Wybierz się na wycieczkę do Dordogne, francuskiego przeoczonego raju

Główny Pomysły Na Wycieczki Wybierz się na wycieczkę do Dordogne, francuskiego przeoczonego raju

Wybierz się na wycieczkę do Dordogne, francuskiego przeoczonego raju

Spędź kilka dni w Dordonii, a nadejdzie chwila, w której nie możesz nie zauważyć upływu czasu. Nie mam na myśli tykania zegara ani presji, by w ciągu tygodnia upchnąć więcej widoków. Jeśli już, to leniwe tempo życia w tym departamencie południowo-zachodniej Francji osłabia ten przewodnikowy impuls, by przesadzić z kościołami i muzeami. Mówię o wolniejszych, głębszych prądach czasu — kontinuum, które rozciąga się na przestrzeni wieków.



Dla mnie ten moment nadszedł na szczycie wzgórza w Limeuil. Limeuil to rodzaj małej, brukowanej wioski, przez którą można przypadkowo przejechać tragicznie bez zatrzymywania się. Wyróżnia się zniechęcającą pionowością: wszystkie jej wąskie uliczki wiją się na wzgórze. Wzgórze wieńczą Panoramiczne Ogrody, miejsce, w którym drzewa orzechowe, kasztanowe i dębowe wychodzą na zbieg dwóch znaczących rzek, Dordogne i Vézère.

Na pofałdowanym terenie otaczającym te rzeki, och, około 17 000 lat temu ewolucja ludzkiej świadomości zrobiła wielki krok naprzód. Krajobraz był wtedy inny, nagi od drzew, ale roi się od bestii. Te bestie zainspirowały mieszkańców Dordogne z epoki lodowcowej do rozpoczęcia malowania i rzeźbienia pięknych obrazów na ścianach jaskiń w całym regionie.




Przed wizytą w Panoramicznych Ogrodach jadłem lunch w restauracji Au Bon Accueil. Może wielokrotne czerwone kieliszki z 2012 roku z Château Laulerie w pobliskim Bergerac rozluźniły mnie na tyle, by obcować z pierwotną historią tego miejsca. A może to był kandyzowana sałatka żołądkowa — choć nazwanie tego sałatką byłoby optymistyczne ze zdrowotnego punktu widzenia. Tak naprawdę była to falbanka z zieleniną obejmująca gorący, słony, tłusty stos kaczych żołądków, które zostały ugotowane do maksimum delikatności, podane w stylu, który szefowie kuchni lubią nazywać „wyrzuć to na talerz”. Wciągnęłam danie z atawistycznym zachwytem, ​​a następnie podałam przekroje zwiniętej pieczeni wieprzowej, regionalnego specjału, w towarzystwie gorących półksiężyców ziemniaków z czosnkiem. Po zjedzeniu kawałka ciasta orzechowego wybrałem się na spacer do ogrodów, gdzie kępki mięty, kopru, estragonu i tymianku pachniały powietrzem. Odetchnąłem przyjemnymi zapachami, czując się bez winy najedzony po posiłku. Jesteśmy zaprogramowani, aby tego chcieć, Myślałem. Od lewej: Kamienna chata przy ścianie klifu, niedaleko wejścia do Jaskini Czarnoksiężnika; Du Bareil au Même, bar tapas w Montignac; ulica w Limeuil. Ambroise Tezenas

Przypomniałem sobie fragment z Malarze jaskiniowi , książka Gregory'ego Curtisa z 2006 roku, która zapewniła mi doskonały samouczek na temat hipnotyzującej prehistorycznej sztuki Francji i północnej Hiszpanii. Tajemnica zawsze będzie owiana tajemnicą, ale niektóre dowody archeologiczne, jak pisze Curtis, sugerują, że galijscy łowcy-zbieracze sprzed 17 000 lat „łamali każdą kość, aby dostać się do szpiku”. Prawdopodobnie popijali go na surowo, a potem robili zupę, wrzucając fragmenty kości do wody ogrzanej gorącymi kamieniami wyciąganymi z ognia.

Wędrując przez Dordogne przez cztery dni w maju, nie mogłem pozbyć się tego obrazu naszych starożytnych przodków zakorzenionych w szpiku. Może dlatego, że lokalna kuchnia jest tak bezwstydnie, a nawet karalnie bogata. Gdzieś po drodze natrafiłam na książkę z lokalnymi przepisami, zawierającą instrukcje, jak upiec ciasto z foie gras i jak sadzić bryłki foie gras w kremowej głębi crème brûlée. Ciągle napotykałem sklepy sprzedające foie gras i nic więcej. Tak często spotykałem foie gras w menu restauracji – czasami cztery lub pięć wariantów w jednym miejscu – że zacząłem postrzegać je jako podstawę, jak ryż w Tajlandii czy tortille w Meksyku. W jednym z miast zobaczyłem plakat, który z daleka wyglądał jak mapa lokalnych szlaków turystycznych — mile widziana ulga, bo moje ciało błagało już o mozolną wędrówkę. Ale kiedy przyjrzałem się uważnie, zobaczyłem, że jest to właściwie przewodnik po słynnych polach trufli w Périgord, tej żyznej części północnej Dordonii: epikurejska mapa skarbów.

Ludzie w Dordogne lubią jeść. Jeśli istnieje jedna nić łącząca pradziejowych malarzy jaskiniowych z dzisiejszymi koneserami winiarni, to jest nią uporczywy apetyt. W rzeczywistości Henry Miller, amerykański pisarz i zawodowiec, który uczynił apetyt głównym tematem swojej pracy, rozmyślał w swojej książce Kolos Maroussi że Dordogne wydawała się miejscem, w którym dobre życie wydawało się być domyślnym trybem od tysiącleci. Pieczona kaczka z ziemniakami i pomarańczą w Au Bon Accueil we wsi Limeuil. Ambroise Tezenas

„Właściwie to musiał być rajem przez wiele tysięcy lat” – napisał Miller, który spędził miesiąc w luksusowym spokoju Le Vieux Logis, okrytej bluszczem gospodzie w dawnym klasztorze kartuzów w Trémolat, tuż przed rozpoczęciem II wojna światowa. — Uważam, że tak musiało być w przypadku człowieka z Cro-Magnon, pomimo skamieniałych śladów wielkich jaskiń, które wskazują na dość zdumiewający i przerażający stan życia. Uważam, że człowiek z Cro-Magnon osiedlił się tutaj, ponieważ był niezwykle inteligentny i miał bardzo rozwinięte poczucie piękna.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

To, co przywiodło mnie do Dordonii, nawet bardziej niż kuchnia, to to samo, co od dziesięcioleci przyciągało odwiedzających: obrazy z epoki Cro-Magnon. W tym roku otwarto Lascaux IV, najnowocześniejsze muzeum poświęcone pradziejowej sztuce jaskiniowej. Znajduje się na obrzeżach wioski Montignac, w odległości krótkiego spaceru od oryginalnej dziury w ziemi, w której francuscy chłopcy i ich pies odkryli obrazy Lascaux w 1940 r. — niedługo po tym, jak Henry Miller przeszedł przez tę okolicę. Zaprojektowany przez Snøhetta, norweską firmę architektoniczną, Lascaux IV wygląda z daleka jak elegancki, blady skrawek pokrojony w ziemię, aby pomóc Ci uzyskać dostęp do jej głębin. Pomimo współczesnej fasady ze szkła i betonu budynek stanowi zadziwiający portal do historii tego miejsca, które rząd francuski zamknął dla publiczności w 1963 roku, aby zachować w nim dzieła sztuki. Lascaux IV oferuje drobiazgową symulację jaskiń, znacznie przewyższającą precyzją i dokładnością replikę przechowywaną w Lascaux II, starszym muzeum w pobliżu. Projektanci odtworzyli te podziemne galerie sztuki Flinstonowie– epoka muralistów do każdego punktu i zakrętu. Powietrze w środku jest chłodne. Twoje nozdrza nabierają ziemistego piżma. Słyszysz kapanie i brzęczenie. Czujesz się jak w prawdziwej jaskini, ale nie musisz się martwić, że uderzysz się w głowę. Lascaux IV, nowo otwarte muzeum sztuki jaskiniowej we wsi Montignac. Ambroise Tezenas

Niezależnie od tego, czy oglądasz prawdziwe malowidła jaskiniowe, czy ich urzekające faksymile, prawdopodobnie nie będziesz w stanie powstrzymać się od opracowania własnej hipotezy, dlaczego zostały wykonane. Czy wirujące, czarno-ochrowe obrazy koni i bizonów miały służyć jako rodzaj plemiennego podpisu? Tło dla historii przekazywanych z pokolenia na pokolenie? Instrukcje na polowanie? Religijnie ważny wystrój na pokaz magii szamana? Mnóstwo książek (w tym Malarze jaskiniowi ) wyruszyły na ten teren, ale prawda — jak przypominała mi moja przewodniczka Lascaux IV, Camille — jest taka, że ​​nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego zostały wykonane i nikt nigdy nie będzie wiedział.

Widać jednak od razu i nieuchronnie, że obrazy kwalifikują się jako niezwykłe dzieła sztuki. Kiedy odwiedziłem Lascaux IV, a także kilka prawdziwych jaskiń w Dordonii, przyszło mi na myśl, jak bardzo piękne obrazy zwierząt przewracających się po tych skalnych ścianach należą do kontinuum łączącego starożytny Sumer z Egiptem, Grecją i Rzymem. ostatecznie do Picassa i Miró, Haringa i Basquiata. (W Lascaux IV znajduje się interaktywna sala poświęcona rysowaniu powiązań między malowidłami jaskiniowymi a słynnymi dziełami sztuki z XX i XXI wieku.) Myślałem w szczególności o związku Basquiata i Haringa z graffiti, ponieważ malowidła naskalne i rzeźby Dordogne jawi się jako prehistoryczna wersja tagowania. Nadawali najbardziej elementarne przesłanie: „Byłem tutaj”.

Kiedy już zostaniesz wtajemniczony w kult sztuki jaskiniowej, trudno się uwolnić. Obrazy cię prześladują. Dwa dni po wizycie w Lascaux IV pojechałem do Grotte de Rouffignac, gdzie mały pociąg prowadzi cię przez ciemność w głębiny, które z minuty na minutę stają się coraz chłodniejsze. Podczas jazdy przewodnik wskazuje gładkie, przypominające woki zagłębienia skalne, w których niedźwiedzie jaskiniowe zwijały się i zapadały w stan hibernacji. W końcu schodzisz w stronę licznych rzeźb mamutów — Rouffignac jest czasami znany jako jaskinia stu mamutów. Wielu moich współpasażerów było francuskimi dziećmi, które bardzo się podekscytowały, gdy przewodnik, używając latarki, wskazał niewyraźne zarysy kłów i włochatych torsów. To było naturalne. Pomimo tego, że zostały stworzone za pomocą zaledwie kilku zapasowych pociągnięć, wygrawerowane stworzenia są natychmiast, uroczo rozpoznawalne - nawet trochę urocze, z ich kudłatymi pyszczkami i czujnymi oczami. Château Lalinde, nad rzeką Dordogne. Ambroise Tezenas

Następnego dnia znów poczułem Jonesy. Wciąż miałem w swoim harmonogramie czas na jeszcze jedną jaskinię, więc poprowadziłem wypożyczony samochód przez ruchliwy rynek w mieście Le Bugue, przez kilka torów kolejowych i pod górę, aż dotarłem do Grotte du Sorcier, czyli Jaskini Czarnoksiężnik. Woodsmoke wydyszał się z komina przysadzistej kamiennej chaty przytulonej do urwiska. Gonty na górze domu pokrywał mech; paprocie i kwiaty wyrosły ze zbocza dachu. Wyglądało to jak scena z Hobbit .

W środku znalazłem Lolę Jeannel, która prowadzi wycieczki i nadzoruje mały sklep Jaskinia Czarnoksiężnika. Poprosiła mnie, abym poczekał w sąsiednim budynku, w którym przeprowadziłem ankietę gabinet osobliwości przyrodniczych — gablota z zębami hieny, przerażająco masywna szczęka prehistorycznego wilka, piszczel nosorożca. W końcu Jeannel przyszła mi powiedzieć, że skoro byłam jedynym gościem, oprowadzi mnie prywatnie.

— Jeśli się nad tym zastanowić, prehistoria jest bardzo nowa — zupełnie nowa — powiedziała. Miała na myśli nowość: wiele prehistorycznych rycin i rysunków we Francji odkryto dopiero w ciągu ostatnich 100 lat. Na początku lat pięćdziesiątych rolnik przechowywał w tej jaskini swoje wino, nieświadomy lub obojętny na zwierzęta wyrzeźbione w skale. Naprawdę nie możesz go winić. Nie jest to szczególnie dramatyczna jaskinia. Jeśli nie przyjrzysz się uważnie, ryciny są prawie niewidoczne. Jednak kiedy ktoś taki jak Jeannel zwraca na nie uwagę, ożywają — po części dlatego, że rzemieślnicy z Cro-Magnon, którzy je wykonali, często używali konturów kamienia, aby nadać obrazom wrażenie ruchu i trójwymiarowości.

Jeannel i ja przeszliśmy kilka kroków głębiej, aby rzucić okiem na „czarownika”, postać, która jest na tyle niejasna, że ​​każdy może ją inaczej zinterpretować. To, co zobaczyłem, to zarys dużego dziecka. Czemu nie? Ryciny, powiedziała, „są jak chmury. Widać w nich wiele rzeczy.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

To samo można powiedzieć o samej Dordogne. Fakt, że nie jest to jeden z najpopularniejszych celów turystycznych we Francji — ani Prowansja, ani Paryż, ani gastronomiczny magnes Lyonu czy szykownych plaż Riwiery — ułatwia turystom przybycie bez kufra pełnego uprzedzeń. Na pewno jest wyróżniony gwiazdką Michelin, Relais & Châteaux luksus, ale raz po raz przekonywałem się, że jest prezentowany z ciepłą, niewymuszoną skromnością. Podróżujesz do Dordogne, aby zobaczyć dzieła sztuki stworzone przed świtem cywilizacji, ale w końcu czujesz się, jakbyś wylądował w najbardziej cywilizowanym miejscu na ziemi.

Le Vieux Logis, schronienie w Trémolat, które urzekło Henry'ego Millera, wydaje się działać na zapomnianej zasadzie, że możesz chcieć odpocząć i pozostać w miejscu zamiast biegać. Pewnego wieczoru zjadłem kolację w hotelowej restauracji głównej, gdzie gotowaniu szefa kuchni Vincenta Arnoulda udaje się odwieczne francuskie sztuczki: brzmi to ciężko w menu, ale wydaje się lekkie na widelcu. Nabożeństwo jest uroczyste, ale ciepłe. Po tym, jak pojawiłem się po mojej rezerwacji, nie zostałem od razu zaprowadzony do mojego stolika. Gospodyni zachęciła mnie do pozostania na dziedzińcu na świeżym powietrzu z kieliszkiem schłodzonej kawy wino brzoskwiniowe, aperitif z liści brzoskwini. Od lewej: jadalnia w Le Vieux Logis w Trémolat; prehistoryczne artefakty w Jaskini Czarnoksiężnika w St.-Cirq-du-Bugue. Ambroise Tezenas

Sączyłem drinka. Studiowałem wiatr. Skubałem jeden po drugim kaganek za drugim. Nie było presji — stół w środku był mój, kiedy tylko chciałem. W takim miejscu nie ma sensu patrzeć na zegar. Po zjedzeniu przystawki z białych szparagów ułożonych obok pysznych loków — tak — foie gras i przystawki z delikatnej różowej wiosennej jagnięciny, a potem trochę przesadziłem z restauracyjnym wózkiem z serami, poszedłem na spacer po okolicy alejki, które przecinają Trémolat jak jedwab. Następnej nocy zrobiłem to samo. „Zjedz ser i idź na spacer” wydaje mi się rozsądnym podejściem do życia.

Wszędzie, gdzie pojechałem w Dordonii, spotykałem tego samego ducha, którego wydobyłem z malowideł jaskiniowych. Nazwij to przypadkową elegancją. Znalazłem go w ogrodzie na wzgórzu w Limeuil. Znalazłam ją, kiedy wpadłam do uroczo zaniedbanej siedziby Château Lestignac, niedaleko wioski Sigoulès, gdzie Camille i Mathias Marquet robią organiczne wina, na punkcie których ostatnio szaleją amerykańscy sommelierzy. Znalazłem go, gdy wszedłem do baru piwnego Plus que Parfait w mieście Bergerac i spotkałem Xaviera Coudina, brodatego DJ-a, który puszczał stare, niejasne amerykańskie płyty soul, podczas gdy tłum tańczył jak statyści w filmie Quentina Tarantino. Piosenki wydawały się unosić przez pokój jak roztocza kurzu z dawnych czasów. Nie byłem pewien, w jakiej dekadzie wylądowałem, i nie obchodziło mnie to.

Najbardziej uderzającym przykładem lokalnego stylu mogła być moja kolacja w La Table du Marché Couvert, maleńkiej restauracji obok targu spożywczego w Bergerac. Pomimo skojarzeń z Cyrano, romantycznym dżentelmenem znanym ze swojej trąbki i poetyckiego sposobu posługiwania się słowami, Bergerac nie przychodzi na myśl, gdy myślisz o obowiązkowych metropoliach we Francji. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, kiedy wędrowałem do La Table, gdzie jaskiniowy niedźwiedzi szef kuchni Stéphane Cuzin pracował w kuchni wielkości kajaka. Ale Cuzin zakończył się dostarczaniem jednego z moich ulubionych posiłków z ostatnich wspomnień – tak żywy i kolorowy jak pole pełne polnych kwiatów. Zaczęło się od parady zabawek. Ta, która delikatnie mnie zataczała, wyglądała jak sałatka-zabawka ułożona w misce przez przedwcześnie rozwinięte dziecko po wędrówce: malutkie beżowe grzybki, jasnozielone fasolki fava, drobiny oliwki. Razem te elementy połączyły się w maleńką martwą naturę, bonsai manifestację francuskiego krajobrazu. Popisowa przystawka Cuzina? Zgadłeś — foie gras. Ale to było foie gras wynalezione na nowo dzięki alchemii dotyku szefa kuchni. Cuzin połączył chłodne, cylindryczne… ściereczka do herbaty z groszkiem wiosennym i malinami, i trafił na mój stół ze zwyczajowym akompaniamentem tostowanej bułeczki. Camille i Mathias Marquet zajmują się winoroślą w Château Lestignac. Ambroise Tezenas

Czułem, że to się znowu dzieje i pogłębia: spowolnienie czasu, rozkoszowanie się chwilą. Jesteśmy zaprogramowani, żeby tego chcieć. W Dordogne rozwinął się pewien wzór. Wiedziałem, że po kolacji muszę iść na kolejny spacer. Wędrując po Bergerac, zauważyłem małe, szybkie chmurki wijące się tam iz powrotem nad moją głową. Były stadami jaskółek, wznoszących się i opadających zgodnie, lądujących na gałęziach drzew, a następnie, we wspólnie uzgodnionej chwili, wznoszących się z powrotem w niebo. Jedyną rozsądną rzeczą do zrobienia było zatrzymanie się i obserwowanie ich.

Jeff Gordinier jest redaktorem naczelnym ds. żywności i napojów tytuł grzecznościowy . Pracuje nad książką o kucharzu René Redzepim.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Szczegóły: co robić w Dordogne

Jak się tam dostać

Dordogne znajduje się 90 minut jazdy na wschód od Bordeaux, do którego można dotrzeć lotem przesiadkowym lub dwugodzinną podróżą z Paryża niedawno uruchomionym pociągiem pociskowym. Wypożyczalnia samochodów jest dostępna zarówno na lotnisku, jak i na dworcu.

hotel

Stary Dom : Wczesne powieści Henry'ego Millera są dość surowe, ale jego dobrze udokumentowany pobyt w tej perełce w Trémolat sugeruje, że cenił także odrobinę uroku i elegancji. Każdy z 25 pokoi w obiekcie jest wypełniony meblami z epoki i wychodzi na wioskę lub spokojny ogród. podwaja się od 190 $.

Restauracje i bary

Au Bon Accueil : Droga pod górę (tak, będziesz musiał iść) w Limeuil to jedne z najbardziej uczciwych i satysfakcjonujących żarcie w Dordogne – pomyśl o zapiekance z królika i kremowej zupie z małży. przystawki 13–27 USD.

Tabela rynku objętego : Szef kuchni Stéphane Cuzin wygląda na zbyt dużego jak na swoją kompaktową kuchnię, ale ma delikatne akcenty zarówno z foie gras, jak i warzywami. Bergerac; menu o stałej cenie od 43 USD.

Więcej niż doskonałe: Bohema Bergerac zbiera się tu nocą, by posłuchać funkowych rytmów i popijać jeszcze bardziej funkowe piwa i cydry. 12 Rue des Fontaines; 33-5-53-61-95-11.

Zajęcia

Jaskinia Rouffignac : Zwiedzanie tej jaskini odbywa się tylko w języku francuskim, ale anglojęzyczne dzieci będą cieszyć się przejażdżka pociągiem , bez względu. Rouffignac-St.-Cernin-de-Reilhac.

Jaskinia Czarnoksiężnika : Warto odwiedzić prehistoryczną sztukę, skamieniałości i ryciny . St.-Cirq-du-Bugue.

Lascaux IV : Idź do tego muzeum, aby zobaczyć reprodukcje każdego z rysunków znalezionych w jaskiniach Lascaux. Zatrzymaj się na dachu, aby podziwiać panoramę doliny Vézère. Montignac.