Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że jestem na przerwie wiosennej. Dwanaście pustych kieliszków i podniesionych misek kapuliny siedział rozrzucony przede mną na barze, wraz z wystarczającą ilością butelek, aby wysłać pod stół koedukacyjną wartość keggera. Ale to nie były bachanalia nasączone Cuervo - to było doświadczenie z agawy w Montage Los Cabos , degustacja bardziej zbliżona do wizyty w piwnicy Bordeaux niż specjalny program MTV. Nie jestem przerywaczem wiosny i nie jest to Cabo, którego kiedyś znałeś.
Los Cabos — chwytliwa nazwa dla sąsiednich miasteczek Cabo San Lucas i San José del Cabo — zyskało reputację miejsca pełnego bogatych Angelenos i dzieciaków z college'u, mniej meksykańskiego celu podróży niż zamerykanizowanego kurortu. I do pewnego stopnia to prawda. Możesz płacić taksówkarzom w dolarach, mówić po angielsku w większości miejsc, a nawet jeździć po Costco, jeśli nalegasz. W niektórych częściach Cabo San Lucas impreza szaleje, a żaden pas piasku nie jest bez niedoszłego influencera w bikini pozującego do zdjęć. Ale nowe hotele wyróżniają się ekskluzywnymi udogodnieniami, głębszym uznaniem lokalnej kultury i lokalizacjami z dala od centrum imprez.