Trzydzieści pięć lat temu Richard Branson utknął na asfalcie, próbując opuścić Portoryko na… Brytyjskie Wyspy Dziewicze . Jego lot był uziemiony, a od trzech tygodni nie było go ze swoją dziewczyną. Nie trzeba dodawać, że skończył z tym.
Co robisz w tej sytuacji? Moją odpowiedzią jest zazwyczaj pochylić się nad swoim losem i zamówić kieliszek wina, rezygnując z wieczności uwięzionej w samolocie.
Branson podszedł do tylnej części samolotu i poprosił o tablicę i przybory do pisania. Zorientował się, ile kosztowałoby wyczarterowanie samolotu na BVI – i ile kosztowałoby każdego pasażera, gdyby koszty zostały połączone. A potem poszedł po to, spacerując po alejkach uziemionego samolotu sprzedającego bilety. Na tablicy napisał: 39 dolarów w jedną stronę na BVI.
I to był pierwszy lot Virgin Atlantic.
Branson opowiedział nam tę historię w magazynie w centrum Los Angeles, gdzie zebraliśmy się, aby uczcić nowy tor lotu Virgin Atlantic — Los Angeles do Manchester — oraz 35. urodziny firmy. Być może dlatego wyjaśnił, że 35 lat temu, po wyczarterowaniu tego jednego lotu na Brytyjskie Wyspy Dziewicze, postanowił zadzwonić do Boeinga po powrocie do Anglii i zapytać, czy mógłby kupić używanego 747.
Przez telefon Boeing zapytał, z jaką firmą jest. Na co odpowiedział, mając już założone Virgin Records, Virgin.