Madagaskar: wycieczka safari

Główny Pomysły Na Wycieczki Madagaskar: wycieczka safari

Madagaskar: wycieczka safari

Na Madagaskarze nie ma nic niebezpiecznego ani groźnego. Na kontynentalnych afrykańskich safari musisz pozostać w pojeździe, ponieważ zjedzą cię lwy, hipopotamy cię depczą, a nosorożce i bawoły szarżują. Na Madagaskarze zwierzęta będą patrzeć na ciebie tylko ze zdumieniem. W większości Afryki żyją jadowite węże i przerażające skorpiony, ale na Madagaskarze nie ma nic jadowitego. Madagaskar to najmilsi ludzie na świecie, zachwyceni, że przyjechałeś tak daleko. Wybierasz się tam dla lemurów, dziwnych naczelnych wyspy, które są nieśmiałe i łagodne, ale nie przeszkadza ci twoja wizyta, a ludzie są tacy sami. W życiu na Madagaskarze jest coś miniaturowego i nieskażonego.



Czwartą co do wielkości wyspą świata jest kolejne Galapagos, nazywane przez niektórych ekologów „ósmym kontynentem”. Oderwał się od wschodniego wybrzeża Afryki około 160 milionów lat temu i rozwinął się w izolacji; 80 procent malgaskich roślin i zwierząt jest endemicznych i rywalizuje z Brazylią pod względem bioróżnorodności. Dziwna flora i fauna wydają się być wynikiem szalonej współpracy między dr Seussem, Jimem Hensonem i Bogiem. Ludzie są tu dopiero od 2000 lat i chociaż wyeliminowali niektóre gatunki, nie zdominowali przyrody; jest ich po prostu za dużo, a za mało. Biolodzy pracujący na Madagaskarze są z pasją oddani. Alison Richard, wicekanclerz Uniwersytetu Cambridge (de facto rektor uniwersytetu; książę Filip jest kanclerzem), co roku jeździ, aby podtrzymywać swoje badania nad lemurami, mimo że jest najbardziej zapracowaną osobą w Anglii. Russ Mittermeier, prezes Conservation International, znalazł czas, kiedy nie administrował jedną z największych na świecie organizacji zajmujących się ochroną przyrody, aby pisać Lemury Madagaskaru i odwiedza go co kilka miesięcy.

Przyjaciel, z którym podróżowałem, był w kontakcie z Russem i eskortował nas pierwszego dnia, uzupełniając doskonałą radę personelu Explore, Inc., przyjaznej i bardzo zdolnej firmy safari z siedzibą w Kolorado, która zorganizowała naszą podróż. Lecieliśmy z Antananarivo, stolicy – ​​znanej w skrócie jako Tana – do Diégo-Suarez, na północnym krańcu wyspy, i zameldowaliśmy się w pobliskim Domaine de Fontenay, prostym, ale uroczym hotelu prowadzonym przez parę, która doskonale gotuje sami. Russ zabrał nas na spacer po Parku Narodowym Montagne d’Ambre i zobaczyliśmy kilka lemurów Sanforda. Russ wprowadził ideę obserwowania ptaków polegającą na stworzeniu listy życia naczelnych i zainteresował nas katalogowaniem gatunków, które widzieliśmy; pod koniec wyprawy było nas do 22 rodzajów lemurów. Nie spodziewałem się, że będę podekscytowany jaszczurkami, ale Russ pomógł znaleźć kameleona Brookesia minima, jednego z najmniejszych kręgowców na ziemi, który żyje tylko na Madagaskarze i nie przetrwa dobrze w niewoli. Był doskonale uformowany i miał mniej niż cal długości, łącznie z ogonem. Mógł (i robił) bardzo wygodnie przysiadać na czubku mojego kciuka, z miejscem na poruszanie się w górę iw dół. Potem zobaczyliśmy inne kameleony o różnych kształtach, rozmiarach i kolorach, a Russ był bardzo zabawny w podnoszeniu ich; wędrowały w górę iw dół po naszych rękach i nogach – największy miał 16 cali długości. Miały niesamowite kolory, z ogonami podwiniętymi jak paprocie.




Tej nocy z latarkami wybraliśmy się na spacer po prywatnym rezerwacie przylegającym do hotelu. Widzieliśmy nocne lemury sportowe oraz myszy i lemury karłowate, których oczy błyszczą, gdy oświetli się je promieniem, jak odblaskowe paski na krawędziach dróg, a także widzieliśmy wszelkiego rodzaju gekony i kameleony, w tym gekon ogoniasty, którego ogromny ogon przypomina cętkowany brązowy liść. Widzieliśmy ćmę, która wyglądała jak próbka florenckiego papieru, i drugą, która wydawała się być zrobiona z przezroczystej mory. Obszar ten nie był zbytnio eksplorowany nocą i istniały zdumiewające odmiany znanych jaszczurek. Russ pokazał nam, co je wyróżnia i zaproponował, że jeden z nich to nowy gatunek i że jako pierwsi go nagraliśmy. Czułem się jak Darwin. Madagaskar ma tak wiele stworzeń, które nie istnieją gdzie indziej, że trudno je śledzić, zwłaszcza że części wyspy są tylko częściowo zbadane. Regularnie znajdowane są nowe gatunki, a niektóre, które przypuszczalnie wyginęły, zostały ponownie odkryte. — Taksonomia lemurów karłowatych to haniebny bałagan — powiedział Russ.

Do Ankarany wyruszyliśmy następnego dnia z naszym przewodnikiem Filipem, synem królowej Antakarany. Udało nam się zobaczyć z bliska kilka koronowanych lemury. Widzieliśmy też gekona zabarwionego na zielono, który, jak sądziłem, został wymyślony przez ludzi, którzy upuszczali kwas, z kilkoma szkarłatnymi kropkami na plecach, jakby ubranym przez Annę Sui. Potem zobaczyliśmy tsingys , wielkie igły i falujące fale wapienia, wyrzeźbione przez morze, a następnie podniesione przez przesuwające się płyty tektoniczne. Czy nie wystarczyło, że Madagaskar miał takie dziwne rośliny i zwierzęta? Czy musiała też mieć dziwną geologię? Potem przybyliśmy z Filipem do ogromnej jaskini, w której podobno mieszkają duchy jego królewskich przodków.

Następnego dnia przeżyliśmy nasze pierwsze doświadczenie w Trzecim Świecie: nasz lot, na który mieliśmy bilety, nie istniał, ale z nieoczekiwanym połączeniem w końcu udaliśmy się do Tsara Komba, naszego rajskiego hotelu. Jest własnością Francuza i jest całkowicie swobodny, ale po prostu szykowny w bardzo kontynentalny sposób, z elegancką centralną częścią, w której serwowane są posiłki, i tylko trzema pokojami, z których każdy jest prywatnym bungalowem z dużym tarasem z widokiem na wodę.

Nasz przewodnik przywiózł nas łodzią następnego ranka, ponieważ na Nosy Komba, wyspie, na której mieszkaliśmy, nie ma dróg, samochodów, a nawet rowerów. Madagaskar to duża wyspa; a Nosy Be to mniejsza wyspa na północnym Madagaskarze; a Nosy Komba to mniejsza wyspa poza Nosy Be; i pojechaliśmy na Nosy Tanikely, mniejszą wyspę poza Nosy Komba. Nosy Tanikely to kilka palm, białe plaże, wzgórze pośrodku z opuszczoną latarnią morską i domek latarnika, w którym nadal mieszka latarnik, jedyny mieszkaniec wyspy. Nurkowaliśmy wzdłuż rafy i widzieliśmy piękne koralowce, jeden przypominający las kremowych szparagów z niebieskimi końcówkami i wiele ryb, w tym pulchną bladą z błyszczącymi turkusowymi powiekami, która przypominała stewardesę Aeroflotu. Żółwie morskie były ociężałe, z ogromnymi płetwami, które poruszały się jak skrzydła, machając miarowo, od czasu do czasu pokonując zakręty.

Bardzo podobało mi się to, co nasz przewodnik powiedział o mniejszości islamskiej na Madagaskarze. „Nie jesteśmy fundamentalistami. Fundamentaliści nie piją alkoholu. Ale mówimy, pij alkohol, ale staraj się nie upijać. Islamskie prawo mówi, aby nie jeść nietoperzy owocowych i krabów. Ale my lubimy mięso kraba, więc po prostu pomijamy nietoperze owocowe. Fundamentaliści twierdzą, że kobieta powinna zakrywać włosy, ale my mówimy, że kobieta nie musi tego robić, chyba że jest jej zimno”.

Po obiedzie poszliśmy do parku, gdzie ludzie karmią czarne lemury, które wyskakują z drzew i siadają ci na ramieniu, jeśli trzymasz banana. Były tam lemury-matki z niemowlętami schowanymi pod brzuchem, a zmysłowa rozkosz intymności z tymi na wpół dzikimi zwierzętami była niezmierzona. Późnym popołudniem powietrze i woda w Nosy Komba miały idealną temperaturę, bryza była niebem, nie było robaków, a jedyne, czego chciałem, to wymyślić sposób na pozostanie przez rok, siedząc na tarasie mojego bungalowu i patrząc na inny mała wyspa w środkowej odległości i wielkie cieniste formy wybrzeża Madagaskaru za nią, jak małe dłubanki pod żaglami kwadratowymi lub trójkątnymi, a kilka bez żagli właśnie wiosłowanych i żadnej innej duszy w zasięgu wzroku w żadnym kierunku, i powietrze pachnące morzem i kwiatami.

Następnie udaliśmy się do Anjajavy L’Hôtel. W latach 90. właściciel powiedział swojemu paryskiemu biuru podróży, że chce odwiedzić Madagaskar, a agent powiedział, że nie ma hoteli spełniających jego standardy, więc poleciał wzdłuż wybrzeża wzdłuż Kanału Mozambickiego, aż znalazł idealne miejsce i zbudował bajeczny, luksusowy obiekt, jedyny w swoim rodzaju w tym kraju – klimatyzacja, bezprzewodowy dostęp do Internetu, wspaniały basen, wille z palisandru rozrzucone wzdłuż wybrzeża. Dotrzesz tam prywatnym samolotem hotelowym; nasz lot był wspaniałą godziną. Hotel ogłosił własną strefę czasową, godzinę przed resztą Madagaskaru, indywidualny pakiet czasu letniego. Właściciel jest Francuzem, a kierownictwo RPA, więc wszystko jest stylowe i wszyscy mówią po angielsku. To miejsce zajmuje 1100 akrów parku. Są motorówki do jazdy na nartach wodnych i wędkarstwa dalekomorskiego oraz prywatne wyprawy. Popołudniowa herbata serwowana jest na trawiastym pagórku, gdzie kilka gatunków lemurów przyciąga turystów, w tym sifaki Coquerel, pełne wdzięku lemury o brązowym i białym futrze. Są też niesamowite ptaki, które przylatują po okruchy.

Wyczarterowaliśmy łódź, aby zobaczyć ptaki o wschodzie słońca w Moromba Bay, gładkim zbiorniku wodnym pełnym małych okrągłych wysepek, jak flotylla toczek, wiele z nich zerodowanych od spodu, tak że zwężają się nad wodą. Wzdłuż wybrzeża w promieniu 20 mil nie było nic stworzonego przez człowieka, z wyjątkiem okazjonalnych wiosek rybackich zbudowanych z drewna i trzciny na piasku. Zatrzymaliśmy się przy świętym baobabie, mającym około 1600 lat, wielkości bardziej małego budynku mieszkalnego niż drzewa. W pobliżu znajdował się inny — jeden z sześciu rodzajów endemicznych baobabów malgaskich — szeroki u dołu, z prostym pniem i szalonymi gałęziami u góry, tak że wygląda jak indyjska bogini z rozkloszowaną spódnicą i dziesiątkami szaleńczo wirujących ramion . W niektórych miejscach wzdłuż brzegu były namorzyny i „sałatka morska”, którą jedliśmy soczystą, słoną garścią. Zatrzymaliśmy się na odosobnionej plaży i popływaliśmy; w innym urządzono dla nas piknik w chacie z liści palmowych.

Po powrocie do hotelu na drzewach tuż przed naszą willą znajdowała się grupa sifak i zrobiliśmy im tysiąc zdjęć; potem mieliśmy masaże na naszym tarasie, gdy zachodziło słońce.

Następnie udaliśmy się do Andasibe. Kolory zielonych, zielonych pól ryżowych i czerwonej, czerwonej ziemi przypominały dziecięcy rysunek kredką. Wkroczyliśmy do Rezerwatu Specjalnego Analamazaotra, aby zobaczyć trzymetrowe indri, największy żyjący gatunek lemura (skamieniałości pokazują wymarłe, olbrzymie lemury wielkości goryli). Nasz bardzo energiczny przewodnik zabrał nas w głąb lasu, a potem usłyszeliśmy nasze pierwsze indris, jak humbaki skrzyżowane z syrenami przeciwlotniczymi, dziwny, wysoki dźwięk, który wydaje się nie do pomyślenia, pochodzi od ssaka lądowego, a tym bardziej od naczelnych. Musisz wiedzieć, jak podążać za dźwiękami: chociaż można je usłyszeć z odległości dwóch mil, sposób, w jaki dźwięk odbija się echem, oznacza, że ​​amatorzy nie mogą powiedzieć, jak blisko lub daleko się znajdują. Biegliśmy przez gęste zarośla i kiedy traciłem nadzieję, znaleźliśmy się tuż pod nimi. Ich frazesy były ogłuszające, te wielkie, ogromne istoty z ciekawskimi czarnymi futrzanymi twarzami, siedzące na drzewach i jedzące liście, a potem z nieprawdopodobną gracją skaczące na inne drzewa, kiedy skończą.

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie i udaliśmy się do Parku Narodowego Mantadia, szybko wspinając się na górę iw dół, w górę iw dół, i wszyscy czuliśmy się trochę maltretowani, gdy po dwóch godzinach nic nie znaleźliśmy. Potem natknęliśmy się na wielką grupę diademowanych sifaków, wysportowanych i kapryśnych. Widzieliśmy paprocie drzewiaste i endemiczny bambus, który rośnie jak ogromny łuk, trochę jak ogromna furtka do krokieta. Wyszliśmy z lasu na magiczną drogę pokrytą grafitowym pyłem z pobliskiej kopalni. Wyglądał srebrzyście w jasnym słońcu, prosto z right Czarnoksiężnik z krainy Oz , a jeśli go dotkniesz, Twój palec będzie wyglądał tak, jakbyś przesunął tacę z cieniami do powiek.

Następnie udaliśmy się do rezerwatu na wyspie, gdzie lemury są całkowicie przyzwyczajone do ludzi. Widzieliśmy pospolite brunatne lemury, które wskakiwały nam na ramiona i siadały nam na głowach i rozśmieszały nas; i czarno-białe lemury wari; i kolejny diademed sifaka, najsłodsze stworzenie, jakie można sobie wyobrazić. Podczas gdy brązowe lemury pchały, chwytały i połykały, sifaka patrzyła z głową na bok, a jeśli podniosło się kawałek banana, wyciągał rękę, podniósł ją ostrożnie, a następnie zjadł w kilku kęsach. Miał najpiękniejsze futro, jasnopomarańczowo-białe i niesamowicie miękkie. Kiedy chciał skoczyć, uświadamiałeś sobie, jaki był silny, ale otaczał go aurą nieprawdopodobnej łagodności, jakby był bardzo nieśmiały, ale chciał być przyjacielski. Brązowe lemury pozostały przez godzinę, ale sifaka zdawał się w pewnym momencie powiedzieć, że poświęcił nam dość czasu i wskoczył w busz.

W drodze powrotnej do Tany zatrzymaliśmy się w parku gadów, gdzie szczególnie urzekła mnie duża, rumieniąca się żaba pomidorowa.

Na nasz ostatni tydzień udaliśmy się na dzikie tereny południowego Madagaskaru. Polecieliśmy do Tuléar, gdzie czekał na nas minivan pełen jedzenia z przewodnikiem. Jechaliśmy przez godzinę piękną brukowaną drogą, a potem skierowaliśmy się w głąb wsi. Myślałem, że jesteśmy w pojeździe z napędem na cztery koła, ale tak nie było. Co więcej, okazało się, że kierowca nigdy wcześniej nie był w Beza-Mahafaly, więc nie miał pojęcia, z czym się tam wiąże. Ponieważ nasze bagaże znajdowały się na dachu, mieliśmy wysoko położony środek ciężkości, ale niskie podwozie uniemożliwiało łatwy przejazd drogą z łatami ogromnych kamieni, wybojami, wypłukanymi obszarami i połaciami sypkiego piasku, jak wyschnięte koryto rzeki. Mieliśmy żywego kurczaka (obiad) w pojeździe, który ciągle skrzeczał. Musieliśmy mieć otwarte okna lub się udusić, ale pojazd wzbijał kurz, który jednocześnie pokrywał nasze twarze i włosy. Do ostatniego prawdziwego miasta dojechaliśmy około 17:30, a kiedy wjechaliśmy na stację benzynową, steward wspomniał, że ktoś potrzebuje podwiezienia i czy możemy wziąć dodatkowego pasażera? kierownik obozu, do którego zmierzaliśmy. Wkrótce pojazd zaczął tonąć w piasku, więc wszyscy wysiedliśmy i pchnęliśmy się, pchnęliśmy i przeszliśmy obok tego, a po około trzech minutach ponownie zatonęliśmy. Zajęło nam to jeszcze prawie trzy godziny, a ostatnia część wyprawy odbyła się przy świetle księżyca.

Kiedy dotarliśmy do obozu, byłem gotów pocałować ziemię. Obiad ugotowały dwie ciche kobiety pochylone nad wielkim ogniem, a potem poszliśmy do naszych namiotów i padliśmy.

Punktualnie o siódmej następnego ranka w obozie pojawił się oddział lemurów katta. Musiało ich być ze 30, w tym jakieś matki z młodymi podciągniętymi pod brzuch i choć byli traktowani przez obozową obsługę jako swojskie utrapienie, dla nas było to kompletnie przezabawne i nie przeszkadzało mi to, że porwali i zjadłem śniadanie z bananów ze skondensowanym mlekiem. Byliśmy oczarowani, a oni wydawali się na tyle szczęśliwi, że pysznili się w naszym oczarowaniu i przybrali komiczne pozy. Byli łobuzami i bandytami, osobowościami podobnymi do szopów, i skakali bez końca, czasami na stół, na którym jedliśmy, a potem wchodzili i wychodzili z plastikowych wiader przy studni i rzucali się po resztki w pobliżu miejsca, gdzie wciąż były gotujące panie. w pracy (czy pilnowali tego ognia przez całą noc?) i kołysali się między drzewami.

Znaleźliśmy jednego z sifaków Verreaux, który cieszył się słońcem na szczycie tamaryndowca przy wejściu do obozu, spoglądając na to wszystko tak, jakby było to dla niego równie dziwne jak dla nas, a może trochę zawstydzające.

Rezerwat w Beza-Mahafaly podzielony jest na dwie sekcje. Działka 1 to „las galeryjny”, suchy i zorientowany w kierunku rzeki płynącej w porze deszczowej, a działka 2 to „las kolczasty”, spieczony i przypominający pustynię. To Alison Richard przysłała nas tutaj, gdzie od trzech dekad monitoruje populacje lemurów. Zespół dokumentuje lokalizację i sytuację każdego lemura katta i sifaki w Paczce 1 za pomocą miesięcznych danych spisowych i wykresów ruchów wojsk. Wspaniale było zrozumieć naukę po tygodniach podglądania safari.

Po zjedzeniu tego, co udało nam się uratować ze śniadania, wyruszyliśmy przez Paczkę 1 z Jacky, szefem badań Bezy. Wkrótce znaleźliśmy lemury katta na drzewach i próbowaliśmy uwiecznić ich skoki na filmie, dwa tuziny zdjęć, na których górna część kadru zajmuje ruchoma stopa, a reszta zwierzęcia całkowicie odbiła się od obrazu. Nieco dalej znaleźliśmy rodzinę sifaków i naprawdę mogłabym spędzić życie na oglądaniu sifaków, tak eleganckich jak Audrey Hepburn. Rzucali nam w naszą stronę czułe spojrzenia i przybierali na drzewach pozy tancerzy, a ich zachowanie było jakoś grzeczne, jakby byli poruszeni i zaskoczeni naszą życzliwą uwagą; w rzeczywistości byli tak uprzejmi, że pomyślałem, że mogą wysłać podziękowania po naszej wizycie. W końcu wyrwaliśmy się i ruszyliśmy w stronę koryta rzeki, zastając kilka śpiących nocnych lemurów sportowych, choć jeden z nich obudził się, gdy zrobiliśmy mu zdjęcie. Widzieliśmy też gady i ptaki. Była w tym intymna magia: lemury nie były ani oswojone, jak w Nosy Komba – naprawdę prywatnym zoo – ani tak dzikie, że pozostawały niejasno daleko.

Po obiedzie wyruszyliśmy na pogrzeb wioski w Mahazoarivo. Wśród ludów południowego Madagaskaru pogrzeb jest wielkim pożegnaniem, kosztownym wydarzeniem, które trwa kilka dni i wiąże się ze spożyciem wielu zebu (wołów) i dużej ilości alkoholu. Rodzina musi na to oszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, więc zmarli są balsamowani i umieszczani w kostnicach zbudowanych specjalnie dla nich. Jeden z moich towarzyszy podróży przekazał informację od Jacky'ego, że zwłoki były kiedyś przechowywane w kawałkach sera, które maskowały i zawierały zapach gnicia. Dalsza rozmowa z Jackym ujawniła, że ​​faktycznie były one zachowane w „pniach drzew” (miał lekki akcent): zamknięte w wydrążonej kłodzie. Pogrzeb tego dnia w Mahazoarivo był przeznaczony dla dwóch osób, które nie żyły od około roku; pod jej koniec zmarłych przeniesiono do grobowców na wzgórzach, a ich chaty pogrzebowe spalone.

Dla całej wioski odbywa się uczta, a mężczyźni noszą włócznie lub broń, a kobiety noszą ich najjaśniejsze barwy. To także noce miłości; Uważa się, że każda dziewczyna, która zajdzie w ciążę podczas pogrzebu, ma szczęście, a jej mąż nigdy nie może zapytać jej, kto jest ojcem, ale musi wziąć niemowlę jako własne dziecko. Niezamężne dziewczęta próbują zajść w ciążę, aby móc wykazać się płodnością, co zwiększa ich szanse na późniejsze małżeństwo. Wioska posiada generator na te okazje, a wiejscy muzycy podłączają się do szorstkiego wzmocnienia i grają funky, tradycyjną muzykę. Ktokolwiek ma ochotę tańczyć, gromadzi się przed nimi i tańczy. Wielkie wozy zebu zatrzymują się w całej wiosce. Rodzina zmarłego siedzi przed domem i przyjmuje gości, wręczając wszystkim prezenty (dostaliśmy butelkę sody cytrynowej). Mężczyźni strzelają domowej roboty pustymi nabojami, gdy tylko ktoś się pojawi, czyli mniej więcej raz na pięć minut. Nowoprzybyli paradują po centrum wioski; to wszystko jest niezwykle dramatyczne. Muzyka była dobra, ludzie byli piękni, a wokół było dużo przyjemności. Powitano nas jak dygnitarzy, za to, że byliśmy obcokrajowcami i że przybyliśmy z Jackym i Andrym; gdziekolwiek poszliśmy, mieliśmy setkę najlepszych przyjaciół i dzieci. Czułem się jak talizman szczęścia.

Następnie udaliśmy się do Parcel 2, kolczastego lasu. Jedno endemiczne drzewo nie ma liści i fotosyntetyzuje się dzięki chlorofilowi ​​w korze, która zawsze łuszczy się jak po oparzeniu słonecznym; drzewa ośmiornic są dziwnymi, pokrytymi cierniami rzeczami z wieloma gałęziami wykręconymi w powietrzu; a euforbie mają geometryczne zielone gałęzie, które opisują złożone, sześcienne przestrzenie i wyglądają jak modele struktury krystalicznej fosforu. Dostaliśmy rzadki widok sifaki tańczącej po drugiej stronie ulicy; na otwartym terenie chodzą na tylnych łapach ze skokiem na boki. Potem obserwowaliśmy ich rodzinę wśród kolczastych drzew i to było to cudowne, hiper-złote światło, które pojawia się późnym popołudniem na Madagaskarze, i rozświetliło sifaki, tak że wydawały się być futrzastymi aniołami świecącymi własnym prywatnym blaskiem .

Wróciliśmy do obozu w chwili, gdy naukowiec przyjechał pojazdem z napędem na cztery koła i wynegocjowaliśmy z kierowcą, aby zabrał nas następnego dnia. Tego ranka śmignęliśmy i dotarliśmy do Isalo na późny lunch. Hotel tam, Relais de la Reine, jest własnością Francuza, który wkomponował się w kamienny krajobraz, tak że tylko w połowie można powiedzieć, że są tam budynki; jedzenie było doskonałe, a pokój świeży i atrakcyjny i cudowna odmiana od namiotów w Beza. Isalo słynie z krajobrazu przypominającego płaskowyże amerykańskiego południowego zachodu. Wielkie kaniony ustępują miejsca stromym kamiennym górom pełnym jaskiń, w których miejscowi chowają swoich zmarłych. Chociaż krajobraz jest w większości suchy i jałowy, od czasu do czasu pojawiają się pola ryżowe przylegające do wilgoci brzegów strumieni. Najbardziej znane endemiczne rośliny to „stopa słonia”, krótki i bulwiasty pachypodium z żółtym kwiatem oraz różowy barwinek Madagaskaru.

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, żeby pojeździć — hotel miał piękne konie — i kłusowaliśmy po równinach i zobaczyliśmy kształty w ogromnych kamieniach rozsianych po krajobrazie: króla, lwa, włochatego lemura. Następnie udaliśmy się do naturalny basen . Przedzierasz się przez jałowe odcinki i wspinasz się przez formacje skalne, a potem nagle schodzisz do szczeliny i tam jest, fantazja jakiegoś genialnego architekta krajobrazu z nieba, zbyt piękna, by w to uwierzyć: bujna mnogość kołyszących się palm i gęsta roślinność, a pośrodku nieprawdopodobnie ładny wodospad opadający do głębokiego, przejrzystego basenu z piaszczystym dnem. Zwijaliśmy spodnie i kąpaliśmy zmęczone stopy w chłodnej wodzie. Tylko kilka razy widziałem coś tak miłego dla oka.

Następnie pojechaliśmy do Ranomafana, najpopularniejszego parku w lesie deszczowym, gdzie trafiliśmy na słoneczny dzień. Park jest wyjątkowo górzysty, więc cały czas spędzasz wspinając się po błotnistych szlakach, ale jeśli jesteś miłośnikiem lemurów, warto. W ciągu jednego dnia widzieliśmy lemury czerwonoczelne, lemury czerwonobrzuchy, sifakas Milne-Edwards, brązowego lemura myszy i grupę większych lemurów bambusowych, a także mangusty katta i cyweta. Bardzo się zabłociliśmy, bolały mnie nogi i plecy, ale zagęszczenie gatunków przerosło wszystkie, jakie do tej pory widzieliśmy, jakby to był prosperujący koniec ekosystemu – w tej wilgotnej atmosferze dostępne są wszystkie ulubione pokarmy zwierząt. domena.

Po dwóch nocach w Ranomafana przejechaliśmy przez wysublimowane krajobrazy, rodzaj przedłużonego pobytu na pocztówce, i zatrzymaliśmy się w Ambositrze, słynącej z rzeźbiarzy w drewnie. Po powrocie do Tany wzięliśmy udział w wytwornej kolacji i zjedliśmy niesamowite jedzenie pod portretem Napoleona III z Winterhalter. Pościel została wyhaftowana tak, aby pasowała do porcelany Empire Limoges naszego gospodarza i spotkaliśmy Anglika, który wskrzesił tradycję włókienniczą Madagaskaru i sprzedał kawałek do Metropolitan Museum; malgaska kobieta, która pracowała dla ONZ na całym świecie; australijski ekolog; i kilku magnatów przemysłowych. Pomyślałem o Alison Richard i Russie Mittermeier, którzy tak często wracali wbrew przeciwnościom losu, i zapytałem jednego z gości, czy wybrał pobyt na Madagaskarze z powodu możliwości biznesowych. Rozłożył szeroko ręce i powiedział: „W domu cały czas dziękowałem Bogu za wszystko. Tutaj nauczyłem się dziękować Bogu za każdy dzień”. Jego oczy zabłysły. „Tym razem zakochałeś się w lemurach i krajobrazie. To pierwszy krok. Za każdym razem, gdy wrócisz, ta wyspa rzuci kolejną zasłonę w swoim tańcu uwodzenia. Kiedy się zakochasz, nie możesz znieść myśli o odejściu. Widzisz — a podróżowałem — wszystko tutaj mówi ci: to najmilsze miejsce na świecie.

Andrew Solomon jest redaktorem współpracującym z T+L.

Kiedy iść

Temperatury w ciągu dnia wahają się od niskich 50 do połowy 80 przez cały rok; unikaj pory deszczowej, która trwa od stycznia do marca.

Jak się tam dostać

Air France ma loty łączone przez Paryż. T+L zaleca wynajęcie usługi przewodnika (patrz poniżej) w celu zorganizowania podróży lądowej.

wszystko

Wizy są wymagane; skontaktuj się z Ambasadą Madagaskaru. 202 / 265-5525.

Organizator wycieczek

Przeglądaj, Inc.

888 / 596-6377; exploreafrica.net ; dwutygodniowe wycieczki od 5000 USD za osobę.

Gdzie się zatrzymać i zjeść?

Hotel Anjajavy

Położony w samym sercu terytorium Menabe Sakalava, 90 mil na północ od Majunga. 33-1/44-69-15-00 (biuro rezerwacji w Paryżu); anjajavy.com ; podwaja się na trzy noce od 1661 USD, w tym prywatny transfer samolotem.

Domaine de Fontenay

202 Antsiranana, Joffreville; 261-33/ 113-4581; lefontenay-madagaskar.com ; podwaja się od 238 USD.

Sztafeta Królowej

Ranohira, Isalo; 261-20/223-3623; podwaja się od 100 dolarów.

Dobra Komba

Południowy Nosy Komba; 261-33/148-2320; carakomba.com ; podwaja się od 238 USD.

Domek leśny Vakona

Widoki panoramiczne. W pobliżu Andasibe; 261-20/222-1394; hotel-vakona.com ; podwaja się od 154 dolarów.

Parki narodowe

Dokładne wskazówki dojazdu do parki narodowe najlepiej zapewniają biura turystyczne na Madagaskarze. Usługi przewodników mówiących po angielsku są dostępne we wszystkich parkach i zdecydowanie zalecane dla odwiedzających po raz pierwszy.

Rezerwat Specjalny Analamazaotry

W pobliżu Andasibe

Park Narodowy Isalo

W pobliżu wsi Ranohira.

Park Narodowy Mantadia

W pobliżu Andasibe.

Park Narodowy Bursztynowej Góry

Na południowy zachód od Joffreville.

Park Narodowy Ranomafana

Poza Ambodiamontaną, miastem na zachód od Ranomafany.

Fundacja Ekologiczna

Tany Mewa

Krajowa, społeczna organizacja non-profit, która działa na rzecz ochrony dzikiej przyrody Madagaskaru. tanymeva.org.mg .