Detektywi hotelowi

Główny Pomysły Na Wycieczki Detektywi hotelowi

Detektywi hotelowi

Jak na archetypy noir, jest tak samo rozpoznawalny jak facet od upadku czy femme fatale. Mniej tragiczny niż poprzedni. Na pewno nie tak efektowne jak to drugie. W rzeczywistości jest on antytezą glamour: być może zagorzały były gliniarz, zainstalowany w holu taniego domu za wyścigową sylwetką i stogiem. W przeciwieństwie do prywatnego detektywa nie jest postacią romantyczną; płaci za godzinę i prawdopodobnie za odbiór.



Może ma mały problem z piciem.

On... pojawia się. Zawsze tak było, przynajmniej do 30 lipca 1917 roku, kiedy dwóch nowojorskich detektywów hotelowych przyłapało ówczesnego senatora Warrena G. Hardinga w łóżku z nieletnią dziewczyną (20 dolarów łapówki załatwiło sprawę, a Harding słynął: myślałem, że nie wyjdę z tego za mniej niż tysiąc!'). Pojawia się, a my – w przeciwieństwie do kapitanów, gozzlerów i przyszłych prezydentów – cieszymy się, że go widzimy. Bo to prawdziwy charakter: prawa, ale trochę poza nim, przez nikogo nie szanowany, ma pełne ręce roboty, starając się utrzymać porządek w hermetycznym, chaotycznym mikrokosmosie świata, jakim jest hotel.




Tam rozwala swój stos, gdy W.C. Fields próbuje uwieść swoją żonę w Specjalista od golfa. To znowu on, „ponury człowiek, który widział to wszystko kilka razy”, na scenie w filmie Alana Ayckbourna Drzwi Komunikacyjne, mówiąc: „Chodź, ty” i „Hej! Hej! Hej!' W Sokół maltański, jest zajęty rozmową z kobietą – przepraszam, damą – kiedy Humphrey Bogart nakłania go do wyrzucenia Elisha Cook Jr. z holu hotelu Belvedere: „Chcę ci coś pokazać. Po co pozwalacie tym tanim bandytom kręcić się po holu, z grzejnikami wydętymi w ubrania?

Często pojawia się w literaturze. W swojej niedawnej tajemnicy Detektyw hotelowy, Alan Russell pisze: „Hotelowy fiut… przywodził na myśl kogoś, kto tak dobrze wygląda przez dziurkę od klucza, jak chroni gościa przed kimś, kto robi to samo”.

Pojawia się w gazetach albo jego przeciwnicy. Podczas bójki, która toczy się przed kelnerami; strajku w Waldorf-Astoria w 1934 r. Alexander Woollcott, Robert Benchley i Dorothy Parker „prześmiewali się z [hotelowych] detektywów, strzelając doraźnymi bon motami i „dowcipami””. New York Times zgłoszone. (Ciężka robota, bycie dręczonym przez tę trójkę.) Gwiazdy innego rodzaju zawsze wiedziały, że niewiele rzeczy definiuje obraz w tak szybkich, szerokich pociągnięciach, jak zameldowanie się w hotelu – najlepiej w takim z odpowiednią atmosferą, jak Chateau Marmont — i uwikłanie się w niefortunne nieporozumienie o wysokim poziomie decybeli, obejmujące masowe zniszczenie mienia. Johnny Depp i Leonardo DiCaprio zrozumieli to znakomicie w młodym wieku. Podobnie Keith Moon i członkowie Led Zeppelin. Courtney Love... no cóż, Courtney Love. Jako krok w karierze wzmacniający mit, możesz zrobić coś gorszego niż zmierzenie się z hotelem i jego bezwzględnymi, licencjonowanymi przedstawicielami, zwłaszcza jeśli jesteś aktorem lub muzykiem rockowym.

Więc naturalnie on – lub ona – pojawia się również w popularnej piosence. John Flansburgh z zespołu They Might Be Giants mówi, że „(She Was a) Detektyw hotelowy” zespołu zainspirowany został jednym wersem („Detektyw hotelowy/On był poza zasięgiem wzroku”) z hitu Grand Funk Railroad z 1973 roku. Jesteśmy zespołem amerykańskim”, w którym „czwórka młodych” małe dziewczynki w Omaha” spotkać „koleśów” z Grand Funk i, będąc w sobotni wieczór, „przystąpić do rozbiórki tego hotelu”. Dzisiaj, oczywiście, dyskretny zespół ochrony hotelowej byłby na tych gościach i małe dziewczynki zanim wystąpią jakiekolwiek uszkodzenia strukturalne.

Jak bardzo zmienił się opis stanowiska? Zawsze była to kwestia ochrony mienia i ochrony gości. „Kiedy wchodzisz do tego hotelu, powierzasz nam klucze do swojego domu” – powiedział mi jeden z hotelowych szefów ochrony. – Masz prawo czuć się bezpiecznie. Goście mają prawo czuć się bezpiecznie. Ale nie mają prawa wjeżdżać samochodami na baseny, defenestrować telewizorów ani rozbijać stolików, więc może pytanie otwarte, kto ma klucze do czyjego domu.

Tak czy inaczej, zarówno obskurny domowy fiut z innej epoki, jak i dzisiejszy zaawansowany technologicznie odpowiednik, mają za zadanie kontrolować to, co ledwo da się kontrolować, zapewniając wszystkim bezpieczeństwo i szczęście oraz z dala od papierów.

Moje zainteresowanie detektywami hotelowymi zaczęło się wiele lat temu od zakupu wyczerpanego pamiętnika z 1954 roku pt byłem detektywem domowym, autorstwa Dev Collansa ze Stewartem Sterlingiem. Pseudonimowy Collans był prawdziwym domowym kutasem na emeryturze, takim, który, jak się dowiadujemy, „robi obroże” i jest wyczulony na „leżaki, mokasyny i larryki… wszy”. Pseudonimowy Sterling (właściwie Prentice Winchell) był autorem serii zagadek z udziałem detektywa hotelowego w eleganckim „Plaza Royale” w Nowym Jorku. Ze spisu treści (przykładowe rozdziały: „Corridor Creeps”, „Nic z tego tutaj”, „The Lady Is a Stooge”) do indeksu hotelików zamykających tom (' Frisco. Sprawdzenie pokoju gościa i bagażu... Dom z gorącą poduszką. Tani hotel, który wynajmuje pokój kilka razy w ciągu nocy... Akademia Jeździecka. Hotel nie jest zbyt szczególny, jeśli chodzi o szacunek ... Pod flagą. Posługując się fałszywym imieniem”), Byłem detektywem domowym to zabawne przejście przez Słodki zapach sukcesu -To był Manhattan.

To satysfakcjonujące za sam język. Książkę wypełniają „wojownicze koleżanki”, „słodziaki z konwencji” i rude z „koleżankami z brunetki”. Collans podaje anegdoty („To była węgierska pieśń samobójcza… Bob znowu szepnął: „To jest ta, której policja w Budapeszcie nie pozwoli im już grać…”). Ta dama musi szykować się do skoku w górę! ' ”), przekazuje twardą mądrość („To mnie zadecydowało. Każdy przybysz, który zaszyje się w wielkomiejskim hotelu na tydzień i nie korzysta z telefonu, jest podejrzaną postacią na moim formularzu”), nawet wgląd w porządek dziobania organów ścigania w tym okresie. Jak mówi, większość funkcjonariuszy wewnętrznych ma niską opinię o rekrutach z małych agencji detektywistycznych, preferując „absolwentów” większych biur, takich jak Pinkerton. Jeśli chodzi o byłych gliniarzy, wielu z nich — wtedy — było zbyt przyzwyczajonych do mówienia ludziom, gdzie mają się udać i kiedy mają iść dalej. To nie pasuje do postawy wymaganej przez dyrekcje hoteli, które wymagają nieco więcej uprzejmości i savoir faire, niż zwykli funkcjonariusze w komisariacie są skłonni nabyć podczas swoich obowiązków służbowych.

Byłem detektywem domowym Dzisiejszy odpowiednik nie jest aż tak zabawny. Steve Peacock pracował w Helmsley Palace od 1987 do 1992 roku jako oficer ochrony domu w cywilu, a w zeszłym roku opublikował Hotel Dick: Nierządnice, Starlets, Złodzieje i Sleaze. Książka jest niedogotowana i przegrzana (nagłówki rozdziałów to „Zabiłby mnie, gdyby się dowiedział” i „Zabierz stąd tę dziwkę”), ale nie obyło się bez momentów odkupienia. Po opisaniu bójki na przyjęciu weselnym, Peacock opowiada, jak goście „zachowywali się jak najlepiej” podczas uroczystości dla Johna Gotti Jrs.: „Ktoś z ekipy Gotti poradził szefowi ochrony hotelu, aby po prostu zatrzymał dom Dicks precz – relacjonuje. - Nie musisz nam dwa razy mówić o tej prośbie. Impreza przebiegła bez przeszkód.

„Źle napisane” – huczy John Segreti, poważnie zbudowany dyrektor zarządzający Pałacu w Nowym Jorku (dawniej Helmsley), uśmiechając się, miażdżąc kilka małych kości w mojej prawej ręce. Segreti odnosi się do książki o Pawu, o której wspomniałem, gdy przedstawiano nas w kawiarni Palace.

Uwolniony wreszcie z jego uścisku, dołączam do hotelowego szefa ochrony, Johna Tarangelo, przy stole.

„Kiedyś grał dla Steelerów” – mówi Tarangelo, przeglądając swoje menu, a ja sprawdzam, czy wciąż mogę poruszać palcami.

Zamawiamy cappuccino. Tarangelo, uprzejmy mieszkaniec Brooklynu po pięćdziesiątce, spędził 29 lat w NYPD, ostatnie pięć w wydziale wywiadu zajmował się „ochroną dygnitarzy i oceną zagrożenia”. Kiedy cztery lata temu został zwerbowany przez Palace (od 1992 roku punkt orientacyjny przy Madison Avenue jest pod nowym kierownictwem) był „trochę sceptyczny – nie chciałem tu przychodzić i martwić się, że ktoś ukradnie ręczniki” – mówi. „Ale odkryłem, że to zupełnie inny świat. To miasto. Masz ośmiuset paruset osób, dziewięćset pokoi, zróżnicowaną grupę ludzi, którzy cały czas wchodzą i wychodzą z tego miejsca: prawie każdy kontyngent, jaki masz na ulicy miasta. Personel ochrony Tarangelo liczy dwa tuziny, w tym sześciu byłych gliniarzy.

Odkąd dołączył, mówi, w hotelu były tylko dwa zgony: „Dwa tygodnie temu facet popełnił samobójstwo. Doradca narkotykowy, przedawkowany. Tak, wiem.' Tarangelo popija kawę. - Miał pół Peru pod nosem, kiedy go znaleźliśmy.

W ten zimowy dzień najpilniejszym problemem hotelu jest topniejący i spadający z dachu lód. Kiedy przyjechałem, przed wejściem była karetka; pieszy został ranny. Sprawa była załatwiana szybko, chodniki odgradzane, robiono zdjęcia, przygotowywano raporty. Zwiedzamy hotel, a Tarangelo pokazuje mi centrum dowodzenia, z jego monitorami, komputerami i kamerami, które wykonują „przechwytywanie twarzy” każdego, kto wchodzi do Pałacu, może śledzić każdego na terenie i rejestrować przekręcanie każdego klucza w każdym zamku .

„Obecnie funkcjonariusze ochrony są szkoleni” – mówi. „Wysyłam moich ludzi na kursy ślusarskie. Prowadzę zajęcia antyterrorystyczne ze wszystkimi pracownikami: czego powinni szukać, czego powinni być świadomi”.

Zajęcia specjalne, trening CPR, zestawy ratunkowe w pokojach gościnnych, zapasowe generatory, imponujący system kamer – wszystko to było na miejscu lub było w trakcie prac przed 11 września, chociaż ataki przyspieszyły nasz plan gry . W następstwie mówi: „Dodaliśmy bardziej widoczną obecność. Musi istnieć nie tylko percepcja, ale rzeczywistość, że jesteś tutaj bezpieczny. To jest budynek publiczny. To niesamowite, co może się dziać w budynku użyteczności publicznej”.

Wiele z tego, co się dzieje, dotyczy „niewłaściwie umieszczonej własności”. Na przykład żona znanego sportowca zgłosiła niedawno brak pierścionka z brylantem.

„Więc zajmujemy się tym dokładnie tak, jak postępujemy z przestępstwami na wydziale policji”, mówi Tarangelo. „Odczytujemy klucze, przeprowadzamy wywiady ze wszystkimi pokojówkami, z każdym, kto wszedł do pokoju; PS krótko mówiąc, wszyscy zaprzeczają, że wiedzą, gdzie jest pierścień. I to już koniec — nie można umieścić ludzi na wariografie, jeśli tego nie chcą. Kobieta dzwoni do nas dzisiaj: „Gee, naprawdę przepraszam, znalazłam pierścionek w domu”.

„Dostajemy wiele takich rzeczy. Wiesz, to nie ten stary facet, który wygania prostytutki z baru. Mamy prostytutki? Okłamuję cię, jeśli powiem nie. Dostajemy ich, to wysokiej klasy dziewczyny na telefon, a jeśli możemy ich powstrzymać, trzymamy je z daleka. Ale często dyskrecja jest lepszą częścią męstwa.

Palace jest częścią grupy Leading Hotels of the World, której prezes i dyrektor generalny, Paul M. McManus, zaczynał w latach 60. jako kierownik sprzedaży w hotelu Waldorf-Astoria. Wciąż ze zdumieniem wspomina, jak ktoś uwolnił fortepian z jednej z jego sal balowych.

„Nasz szef ochrony – domowy fiut – był postacią” – mówi McManus w swoim biurze przy Park Avenue. „O irlandzkim dziedzictwie. Były policjant z Nowego Jorku i prawie mógł pójść w obie strony — mógł być oszustem albo gliną; był trochę na płocie. Znał wszystkie prostytutki na Lexington Avenue z imienia i nazwiska: „Chodź, Dolly”. Znał starą Czterdziestą Drugą Ulicę, stare bary, Jacka Dempseya i tak dalej.

McManus śledzi obecną inkarnację hotelowego detektywa w latach sześćdziesiątych, kiedy wysokiej rangi urzędnicy rządowi – czy to z wizytą u dygnitarzy, czy prezydenta Stanów Zjednoczonych – zaczęli podróżować z bardziej zaawansowanymi zespołami. „Byli intensywnie wyglądającymi młodymi mężczyznami ze słuchawkami i najwyraźniej byli na znacznie wyższym poziomie zawodowym” – mówi. — A domowy fiut w tym scenariuszu prawie stał się zbędny. W dzisiejszych czasach McManus dodaje: „To ogromne zadanie strategiczne. Nie chodzi tylko o wystrzeganie się kieszonkowców czy prostytutek.

Niektóre hotele są teraz zbudowane z dziesiątkami wind, więc VIP-y (i niedoszli VIP-y), którzy chcą całkowicie uniknąć przestrzeni publicznej, mogą strzelać ze swoich SUV-ów z szoferem bezpośrednio do mini-baru – bez wymuszonych marszów przez lobby, jak zwykłe śmiertelników, żadnego nieznośnego kontaktu z ludźmi, nie... no cóż, żadnego romansu podróżniczego, albo niewiele. Klucze do pokoju pełnią również coraz bardziej futurystyczne funkcje: trzymane przy sobie, a nie leżące w recepcji, mogą być śledzone w całym hotelu, twoje ruchy nie są tajne, twoje imię jest widoczne dla każdego personelu członek w zasięgu ekranu komputera, lepiej przywitać cię po imieniu.

Wspaniały nowy świat, a także przerażający. Więc to jakoś uspokajająco retro McManusa, żeby mnie powstrzymać, kiedy wychodzę – „Och, jeszcze jedno” – i mnie przeszukać.

Hotelowy humor wykonawczy.

Los Angeles dało nam trencz – przynajmniej w kultowym znaczeniu filmu noir – ale nawet tam ubranie zniknęło jako dodatek hotelowej ochrony. Tak jak wiele zbyt widocznych kamer monitorujących, przynajmniej w Raffles L' Hermitage w Beverly Hills. „Czujemy, że mając kamery, mówisz wszystkim innym: „Mamy tutaj problem” mówi Jack Naderkhani, dyrektor generalny. W L'Hermitage Naderkhani nie oskarża swoich ochroniarzy o egzekwowanie prawa, ale tylko o pilnowanie sytuacji. „Jesteście tu, by wchłonąć i zdać relację”, mówi im. „Skontaktujemy się z Tobą”. Hotele są oznaczone jak osiedlowa murawa i obowiązują na własnych zasadach: Zajmiemy się tym.

Naderkhani rozpoczął działalność 27 lat temu w hotelu w Arlington w Teksasie, gdzie ochrona polegała na „rannym sprawdzaniu parkingu, aby zobaczyć, ile kołpaków skradziono poprzedniego wieczoru”. Obecnie, przynajmniej w pierwszorzędnych hotelach, przestępstwa są tak samo aktualne, jak technologia: „Bardziej chodzi o oszustwa związane z kartami kredytowymi i kradzież tożsamości”.

Z perspektywy europejskiej dzwonię do Michela Reya, dyrektora zarządzającego Hotelu Baur au Lac w Zurychu. Monsieur Rey natychmiast wpada na ten pomysł.

– Jestem detektywem hotelowym! on płacze.

( But gumowy to ja. )

Rey jest pełen historii. Czas, kiedy wysłał profesjonalnych nurków, aby znaleźć pierścień, który został wrzucony do rzeki Schanzengraben podczas kłótni między parą świętującą swoją rocznicę. Żigolo, który podczas spaceru po ogrodzie Baur au Lac zsunął 20-karatowy kamień z palca starzejącej się piękności, połknął go i musiał zrobić sobie pompowanie żołądka. („Właścicielka pierścionka wybaczyła swojemu kochankowi, ponieważ uważała, że ​​taka zręczność, jaką wykazał, była wystarczająco rzadka, by zostać uhonorowanym!”). Jego podejrzenia co do niektórych gości – oparte na ich „brudnych garniturach” i niektórych dziwnie wyglądających 100- banknoty frankowe, które próbowali zmienić, co doprowadziło do schwytania fałszerzy pierścień.

Potem Rey opowiada swoją ulubioną eskapadę.

„Pewnego dnia moją uwagę zwróciły dwie bardzo atrakcyjne, dość ekstrawagancko ubrane panie” – wspomina. - Według nocnego oficera bezpieczeństwa widziano ich chodzących po korytarzach. To było oczywiste. To muszą być prostytutki szukające klientów, a ja musiałam się ich pozbyć. Ale jak i na jakiej podstawie? Jedynym sposobem było złapanie ich in flagrante.

Rey uznał tę sprawę za „zbyt delikatną, by delegować”, powiedział żonie, żeby nie czekała, i późną nocą przeszukał własny hotel, aż wpadł na kobiety.

„Pytano, czy chciałbym spędzić z nimi resztę wieczoru” – kontynuuje. „Znalazłem się w ich pokoju, negocjując stawkę i pytając, czy wolę dwójkę czy trójkę”. Zdecydował, że nadszedł czas, aby ujawnić swoją tożsamość, a następnie kazał im obiecać, że zostaną w swoim pokoju i cicho wyjdą rano. „Sprawa została rozwiązana ku zadowoleniu wszystkich”, mówi Rey, „chociaż muszę przyznać, że nie było łatwo sprawić, by moja żona uwierzyła w tę historię”.

Anegdoty Reya, z ich powiewem staromodnych hotelowych wybryków, służą tylko wzmocnieniu mojej nostalgii za tymi dawno minionymi dniami. Tak samo jak ta słodko-gorzka obserwacja z „Byłem detektywem domowym”:

„Problemy trochę się zmieniły, odkąd zacząłem działać w biznesie, ale goście zmienili się mniej niż cokolwiek innego”, napisał Dev Collans w latach pięćdziesiątych. „Hotele stały się wydajniejsze, wygodniejsze, wygodniejsze... Klimatyzacja, telewizja w każdym pokoju, zegar w radiu.

— Ale przy całej tej skomplikowanej aparaturze wydajności nowoczesnego hotelu, Front Office nie znalazł jeszcze sposobu na zastąpienie oficera House elektrycznymi oczami. Nie spodziewam się, że to zrobią.

W pewnym sensie nie mylił się całkowicie. Jasne, to prawda, że ​​następnym razem, gdy zauważysz fasullo lub larrikina, który wpada w pośpiech, jest to bardziej prawdopodobne dzięki kamerze z monitoringu w hotelu niż zmęczonemu światem siniakowi w trenczu. Ale nadal potrzebujesz tego ludzkiego dotyku. W końcu ktoś musi mocno chwycić wszy w holu za kołnierze, warczeć „W porządku, ty, ' i pokaż im, gdzie zaczyna się chodnik.