Wielka noc rozwija się w ten sposób: mężczyźni w ciuchach Brooks Brothers i kobiety w Gretchen Scott (kieliszek szampana w jednej ręce, kołnierz ubranego w granat dziecka w drugiej) przechadzają się maślanymi korytarzami do jadalni, gdzie duże okrągłe stoły z ośmioma i dziesięcioma stołami są zastawione białą pościelą i szmaragdowozielonymi kielichami. Rodzice zeskakują ze stołów, odkrywając się na nowo — Hej, kolego! — a dzieci rozpoznają przyjaciół, z którymi rok wcześniej wykopały zamki z piasku. Pyszny lokalny granik, na który wszyscy czekali, wciąż znajduje się w menu, choć w tym roku znajduje się na modnym łożu jarmużu i komosy ryżowej.
Sezon się skończył. Następnego ranka kontynuuje się przy dużym śniadaniu (śmietanka z siekaną wołowiną, ktokolwiek?) i rundzie golfa na polu Pete Dye. Następnie udaj się do klubu plażowego na sałatkę, a następnie przez godzinę wpatrując się w zatokę z szezlongu, z drinkiem w ręku, zanim nadejdzie czas ubierania się do kolacji. Cóż, może jedna szybka gra w ping-ponga.
A następnego dnia wszystko zaczyna się od nowa.