Jak to jest spędzić noc w „Lśniącym” hotelu?

Główny Funkcje Jak to jest spędzić noc w „Lśniącym” hotelu?

Jak to jest spędzić noc w „Lśniącym” hotelu?

Powiem jasno: nienawidzę wszystkiego, co przeraża.



Odkąd byłem dzieckiem, nienawidziłem strasznych rzeczy. Grimmsa Bajki ? Plany koszmarów. Historie o duchach wokół mojego ogniska Cub Scout? Proszę nie. Na nocowanie, podczas gdy inne dzieci oglądały w piwnicy Halloween , byłam na górze i powiedziałam rodzicom, że jestem za mądra na takie rzeczy. Przerażające filmy, przerażające historie, przerażające sytuacje — nawet przerażająco wyglądający ludzie lub przerażająco brzmiące miejsca: policz. Mnie. Na zewnątrz.

Więc co ja robiłem, dorosły mężczyzna w średnim wieku, sam w domu w czwartkowe popołudnie, oglądając? Lśnienie w biały dzień – w jednej ręce trzymasz pilota, w drugiej trzymasz telefon, gotów zadzwonić do mojej żony przy najmniejszym zdziwieniu? Oto, co robiłem: bałem się, że głupio zgodziłem się spędzić noc w Hotel Stanley w Kolorado. Stanley to hotel w Górach Skalistych Kolorado, który prawie 40 lat temu zainspirował młodego Stephena Kinga do pisania Lśnienie . W holu hotelu Stanley możesz pozować do zdjęcia jako jeden z bliźniaków Grady z filmu „Lśnienie”. Michael Hainey




Pozwól mi się cofnąć.

Oto oferta: kilka tygodni temu jadłem lunch z redaktorem Travel + Leisure. Potem wysłałem mu e-mail z podziękowaniem wraz z linkiem do artykułu, który ostatnio czytałem o Stanleyu. Niedawno hotel postanowił zainstalować labirynt z żywopłotu u podnóża wielkiego wejścia. (Stanley Kubrick nakręcił kultową sekwencję labiryntu, która nie była częścią wizji Kinga, na londyńskiej scenie dźwiękowej.) Wysłałem mojemu redaktorowi notatkę, która mówiła bardzo wyraźnie: Nie lubię strasznych rzeczy, ale powinieneś wysłać pisarza sprawdzić labirynt i spędzić noc.

Odpowiedział: Powinieneś iść.

A ponieważ jestem pisarzem (czyli osobą, która nie może odmówić), odpisałem: OK.

Tak więc kilka tygodni później, w sobotnie popołudnie w październiku, byłem tam, 90 minut na północny zachód od Denver, wchodząc do holu Stanleya. Spodziewałem się, że zobaczę to miejsce tak, jak Jack Torrance znalazł je w filmie – zamykając się na sezon; zwijane dywany; zabite deskami okna. Zamiast tego roiło się od gości. Poszedłem do recepcji, żeby się zameldować. Był tam młody facet, około 25 lat. Kiedy szukał mojej rezerwacji, powiedziałem: Więc wszyscy ci ludzie tutaj Świecący rzeczy?

Nie. Większość z nich jest tutaj dla łosia.

Każdy?

To sezon na łosie. Schodzą z gór i przechodzą przez miasto podczas swojej migracji. Ludzie zewsząd przyjeżdżają, aby ich zobaczyć. To wielka rzecz. No i wesela też. Mam tu dzisiaj trzy wesela.

Wrócił do klikania na swoim komputerze. Jeśli hotel nie pasuje do twojej pamięci z filmu, to dlatego, że Stanley Kubrick kręcił plenery w Timberline Lodge w Oregonie. © INTERFOTO/Alamy Stock Photo

Nie widzę rezerwacji.

Powiedziałem mu, że zrobiłem jeden. Nie odpowiedział. Kolega obok niego, z włosami zaczesanymi do przodu w gigantyczny czepiec Bieberesque, wpatrywał się we mnie w milczeniu. Miał martwe oczy i wyglądał trochę zły.

Rozmawiałem z twoim menedżerem, kiedy robiłem rezerwację.

Coś znajdziemy. Jesteśmy po prostu całkiem zapełnieni ludźmi z łosiami.

Och, rozumiem, powiedziałem, nie do końca rozumiejąc.

Mogę dać ci pokój 1302.

Fajnie, powiedział z uśmiechem Zły Bieber. Jeden z naszych najbardziej nawiedzonych.

Mówisz to o wszystkich pokojach, powiedziałem, próbując się z tego śmiać.

Nie, powiedział zły Bieber. Jest nawiedzony. Zły.

Zamilkłem. I trochę zimno. Potem powiedziałem: Skąd to wiesz?

Widziałeś kiedyś ten program w telewizji? Łowcy duchów ? Ci kolesie spędzili noc w pokoju. Widzieli stół lekkość . I duch idący wzdłuż ściany. Dziwne rzeczy. Schody z holu hotelu Stanley. Scott Dressel-Martin

Nie jestem zbyt dumny, by powiedzieć, że każda część mojego mózgu krzyczała, Nie bądź przestraszonym kotem. Czekaj – typrzestraszony kot! Poproś o inny pokój. Nie masz dumy. Nie bądź idiotą. Zapytać!

Fajnie, powiedziałem do Złego Biebera, miażdżąc moje pragnienie, by mięknąć.

Dwa klucze? zapytał jego kumpel.

Jasne, powiedziałem mu. Podróżuję sam, ale równie dobrze mogę ułatwić duchowi wejście do środka. Może zostawię jednego za drzwiami.

To jest duch, powiedział zły Bieber.

Sprytne, powiedziałem.

Co?

Duch. Co powiedziałeś. 'To jest duch.'

Puste spojrzenie.

Wziąłem klucz. Wtedy to zobaczyłem: tuż za drzwiami hotel stworzył jeden z tych zabawnych domów, które można zobaczyć na karnawale lub w cyrku, gdzie na desce jest namalowana podobizna kogoś lub jakiegoś stworzenia, ale potem otwór jest wycięty, aby wstawić twarz. Był to malowany panel przedstawiający dwie lnianowłose siostry z Lśnienie . Pudrowoniebieskie sukienki z białymi fartuchami. Żadnych twarzy. Tylko dwie dziury. A potem dwie twarze wypełniły pustkę: zakłopotana młoda dziewczyna i jej roześmiana matka. Ktoś zrobił im zdjęcie.

„Co ja robiłem, dorosły mężczyzna w średnim wieku, sam w domu w czwartkowe popołudnie, oglądając „Lśnienie” w biały dzień – jedną ręką trzymałem pilota, a drugą ściskałem telefon, gotów zadzwonić do mojej żony przy najmniejszym dziwaku -na zewnątrz?'

To miał być długi dzień. I noc.

Stałem na progu mojego pokoju i zapaliłem wszystkie światła. Była godzina czternasta. ale nie mogłem mieć tego wystarczająco jasno. Był to duży pokój z własną częścią wypoczynkową. Poszedłem do okiennej kajuty, gdzie znajdował się lewitujący stół. Stół nie lewitował. Ale na dywanie wokół niego znalazłem sześć martwych much. Podszedłem do okna po drugiej stronie pokoju. Jeszcze cztery martwe muchy.

Wspaniały , Myślałem. To nie jest Lśnienie . To jest Amityville .

Zadzwoniłem do sprzątania i poprosiłem, żeby przyszli i odkurzyli. A potem wyszedłem z pokoju.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

W holu hotelu Stanley możesz pozować do zdjęcia jako jeden z bliźniaków Grady z filmu „Lśnienie”. Michael Hainey

W holu znalazłem 20 osób, które miały wyjechać na wycieczkę po hotelu Stanley. Przez następne 90 minut młody i zabawny gość o imieniu Andy oprowadzał nas przez hotel i tereny stuletniej posiadłości, którą z ciekawością nazwał „Ameryką”. czwarty najbardziej nawiedzony hotel. (Nigdy nie powiedział nam pierwszego, drugiego i trzeciego). Widzieliśmy długi korytarz, który zainspirował Kinga. Widzieliśmy drzwi do pokoju 217 – pokoju, w którym mieszkał King i jego żona, który w filmie stał się 237. Drzwi pozostały zamknięte, ponieważ Andy poinformował nas, że ktoś tam przebywał. Ale wiem, że nie byłam sama, wyobrażając sobie, jak wrzucam siekierę przez drzwi i wpycham mój szalony kubek przez roztrzaskane odłamki, by powiedzieć: Kochanie, jestem w domu…

Okazało się, że King nie był jedynym znanym gościem, który został w pokoju. Hotel, wyjaśnił Andy, był używany jako miejsce na Głupi i głupszy , a podczas kręcenia, Jim Carrey pozostał w 217. Jednak Jim Carrey nie przetrwał długo” – dodał Andy. „W środku pierwszej nocy zszedł do recepcji i zażądał przeniesienia do innego pokoju, mówiąc, że coś się stało i że nie czuje się w nim bezpiecznie. Kiedy powiedzieliśmy mu, że hotel jest całkowicie zajęty, uciekł, prawdopodobnie do innego hotelu w mieście. Do dziś nikt nie wie, co Jim Carrey zobaczył w tym pokoju, co sprawiło, że uciekł w środku nocy.

Wszyscy szemraliśmy, dopóki Andy nas nie ruszył. Kilka minut później dotarliśmy do żywopłotu.

Lub to, co Stanley nazywał żywopłotem.

Jeśli wyobrażasz sobie olbrzymią przerażenie Kubricka, wszystko, co mogę ci powiedzieć, to to, że będziesz rozczarowany. (Albo, w moim przypadku, z ulgą.) Oto, co zainstalował Stanley: na małej działce przed hotelem labirynt jest wyryty w kawałkach tłuczonego kamienia, na których posadzono jałowce. Nowy labirynt hotelu Stanley, zaprojektowany przez nowojorskiego architekta Mairima Dallaryana Standinga, został zasadzony w czerwcu ubiegłego roku. Michael Hainey

W przeciwieństwie do dezorientująco wysokich krzewów w filmie, są one bardziej w skali tej repliki Lilliputian Stonehenge w Kręgosłup — nie więcej niż kilka stóp wzrostu. Uwaga do hotelu Stanley: nie można zgubić się w labiryncie jeśli widzisz z góry!

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Chciałem wyjść z hotelu na kolację. Ale pomyślałem, że za pensa, za funta. Więc udałem się do hotelowego baru. Barman był miłym facetem, ale w przeciwieństwie do książki i filmu nie był zachwycony i uważny. Nie znał też mojego imienia. (Dobrze pana widzieć, panie Torrance. Co to będzie?) Zasypali go goście weselni i miłośnicy łosi spragnionych drinków. Chciałem zostać dłużej przy barze. Nie pić. Prawdę mówiąc: bałem się chodzić do swojego pokoju.

Oto rzecz: chciałbym myśleć, że jestem logicznym, racjonalnym człowiekiem XXI wieku, ale mam siłę sugestii – sugestię, na przykład, że Jim Carrey (no dobra, nie najbardziej zrównoważony człowiek na świecie, ale jednak) uciekł z hotelu w środku nocy z tajemniczych, być może nadprzyrodzonych powodów – cóż, siła sugestii może sprawić, że mężczyzna zrobi dziwne rzeczy.

Jak wrócić do pokoju i włączyć każde światło.

I otwieraj wszystkie drzwi szafy.

I zostaw je wszystkie otwarte.

I zajrzyj pod łóżko.

Dwa razy.

I włącz telewizor.

Głośny.

I kładź się do łóżka.

W pełni ubrany.

W zestawie buty – na wypadek, gdybym musiał zabić pełnego Carreya i uciekać w środku nocy.

Włączyłem telewizor. Pierwsza rzecz, na którą natknąłem się: hotelowy kanał hotelowy, który odtwarza nieprzerwaną pętlę Lśnienie . Szybko ominąłem to i zdecydowałem się na coś bardziej kojącego (ale jestem pewien, że dla niektórych osób jest to równie przerażające): Propozycja , z Sandrą Bullock i Ryanem Reynoldsem. (Wspomniałem, że nie mam dumy?) Potem próbowałem zasnąć. Próba spania z włączonym telewizorem i każdym światłem w pokoju — to nie jest łatwe. Co jakiś czas słyszałem odgłosy pijanych gości weselnych, potykających się przez ogród pod moim oknem. I wtedy też od czasu do czasu widziałem stół kątem oka i myślałem: Proszę nie lewituj… proszę nie lewituj…

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Światło słoneczne odbija się od skał Parku Narodowego Gór Skalistych. Scott Dressel-Martin

Jakiś czas po 3 nad ranem zasnąłem. Obudziłem się tuż po 5. Spodziewałem się, że telewizor będzie działał na całość Hałaśliwy i złośliwy duch - statyczne na mnie, ale tak nie było. Tylko Bullock i Reynolds. Spojrzałem na stół. Nadal grzecznie przestrzegał praw Newtona. Usiadłem na skraju łóżka i po raz pierwszy od 24 godzin zdjąłem buty, po czym wziąłem szybki prysznic. Zanim się ubrałem, nad Górami Skalistymi wschodziło słońce, więc postanowiłem wyjść na zewnątrz i podziwiać widoki. Właśnie wtedy przeraziłem się, co było największym przerażeniem w całym moim czasie spędzonym w Stanley: kiedy natknąłem się na labirynt, odkryłem dwa łosie stojące pośród krzaków jałowca. Podnieśli głowy na chwilę i przyglądali mi się. Z wyjątkiem powolnego szczękania szczękami, byli nieruchomi. Małe kawałki wiecznie zielonych konarów zwisały z ich wilgotnych, czarnych ust. Zatrzymałem się na swoich torach, zastanawiając się, czy zaraz zostanę obciążony i skończę jak Scatman Crothers: otwarty. Nie siekierą, ale ich stojakami.

Po, wydawałoby się, minutach, dwa łosie zdecydowały o tym, co zawsze o sobie wiedziałem: nikogo nie boję i nic. Wrócili do żucia w marnym labiryncie.