Jazda Drogą Króla

Główny Pomysły Na Wycieczki Jazda Drogą Króla

Jazda Drogą Króla

Turku w Finlandii to spokojne miejsce. Dopóki Rosjanie nie przenieśli stolicy do Helsinek w 1812 roku, Turku cieszyło się dobrymi sześcioma stuleciami jako najważniejsze miasto Finlandii. Ale obecnie jest to miasto stoczniowców i studentów, znane ze średniowiecznego zamku, a zwłaszcza z bliskości rozległego archipelagu bałtyckiego, gdzie latem jest wielu Finów.



Jestem w Turku ze względów geograficznych. Miasteczko położone na południowo-zachodnim wybrzeżu Finlandii jest położone tak daleko na zachód, jak to tylko możliwe bez przeskakiwania łodzią. A wraz z moim przyjacielem Jasonem jadącym ze strzelbą planuję jechać na wschód przez Finlandię – trasą znaną jako Droga Królewska – przez granicę z Rosją i dalej do Petersburga i Moskwy, starych i starych stolic Matki Rosji. Nowy. Kocham Skandynawię, z jej liberalnymi tendencjami, przestrzegającą zasad uprzejmością i doskonałym wzornictwem mebli, i łączyć to doświadczenie z jego całkowitym przeciwieństwem – podróżą samochodem do Rosji, rozkwitającym Dzikim Zachodem kraju, którego obawiałem się… cóż, jest to studium kontrastów zbyt cudownych, by je pominąć. The King's Road zapewni doskonałe połączenie narracyjne.

Ogólnie rzecz biorąc, ta trasa jest tą, którą królowie szwedzcy plądrowali na wschód, do Rosji, i którą rosyjscy carowie grabili z powrotem po zmianie równowagi sił imperialnych. Obecnie mocno promowana przez fińską organizację turystyczną, Droga Królewska rozciąga się od zachodniego wybrzeża kraju do granicy z Rosją. Są plany, aby Rosjanie przedłużyli drogę jako oficjalną trasę turystyczną aż do Petersburga, ale Rosja ma na swojej postsowieckiej liście rzeczy do zrobienia milion rzeczy (zmiażdżyć korupcję, zbudować przyzwoite autostrady, zabezpieczyć swoją broń nuklearną). skrytki) i tworzenie broszur na temat trasy wycieczki prawdopodobnie nie znajduje się na samym szczycie.




Zatrzymaliśmy się w Turku, aby chłonąć nastrój starożytnych – i zjeść zapiekankę z łosia w restauracji Angels, gdzie nasza kelnerka wręczyła nam kieliszki glogg, tradycyjnego zimowego grzanego wina, zanim jeszcze rozłożyliśmy serwetki. Turku jest domem dla fińskiej katedry narodowej i najstarszego średniowiecznego zamku, które pochodzą z XIII wieku. Zamek (zniszczony wielokrotnie, ostatnio przez rosyjskie bombowce w czasie II wojny światowej) jest rozległy i dobrze zachowany – i jako dawny ulubieniec szwedzkich królów stanowi dobrą zachodnią podpórkę do podróży.

W rzeczywistości „Droga” Królewska to tak naprawdę trasa, utkana z historii, pogłosek i niektórych autostrad, ale częściej z obwodnic, które wiją się przez lasy sosnowe i brzozowe oraz graniczne, błotniste pola ze skandynawskimi ramami A, wiejskimi dworami i kamiennymi kościołami. Najprawdopodobniej podąża starym królewskim szlakiem pocztowym: to by wyjaśniało, dlaczego tak często skręca przez urocze wiejskie wioski. Przez kilka mil poza Turku łączy się z główną autostradą Finlandii, nieskazitelną czteropasmową E18, która jest mocno ozdobiona wskaźnikami temperatury powietrza i drogi oraz żółtymi znakami przejeżdżającymi przez łosie.

Tommi Karjalainen, mieszkaniec Turku, który poprzedniej nocy zabrał nas do Angels, ostrzegł nas przed łosiami: w tym sezonie polowań zwierzęta są niespokojne i często w ruchu. Ponieważ jadłem łosia na obiad i dlatego boję się karmy karmicznej, a ponieważ co kilka mil na drodze widać białą sylwetkę łosia, prowadzę ostrożnie – bardzo ostrożnie – i bez najmniejszej uwagi docieramy do Helsinek.

Mówi się, że aż 80 procent Finów ma w swoich domach sauny, co ma sens: to oni wymyślili te rzeczy, a ich kraj jest tak bardzo zimny. Seppo Pukkila, fotograf z Helsinek i członek zarządu Fińskiego Towarzystwa Saunowego, które spotyka się w klubie na półwyspie na zachodnich przedmieściach Helsinek, wita się ze mną i Jasonem w szatni tylko w ręczniku. Zastanawialiśmy się, czy zabrać ze sobą kostiumy kąpielowe, a to wydaje się potwierdzać, że nasza decyzja – nie – była słuszna.

„W saunie są dwa rodzaje ręczników”, mówi nam Seppo. „Ten duży, który nosisz w pomieszczeniach ogólnodostępnych i mniejszy, na którym siadasz w saunach, aby zapobiec poparzeniu tyłka”. Rozglądam się za ręcznikiem kąpielowym. „W Finlandii nie mamy problemów z nagością”, mówi i wręcza nam dwa ręczniki wielkości ściereczki. 'Rozebrać się.' Wkrótce siedzimy w ciemnym pokoju oświetlonym maleńkim oknem i pachnącym palonym drewnem. Jest to sauna dymna, najbardziej tradycyjna i jest znacznie bardziej autentyczna niż te sosnowe prace w stylu Ikei, które można znaleźć w klubie fitness. Sauna Society to rodzaj klubu wiejskiego, w którym można się pocić dla sportu.

Wokół nas, na dwóch poziomach ławek, siedzi nagi kawałek górnej skorupy Finlandii. Wychodząc z pokoju, jeden z członków zanurza chochlę w wiadrze z wodą i upuszcza ją na piec, wytwarzając podmuch świeżej pary. Słychać syk i prawie natychmiast czuję, że skóra jest przypieczona, gardło wysycha, a oczy zaczynają łzawić. Temperatura gwałtownie rośnie, a Finowie to uwielbiają. Seppo mówi, że on i kilku innych zagorzałych rywalizowało, aby zobaczyć, kto może siedzieć w saunie przez najwięcej kadzi z wodą. W wieku 13 lat rzucił swój maleńki ręcznik; zwycięzca przeżył 15.

Po jednym Jason i ja zaczynamy więdnąć.

Rozmawiając z większością Finów o tym, co robiłeś podczas wizyty w kraju, z pewnością zapyta, czy korzystałeś z sauny. I dopiero wtedy, gdy coś zauważam: wzdłuż King's Road każdy dom wiejski, wiejski i dwór ma mały drewniany budynek z tyłu, z komina, z którego wydobywa się para.

Poza Helsinkami sprawy szybko wracają na wieś. Droga Królewska w mniejszym lub większym stopniu przylega do wybrzeża, tworząc małe pętle z głównej drogi, która prowadzi nas przez wioski i miasteczka rolnicze. Dzieciątkiem z plakatu dla osobliwości jest bez wątpienia Porvoo, najlepiej zachowane średniowieczne miasto w Finlandii. Czerwone magazyny ciągną się wzdłuż rzeki Porvoo, czekając na łodzie z zaopatrzeniem z Bałtyku, a brukowane uliczki stromo wznoszą się na wzgórze do miasta.

Nocujemy w sennym portowym mieście Kotka, a następnie pokonujemy wyjątkowo piękny odcinek, który obejmuje 20 mil polnych drogach przez mokry sosnowy las do granicy z Rosją, nasza podróż kończy się dopiero w połowie. Pojawiają się ogromne wieże strażnicze, pozostałości po czasach, kiedy było to bardzo napięte przejście graniczne, dokładnie miejsce, w którym Zachód stał się Wschodem. Nie oczekuję, że nasz tranzyt będzie płynny i tak nie jest. Wszyscy zapewniali mnie, że rosyjscy pogranicznicy mówią po angielsku. Nie udostępniają i nie zawsze zapewniają formularze celne w języku angielskim. Spędzam co najmniej 15 minut bezskutecznie gestykulując przed stoiskiem pełnym nieprzejednanych strażników, zanim odnajdziemy tłumacza i natkniemy się na Rosję.

Zmiana uczucia jest natychmiastowa. Chodnik jest bardziej wzburzony, chłodny cięższy, a pobocze M10 pokryte jest z obu stron kubkami, torbami i innymi ludzkimi śmieciami. Trudno byłoby znaleźć wyrzucony niedopałek papierosów w Finlandii, kraju tak przestrzegającym prawa, że ​​po przejściu przez znak „Don't Walk” jest się oczywiście turystą.

Ostrzegano nas (wielokrotnie), aby uważać na wszechobecną policję drogową, znaną z nękania cudzoziemców i zwalniania ich z wysokich grzywien. Nie odnoszą jednak szczególnego sukcesu w udaremnianiu rosyjskiej armii ciężarówek i ładów z silnikami Diesla, które z radością mijają nas praktycznie przy każdej okazji – na zakrętach, gdy inne pojazdy pędzą w ich kierunku, a w jednym przypadku nawet na ramię brudu.

Po mniej niż godzinie podskakiwania, tkania, trąbienia i modlitwy w pełni zasymilowałem się z tym bizantyjskim krwawym sportem, zdając sobie sprawę, że jeśli sam w to nie zagram, pokonanie 155 mil zajmie nam 10 godzin. Petersburg. W Finlandii drogi są tak gładkie, że można jeździć samochodem wykonanym z porcelany; Rosyjskie autostrady tylko sporadycznie mają odcinki gładkich chodników i po raz pierwszy czuję się usprawiedliwiony, wybierając na podróż Land Rovera. Choć nie jest to najlepszy samochód do ciągnięcia za mercedesami z zaciemnionymi szybami, które często wbijają mi kurz w twarz, Land Rover połyka tandetną rosyjską drogę.

Trasa jest po tej stronie granicy śmiertelnie prosta, gdyż krajobraz przechodzi od gęstych lasów sosnowo-brzozowych w odłogiem pola. Niczym rzeka asfaltu, M10 tworzy główną ulicę miasta po mieście niegdyś pięknych, teraz chwiejnych drewnianych domów chłopskich. Na poboczu kobiety w babuszkach – rewelacja: to nie mit – sprzedają marynowane buraki i ziemniaki, dzbanki parującej kawy, ludowe lalki i, o dziwo, ręczniki plażowe, które wieszają na rozklekotanych chustach.

Poza Petersburgiem wspaniałe stare dacze przechylają się i grożą zawaleniem. Przewody nielegalnie podłączone do linii elektrycznych biegną w poprzek drogi i do szant. Warunki te utrzymują się aż do granicy miasta, gdzie zaczynają pojawiać się bloki mieszkalne i wytyczają drogę, aż do odsłonięcia się Starego Miasta.

Śmiały eksperyment cara Piotra Wielkiego wypadł zaskakująco dobrze. Dwa lata temu Sankt Petersburg obchodził swoje 300. urodziny, a prezydent Putin nie szczędził pieniędzy, aby zetrzeć brud z tego cudu architektury. Większość z ponad 1000 pałaców w mieście została pomalowana na świeżą (głównie żółtą) farbą, a wypolerowane złote iglice fortecy Piotra i Pawła w Newie migoczą, nawet w szarym świetle, które sprawia, że ​​czujesz były wiecznie późne popołudnie.

O piątej zameldowaliśmy się w hotelu Astoria i na cześć drogi przygotowujemy się do jedzenia jak królowie w Caviar Bar w Grand Hotel Europe, spokojnym pokoju z nieskazitelnym jedzeniem i piosenkarką, która już stała się męcząca zanim skończymy nasz pierwszy talerz bieługi – problem można łatwo rozwiązać, zwiększając konsumpcję rosyjskiej standardowej wódki.

A potem śpimy jak królowie.

Jeśli chcesz zająć się kwestiami technicznymi, Droga Królewska faktycznie kończy się w Petersburgu, „oknie na Europę” Piotra Wielkiego i siedzibie władzy, z której kolejni carowie rządzili Finlandią. Ale ponieważ Rosjanie nie zadawali sobie trudu, aby dostać się na pokład King's Road Tour Train, postanowiłem wykuć własną, nowoczesną rozbudowę i przejechać około 400 mil do Moskwy, z międzylądowaniem w Twerze, gdzie korzystała z usług Katarzyny Wielkiej odpocząć podczas tej samej podróży.

Lenin przeniósł stolicę z powrotem do Moskwy, aby dodać cenną odległość od Niemiec, taktyka, która okazała się prorocza. Po zwróceniu się przeciwko Stalinowi Hitler i jego machina wojenna ugrzęzli podczas brutalnej zimy około 19 mil od przeniesionej stolicy, naprzeciwko dzisiejszej stacji benzynowej BP Connect i minimarketu. Sowieci wznieśli tam monolit pomnika, wznoszącego się w szare niebo, otoczonego szarymi murami ozdobionymi twarzą wyzywającego rosyjskiego żołnierza i datami 1941-1945, zwaną przez Rosjan Wielką Wojną Ojczyźnianą.

Za pomnikiem wzdłuż drogi ciągną się stare sowieckie przedmieścia. Ogromne bloki betonu ozdobione opowieścią o historii maleńkich ganków pokrytych wiszącym praniem. Za nimi droga się rozszerza. Kolejne BP, stacja Shell, a potem ogromny – i okropnie brzydki – sportsplex, który wydaje się być zaprojektowany przez pijanego dekoratora planu z Lost in Space. Potem droga się poprawia, gęstość zabudowy gęstnieje, a po obu stronach drogi zaczynają pojawiać się zachodnie sklepy, których nazwy transliterowane są na cyrylicę.

Wreszcie przed nami czerwone iglice i ceglane mury Kremla – wspanialsze, niż sobie wyobrażałem. Według map nasz cel, Hotel Narodowy, powinien znajdować się tutaj, u podnóża Twerskiej, w cieniu murów Kremla. Dotarliśmy tak daleko, nie mówiąc po rosyjsku, a przegapienie hotelu, w centrum tej ogromnej, rozrastającej się masy zagranicznej energii, tętniącej życiem od policji drogowej i drogowej, byłoby, cóż… ale to nie ma znaczenia… tęsknimy za tym. Złapani w nawałę taksówek i autobusów, popychamy w lewo i mam tylko jeden plan. – W porządku, przyjacielu – mówię. „Będziemy musieli opłynąć Kreml”.

Jason się śmieje. – To chyba pierwszy raz, kiedy ktoś wypowiedział te słowa.

Okrążamy wystarczająco dobrze, aż mury Kremla doprowadzą nas do rzeki Moskwy, którą musimy przekroczyć, a potem robi się lepka. Skręcam w złą stronę, potem wpadam w panikę i zawracam. Kiepski pomysł.

Dotarliśmy do Moskwy bez zatrzymania, minęliśmy co najmniej 50 punktów kontrolnych i liczne fotoradary, a teraz widzę niebieskie światła w lusterku wstecznym. Zostałem już ostrzeżony, żebym nie siedział w samochodzie i nie czekał, aż ktoś się do mnie zbliży. Rosyjscy gliniarze postrzegają to jako oznakę szacunku, jeśli wyjdziesz i podejdziesz do nich, więc otwieram drzwi i wskakuję do Łady, oddając papiery. – Mój angielski – mówi. 'Bardzo źle.' – Mój rosyjski – odpowiadam. 'Straszny.' Zaniepokojony i sfrustrowany, oddaje moje dokumenty i macha ręką. 'Udać się.'

I wtedy wiem, że nam się uda. Przed majestatycznym Hotelem National, zaledwie kilkaset metrów od bram na Plac Czerwony, boy hotelowy odsuwa linę i kieruje naszą ciężarówkę, brudną od brudnych dróg i spalin z silników diesla, w doskonałe miejsce, zaledwie kilka metrów od drzwi hotelu.

Planowaliśmy wskoczyć z powrotem do Land Rovera następnego ranka i rozpocząć dwudniową podróż powrotną, ale gdy kontemplujemy rzędy wybornych wódek w hotelowym barze, migoczący Kreml za nami i posiłek z kawioru i blinów przed nami z nas myśl o większej liczbie gliniarzy, więcej śmigających ładów, więcej skręcających ciężarówek to zbyt wiele do zniesienia. Plus, to jest Moskwa, tak długo zakazany owoc...

– Jesteś tu tylko na jedną noc? - pyta nas uśmiechnięty recepcjonista. Jak wiele Rosjanek ma wyrzeźbioną twarz modelki.

- Jak daleko do granicy? – pytam Jasona, znając odpowiedź.

– Mniej więcej 685 mil – mówi, chwytając się.

– Możemy to zrobić w jeden dzień – mówię.

Spoglądam na urzędnika. - Zrób to dwie noce.

JOSH DEAN napisał dla Dziennik męski i Toczący Kamień.

W Finlandii Droga Królewska jest wyjątkowo dobrze oznaczona brązowymi znakami z żółtymi koronami (informacje i mapy: www.kuninkaantie.net/eng/eng.html ). W Rosji trasa nie jest oznakowana i radzimy trzymać się głównej autostrady.

Dzień 1
Turku do Helsinki (125 mil). Jedź drogą E18 do Salo, a następnie jedź 52 na południe do Tenala. Udaj się na wschód i połącz się ze 104 za Pohją. Jedź dalej na północ za Fiskars i złap 186 na południowy wschód do Mustio, a następnie weź 25 do Kittila. Jedź na wschód do Siuntio, a następnie na południe drogą 115, łącząc się z trasą 51 na wschód, a następnie z drogą 50, która przechodzi w autostradę E18 do Helsinek.

Dzień 2
Helsinki do Kotka (120 mil). Wyjedź z miasta E18 do Puistola. Podnieś 140 na północ do 152, idź na wschód do 142 i dalej na wschód do Savijarvi. Wróć na E18 i udaj się do Kotki.

Dzień 3
Kotka do Petersburga (180 mil). Jedź drogą E18 do Hamina, a następnie biegnij na południe, kierując się znakami na Virolahti (część tego odcinka jest nieutwardzona). Na granicy z Rosją weź M10 i jedź nią aż do St. Petersburga.

Dzień 4
Petersburg do Tweru (280 mil). Udaj się z centralnego miasta na południowy wschód M10, na długi i przeważnie prosty strzał do Tweru.

Dzień 5
Twer do Moskwy (120 mil). Z centrum Tweru jedź starą moskiewską autostradą, aż ponownie połączysz się z M10, która zamieni się w Leningradskoe Shosse, a następnie w Tverskaya, główną ulicę handlową, która prowadzi na Kreml.

GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ
Hotel Kämp Helsinki
29 Pohjoisesplanadi; 358-9/576-111; www.hotelkamp.fi ; podwaja się od 480 dolarów.

Hotel Astoria
39 Bolszaja Morska, ul. Petersburg; 7-812 / 313-5757; www.roccofortehotels.com ; podwaja się od 400 dolarów.

Twer Park Hotel
14 Moskwa Hwy.; 7-0822/497-722; www.parkhotel.ru ; podwaja się od 77 dolarów.

Hotel Narodowy
1 Mochowaja, Moskwa; 7-095/258-7000; www.narodowa.ru ; podwaja się od 380 dolarów.

GDZIE ZJEŚĆ
Anioły
16 Kauppiaatse, Turku; 358-2 / 231-8088; obiad dla dwojga 100 USD.

Bar kawiorowy
Grand Hotel Europe, 1-7 Mikhailovskaya, Sankt Petersburg; 7-812/329-6651; obiad dla dwojga 200 dolarów.

CO ROBIĆ
Towarzystwo Saun Fińskich
10 Vaskiniementie, Helsinki; www.sauna.fi ; wymagane rezerwacje gości.

Hotel Astoria

Eleganckie wnętrza (parkiety, łazienki z białego marmuru), naprzeciwko katedry św. Izaaka oraz w odległości spaceru od Muzeum Rosyjskiego.

Pokój do zarezerwowania: Poproś o pokój z widokiem na katedrę św. Izaaka.

Podwaja się od 1050 $.

Anioły

Hotel Narodowy