Jeśli chodzi o afrykańskie kierunki podróży, Maroko i Egipt były jedynymi dwoma, które przez długi czas znajdowały się na szczycie mojej listy must-see. Ale to się ostatnio zmieniło po mojej pierwszej podróży do Kenii. Po pierwsze, powinienem wyjaśnić, że mam bezpośredni związek z Afryką. Moja matka wyszła za mojego ojczyma, który pochodzi z Freetown w Sierra Leone, tam też urodziło się i wychowało dwoje mojego rodzeństwa. Jednak mój bliski kontakt z nimi nadal nie wzbudził chęci odwiedzenia tego, co niektórzy Afroamerykanie nazywają „Ojczyzną”.
W wieku 15 lat, jedynak samotnego rodzica, natychmiast stałam się częścią mieszanej rodziny. A połączenie dwóch różnych kultur — czarnoskórej Ameryki i Afryki — utrudniło przejście. Od najmłodszych lat moje osobiste doświadczenia stopniowo ukształtowały moje opinie o Afryce. Przez całe życie słyszałem poboczne rozmowy między przyjaciółmi i innymi czarnoskórymi Amerykanami, którzy czuli: „Niektórzy Afrykanie myślą, że są lepsi od nas”. A jako nastolatek mój ojczym podkreślał, że jestem Amerykaninem, gdy poznałem afrykańskich przyjaciół, co wydawało się upośledzeniem społecznym. Ale z czasem nauczyłem się obejmować moją nową rodzinę i ugruntowałem się w sobie jako Czarny człowiek.
Afryka przesunęła się jako priorytetowy cel podróży dopiero w listopadzie 2020 roku. Kolega zapytał, czy jestem zainteresowany podróż do Kenii na 10-dniowe safari . Częścią mojej motywacji do wyjazdu było to, że usłyszałem, jak bliski przyjaciel zachwycał się jego niesamowitym doświadczeniem na safari w Kenii i Tanzanii kilka lat temu. Ta podróż spodobała mi się również, ponieważ łączyła w sobie luksusową podróż, przygodę, plenery i kulturę — wszystkie kluczowe elementy, które lubię w podróżowaniu.