Ta kryjówka na karaibskiej wyspie to raj dla surferów

Główny Przygodowa Wycieczka Ta kryjówka na karaibskiej wyspie to raj dla surferów

Ta kryjówka na karaibskiej wyspie to raj dla surferów

Pierwszy i ostatni raz, kiedy zobaczyłem Rihannę – w stroju kąpielowym, nie mniej – była na lotnisku. Jej podobizna znajdowała się tuż za budką celną, wisiała w miejscu zwykle zarezerwowanym dla przywódców rządowych.



Spodziewałem się zobaczyć najsłynniejszą córkę Barbadosu wiele, wiele razy w ciągu mojego tygodniowego pobytu. Ale szybko odkryłem, że miejscowi nie są specjalnie uwikłani w urok Rihanny. Wolą raczej skupić się na ludziach i miejscach, których reszta świata jeszcze nie odkryła.

Barbados zawsze był nieco odstający na Karaibach. Geograficznie ta dawna kolonia brytyjska jest najbardziej na wschód wysuniętym krajem regionu, wyspą w kształcie gruszki wystającą daleko na południowym Atlantyku. (W rzeczywistości jest tak daleko na wschód, że zwykle oszczędzają go huragany.) I chociaż zachodnie wybrzeże od strony Karaibów od dawna jest popularne wśród dobrze sytuowanych Brytyjczyków, którzy przylatują na polo, pięciogwiazdkowe kurorty i dziewicze plaże, smagane wiatrem wschodnie wybrzeże zwrócone w stronę Atlantyku jest wciąż dzikie i nieoszlifowane. Przyciąga cyganerię, międzynarodową rzeszę hippisów i osób lubiących ruch na świeżym powietrzu, którzy przyjeżdżają nie tylko dla spokojnego tempa, ale także dla spektakularnego surfowania – coś, czego nie może pochwalić się niewiele karaibskich wysp. Przerwy na Barbadosie może nie są na tym samym poziomie co Gold Coast of Australia, ale kraj ten powoli zyskuje międzynarodowe uznanie, czego dowodem jest Barbados Surf Pro, pierwszy w historii, który odbył się tam zeszłej wiosny. Przyjechałem do tego niedocenianego surfingowego raju, aby spędzić czas z moim tatą Paulem, entuzjastą fal, który zawsze próbował zwabić mnie, niechętnego miłośnika słońca, na plażę.




Z kulturowego punktu widzenia Barbados produkuje dumnych ludzi odstających: ludzi, którzy chcą budować życie na wyspie, ale jednocześnie chcą, aby ich praca była rozpoznawana poza krajem tak małym, że gdy zapytasz ludzi, z jakiej dzielnicy pochodzą, podadzą ci specyficzny ulica. Malarka Sheena Rose jest jednym z tych odstających. W swoich wyrazistych okularach i ciągle zmieniających się włosach Rose wygląda jak ktoś, kogo można zobaczyć na ulicach Brooklynu. „Uważam się za Bajan Frida Kahlo”, powiedziała mi, kiedy spotkałyśmy się niedługo po tym, jak wylądowałam na lunchu z widokiem na morze w hotelu Crane.

Barbados nie ma szkoły artystycznej. Poza Rose i jej ekipą kreatywnych przyjaciół nie ma zbyt wiele sceny artystycznej (większość galerii obsługuje turystów, którzy chcą malować zachody słońca). A jednak Rose to wschodząca gwiazda w świecie sztuki współczesnej, której prace pojawiały się na Biennale w Wenecji i londyńskiej Royal Academy of Arts. Zabiera ją Venus Williams. Rose ukończyła studia magisterskie na Uniwersytecie Północnej Karoliny w Greensboro, na którym odbyła stypendium Fulbrighta. „Czuję się teraz jak outsider, po Greensboro”, powiedziała, kiedy jechaliśmy do jej maleńkiego studia. „Nie czuję się już jak pełny Bajan”. Rose nadal mieszka z rodzicami w mieszczańskiej dzielnicy pastelowych domów wyblakłych przez słone powietrze, niedaleko Bridgetown, stolicy. Kiedy weszliśmy do drzwi, Pokaz Andy'ego Griffitha grał na dużym telewizorze w salonie, a Rose przykucnęła, by pogłaskać jednego ze swoich trzech psów. (Ich nazwy to Popcorn, Caramel i Candy.)

Potem zabrała mnie do swojej pracowni — niegdyś sypialni jej brata — aby zobaczyć Słodką plotkę, jej najnowszą serię obrazów. Miejscowe czarnoskóre kobiety zostały narysowane konturami, a ich twarze zostały naznaczone plamkami koloru, aby pokazać, jak światło pada na ich skórę. I jakie to były kolory: ciemne róże, łupkowe błękity, ciemne karmelki, oliwkowe zielenie. Niektóre kobiety rozmawiały przez telefon, inne siedziały w klasycznych pozach, jak odaliski. Tła i ubrania, z jasnymi geometrycznymi wzorami, przypominały batiki z Afryki Zachodniej lub marokańskie kafelki.

Lucjan z grilla i artystka Sheena Rose na Barbadosie Lucjan z grilla i artystka Sheena Rose na Barbadosie Od lewej: Lucjan z grilla z ryżem i sałatką w De Garage w Bathsheba; artystka Sheena Rose w swoim domowym studio. | Źródło: Marcus Nilsson

Po tym, jak mama Rose, Elaine, zajmująca się cateringiem, zaczęła się ze mnie śmiać, powiedziałam Rose na miejscu, że muszę je kupić.

Później przyszło mi do głowy pytanie. – Barbadian czy Bajan? Czy jest preferowany przez miejscowych?

– Niezupełnie – odparła Elaine.

– Może ludzie wolą Bajan, jak sądzę – dodała Rose. Wykorzystała moją ciekawość jako pretekst do zapoznania mnie z popularnymi lokalnymi zwrotami. „Istnieje „cheeseon”; co jest trochę jak powiedzenie „Jezu”; i „cawblein”, to znaczy, gdy jesteś zaskoczony lub nie możesz w to uwierzyć”.

Taksówkarz o nazwisku Valance odebrał mnie z domu Rose i zawiózł mniej więcej godzinę do miasta Batszeba, epicentrum sceny surfingowej na wschodnim wybrzeżu. Kiedy minęliśmy mahoń, latarnię morską i tęczę, zadzwonił do mnie mój tata, który spotkał się tam ze mną i przybył poprzedniej nocy.

„To miejsce mi przypomina Hawaje w latach siedemdziesiątych - powiedział. „I wiem, bo byłem na Hawajach w latach siedemdziesiątych. Musisz kupić butelkę rumu Mount Gay XO. Zapisujesz to wszystko?

Odpowiedziałem twierdząco.

„Nie wiedziałem, że lubię rum, ale te rzeczy są niesamowite” – powiedział.

Valance i ja zatrzymaliśmy się w supermarkecie, żeby coś kupić. Barbados to przecież miejsce narodzin rumu, więc wiedziałem, że będzie dobry, ale nie byłem przygotowany na dymny eliksir, czyli Mount Gay, najstarszą markę. Być może jeszcze smaczniejsza jest po zmieszaniu z sokiem z marakui, gorzkimi gorzkimi i gałką muszkatołową w ponczu, który jest napojem powitalnym w pensjonacie Sea-U Guest House w Batszebie, który serwuje przybywającym gościom. Położony na wzgórzu z widokiem na wybrzeże, jest to rodzaj małego pensjonatu, który przyciąga żądnych przygód, wyluzowanych gości, którym nie przeszkadza brak obsługi pokoju i klimatyzacji, ponieważ są bardziej zainteresowani znalezieniem najlepsze miejsce do surfowania lub pogoń za rekomendacją świetnego lokalnego instruktora jogi.

„Przyjechałem tu dwadzieścia lat temu jako pisarz i pomyślałem, Cóż, nie muszę już podróżować, ' powiedział mi Uschi Wetzels, niemiecki właściciel Sea-U. „To miejsce jest soczyste i odległe, a jednak nie tak daleko od cywilizacji”.

Zatrzymałem się w bielonym głównym budynku, gdzie sześć prostych pokoi ma rattanowe krzesła, powieści Patricii Highsmith i łóżka nakryte moskitierami (które szybko się przekonałem, że nie są do końca dekoracyjne i właściwie całkowicie potrzebne). Tego wieczoru siedzieliśmy z Paulem na wspólnym balkonie z widokiem na morze, z rumem w dłoni.

– Czy surfowałeś dzisiaj? Zapytałam.

'Nie. Potrzebowałem dnia na obserwację – odpowiedział nieco eliptycznie. Mój tata surfuje od wczesnych lat młodzieńczych i wciąż co tydzień wychodzi na wodę w Santa Cruz w Kalifornii, gdzie dorastałem. Jako jego jedyne dziecko byłem prawdziwą porażką na wydziale rekreacji, spędzając wycieczki na Kauai znudzony w pokojach hotelowych, czytając siostry Brontë i żałując, że nie jestem w szarej północnej Anglii. Od tego czasu opamiętałem się i nauczyłem się doceniać tropikalne wakacje, mimo że nie miałem zamiaru wsiadać na deskę surfingową na tym.

Lokalny surfer SeaCar i Paddle Barbados na Barbadosie Lokalny surfer SeaCar i Paddle Barbados na Barbadosie Od lewej: SeaCat, lokalny surfer i pracownik Sea-U Guest House w Bathsheba, serwuje świeży sok kokosowy; kajakarz wypływa ze sklepu sportowego Paddle Barbados, niedaleko Bridgetown. | Źródło: Marcus Nilsson

Później poszliśmy drogą z Sea-U na kolację do De Garage Bar & Grill, swobodnej kawiarni na świeżym powietrzu. Po drodze natknęliśmy się na dwóch lokalnych surferów, SeaCat i Biggie, którzy rozmawiali z Paulem o swoich ulubionych deskorolkarzach w San Diego. W restauracji rozbrzmiała muzyka soca, a my zamówiliśmy grillowaną całą czerwoną lucjanę z ryżem i groszkiem do podzielenia się. Temperatura na zewnątrz wynosiła idealne 80 stopni, a lokalne piwa Banks były lodowato zimne, co sprawiło, że ryba smakowała o wiele lepiej. Deser był wspólnym kawałkiem sernika o smaku piña-colady, który zjedliśmy w 90 sekund.

Następnego ranka piłem kawę na werandzie, żeby zwalczyć kaca, obserwując rodzinę zielonych małp skaczących z drzewa na drzewo. Zszedłem ze wzgórza z Sea-U na plażę, co na szczęście zajęło mi całe pięć minut, zatrzymując się, by przywitać się z Valance'em, który jechał taksówką. U podnóża wzgórza znajdowała się główna droga — jedyna droga — z domkami na plaży i budkami rumu po jednej stronie i wybrzeżem po drugiej. Plaża ciągnęła się przez kilka mil i była usiana masywnymi wapiennymi głazami, które dzieliły ją na mniejsze sekcje i miejsca do surfowania, każde z własną nazwą. Soup Bowl, najsłynniejsza przerwa, to jedna z ulubionych fal Kelly Slater na świecie.

– Widziałeś surfującego wysokiego, białego Amerykanina? Zapytałem przechodnia. Nie miał. Rezygnując z poszukiwań ojca, zatrzymałem się na Parlour, plaży z basenami wielkości małych basenów, gdzie eklektyczny tłum — młoda para z dzieckiem, ekipa nastolatek, grupa kobiet w średnim wieku - był kąpiel w turkusowych wodach aby trochę uwolnić się od upału. Wszyscy obserwowaliśmy człowieka łowiącego kałamarnice, a potem kibicowaliśmy komuś, kto zanurkował do wody.

W końcu znalazłem Paula i złapaliśmy lunch w Sea Side Bar, klasycznej chacie na wyspie, w której miejscowi często bywają, by posłuchać w radiu meczów krykieta i zjeść wredną kanapkę mahi-mahi, ciężką uzależniającą, po prostu wystarczająco pikantną żółtą -sos pieprzowy, który jest bardziej wszechobecny na wyspie niż ketchup. Paul poinformował mnie o swojej wycieczce do Bath Beach, około
pół godziny na południe, z Jasonem Cole'em, który jest właścicielem Paddle Barbados, jednego z najpopularniejszych dostawców sprzętu do surfowania na wyspie. „Rano w misce zupy było wietrznie, więc pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża, gdzie fale sięgały do ​​pasa” – powiedział mi Paul. „Są jeżowce i skrzydlice, więc musisz być ostrożny”.

Pewnego dnia w Soup Bowl wpadliśmy z Paulem na Chelsea Tuach i jej mamę Margot. Tuach to element wyposażenia wschodniego wybrzeża. Zajmujący 23. miejsce na świecie w kategorii profesjonalnego surfingu kobiet, Tuach jest Bajanem w trzecim pokoleniu. Ma 22 lata, ale w szelkach i dżinsowych szortach wygląda znacznie młodziej. – Tutaj, naprawdę, trochę wszyscy surfują – powiedziała z melodyjnym, prawie irlandzkim akcentem. „Starzy faceci, tacy jak Snake, którzy przyjeżdżają na duże fale, moje pokolenie, które codziennie wychodzi na miasto, rodzice uczą swoje dzieci surfowania”.

Surfer Chelsea Tuach w Soup Bowl i lunch w Lone Star na Barbadosie Surfer Chelsea Tuach w Soup Bowl i lunch w Lone Star na Barbadosie Od lewej: surfer Bajan Chelsea Tuach na plaży przed Soup Bowl; grillowane mahi-mahi z młodymi ziemniakami, ziołami i warzywami w Lone Star, hotelu i restauracji na zachodnim wybrzeżu. | Źródło: Marcus Nilsson

Podczas gdy Tuach wyszedł do wody, usiedliśmy na podwyższonych ławkach pod tabliczką z napisem „da spot”. Paul wyjaśnił bizantyjski i całkowicie niewypowiedziany porządek dziobania, który określa, który internauta otrzyma daną falę. „To kto był pierwszy, ale jednocześnie miejscowy surfer i lepszy surfer idą pierwsi”. Jako lokalny i zawodowy Tuach zawsze miał pierwszeństwo. Patrzyliśmy, jak złapała falę, a Paul opowiadał: „Chelsea w górę. Bum! Z ust. Minęła między nami pogodna chwila. — Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę z tobą siedział i oglądał surfing? Zapytałam. Tata zaśmiał się i poklepał mnie po głowie. 'Kocham Cię.'

Nasz spokój ojca z córką trwał do następnego dnia, kiedy musieliśmy jechać razem. Wyjeżdżaliśmy ze wschodniego wybrzeża na zachód, dzikie na bardziej wyczekiwane i robiliśmy to godzinami podróż samochodem sami w wypożyczonym suzuki jeepie z płóciennym dachem. Na Barbadosie, który jest częścią brytyjskiej wspólnoty, obowiązuje ruch lewostronny. Kiedy Paul zbaczał z wąskiej autostrady, aby uniknąć samochodów jadących w przeciwnym kierunku, moje oczy skakały do ​​głębokiego na cztery stopy rowu, zaledwie kilka centymetrów od naszego pojazdu — byłam przerażona, że ​​jeep się przewróci.

Wnętrze wyspy może być suche w porównaniu z dżunglą na wschodnim wybrzeżu. Mijaliśmy małe, wyblakłe domy i pozornie niekończące się pola trzciny cukrowej, aż dotarliśmy do Hunte's Gardens. To, co brzmiało jak kolejna atrakcja turystyczna, okazało się bujną oazą (i mile widzianą ulgą od napięcia między nami). Ogrodnik Bajan Anthony Hunte kupił tę dawną plantację cukru, której początki sięgają XVII wieku, w 1990 roku; otworzył go jako jeden z najbardziej nieprawdopodobnych ogrodów publicznych na świecie 10 lat temu.

„To raj” – krzyknąłem do Paula, gdy parkowaliśmy na poboczu drogi i schodziliśmy po schodach, aby zobaczyć to niesamowite miejsce w środku lasu deszczowego. Przed nami rozciągał się rozległy, rozległy ogród tropikalny wbudowany w zapadlisko o głębokości 150 stóp i szerokości 500 stóp. Ścieżki wiły się wśród wysokich palm, rudego imbiru, rajskich ptaków, potworów, niecierpków i taro, które wywołałyby zazdrość każdego początkującego ogrodnika. Wokół rozrzucone były rzeźby świętych i Buddów. Podążyłem szlakiem obok gigantycznej rośliny z pazurami homara i byłem zaskoczony, widząc brytyjską rodzinę pijącą porządną podwieczorek.

Hunte Hunte's Gardens i Sea Side Bar na Barbadosie Od lewej: Miejsce na popołudniową herbatę w Hunte's Gardens, prywatnej oazie otwartej dla publiczności; Sea Side Bar, lokalne miejsce spotkań w Batszebie. | Źródło: Marcus Nilsson

Później wpadłem na Imrana, jedynego dozorcę. „Utrzymujemy to w sposób naturalny”, powiedział mi.

– Jak to się dzieje, że jest tak bujne, ale zadbane? Zapytałam.

„Pamiętaj, chwast jest tylko chwastem, jeśli nie chcesz go tam” – odpowiedział.

Mimo że znaleźliśmy te nieoczekiwane schronienia, nadchodzi czas, kiedy spokojne, piaszczyste plaże i klimatyzowane pokoje hotelowe wołają do Ciebie. Samotna gwiazda , stylowy butikowy hotel i restauracja na zachodnim wybrzeżu, był odpowiedzią na nasze modlitwy.

Zakupiony w 2013 roku przez brytyjskiego milionera i właściciela drużyny piłkarskiej Davida Whelana, Lone Star był kiedyś garażem i stacją benzynową. Stara konstrukcja jest nadal nienaruszona, ale obecnie mieści sześć eleganckich pokoi gościnnych, każdy nazwany na cześć klasycznego amerykańskiego samochodu. Byłem w Buick, który był urządzony w eleganckim, śnieżnoniebieskim i białym kolorze i miał taras wielkości mojego salonu na Brooklynie, około 20 stóp od wody.

„Teraz jest to idealna plaża do picia różowego” – powiedział Paul. Niewielki odcinek piasku Lone Star biegnie tylko przez całą długość hotelu. Jest prywatny dla gości i nigdy nie jest zatłoczony. Było mnóstwo leżaków i parasoli, ale usiadłem na swoim tarasie z butelką ponczu rumowego, którą hotel zostawia dla wszystkich jako prezent powitalny. Zacząłem malować akwarelą palmę doniczkową.

W ciągu godziny Paul wynurzył się na powierzchnię, ciągnąc deskę wiosłową po plaży. — Jest wystarczająco duży, by wylądować na nim samolot — powiedział zapraszając. Po kilku dniach obserwowania, jak wszyscy inni stoją na tablicy, postanowiłem spróbować. Przywiązałem smycz do kostki, wypłynąłem w bezfalowej wodzie i rzuciłem się na deskę z całą gracją lwa morskiego. Udało mi się utrzymać równowagę przez kilka sekund, a potem upadłem. Paul stał na plaży z różą w dłoni i wykrzykiwał instrukcje, których nie mogłem zrozumieć.

Tego wieczoru poszliśmy na kolację do restauracji Lone Star, która jest jedną z najsłynniejszych na Barbadosie, nie bez powodu. Jest na świeżym powietrzu, tuż przy plaży, i udekorowany w całości na biało. Całe miejsce przypomina coś, co można znaleźć na południu Francji i przyciąga podobnie modny tłum mężczyzn w lnianych płótnach i kobiet w sukienkach Isabel Marant.

Pensjonat Sea-U i miska na zupę na Barbadosie Pensjonat Sea-U i miska na zupę na Barbadosie Od lewej: hamaki w ogrodzie w pensjonacie Sea-U; surfing w Soup Bowl, największej przerwie na wschodnim wybrzeżu. | Źródło: Marcus Nilsson

W menu było mnóstwo lokalnych ryb, ale także curry i zapiekanka pasterska dla Brytyjczyków. Paul zamówił lucjan, ja linguine z owocami morza, a my podzieliliśmy się wyjątkową butelką wytrawnego Pouilly-Fuissé. Ale punktem kulminacyjnym posiłku były pączki bananowe z lodami kokosowymi, rumem karmelowym i pokruszonymi pistacjami. Restauracja była tak fajna, a jedzenie tak pyszne, że nie mogliśmy się doczekać powrotu następnego wieczoru.

Kiedy obudziłem się następnego dnia, widziałem babcie Bajan w czepkach kąpiących się w wodzie, plotkujących, pływających na makaronie basenowym. Wypłynąłem w morze, może trochę za daleko. Widziałem samotną postać na desce wiosłowej, mniej więcej milę w górę wybrzeża. To był Paul, obcujący z oceanem po raz ostatni.

Gdy płynąłem z powrotem na brzeg, usłyszałem znajomą piosenkę graną w restauracji Lone Star. „Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu”, zaśpiewał z głośników żałosny głos. Był to cover piosenki Rihanny i ucieszyłem się, że to usłyszałem.

Linia pomarańczowa Linia pomarańczowa

Szczegóły: co robić na dzisiejszym Barbadosie

Jak się tam dostać

Leć bez przesiadek na międzynarodowe lotnisko Grantley Adams z wielu miast w USA, w tym z Nowego Jorku, Bostonu, Miami i Charlotte.

Hotele

Hotel butikowy Lone Star : Mały, ale dopracowany hotel butikowy na zachodnim wybrzeżu. Zjedz śniadanie na tarasie swojego apartamentu. Podwaja się od 2000 $.

Pensjonat Sea-U : Najlepsze miejsce na wizytę na wschodnim wybrzeżu wyspy, ta nieruchomość może nie ma klimatyzacji, ale nadrabia to tropikalnymi ogrodami i dziewiczymi plażami. Podwaja się od 179 USD.

Restauracje i bary

Z garażu: Grillowana cała ryba i sernik piña colada w tym miejscowym lokalu są jeszcze lepsze dzięki głośnej muzyce soca i miłej atmosferze. Batszeba; 246-433-9521.

Dina's Bar & Café: Usiądź na zewnątrz w tej wielokolorowej kawiarni i delektuj się słynnym na wyspie ponczem rumowym. Główna ulica, Batszeba; 246-433-9726.

L'Azure : Z widokiem na dziewiczą plażę Crane Beach, ta restauracja w Crane Resort jest prawdopodobnie najbardziej malowniczą na wyspie. Wejścia 23–58 USD.

Restauracja Lone Star : Całkowicie biały wystrój i bogata karta win sprawiają, że ta przestrzeń w hotelu Lone Star przypomina coś z południa Francji. Nie pomijaj pączków bananowych na deser. Wejścia 32–57 USD.

Bar od strony morza: Klasyczna chata z rumem przy głównej ulicy Bathsheby. Zamów kanapkę ze smażoną rybą z ćwiartkami ziemniaków i popij ją rumem Mount Gay. 246-831-1961.

Zajęcia

Hunte's Gardens : Ten ukryty tropikalny ogród w St. Joseph jest wbudowany w zapadlisko i sprawi, że poczujesz się tak, jakbyś spotkał prawdziwego FernGully.

Wiosło Barbados : Wypożycz własny sprzęt do paddleboardingu lub niech właściciele Jason i Sarah Cole zabiorą Cię na prywatną lekcję.

Miska zupy: Zobacz surferów w każdym wieku i w każdym wieku, którzy przemierzają fale w tym kultowym miejscu do surfowania, jednym z najlepszych na Karaibach. Batszeba.