Tasmania to kolejny wielki pod radarem, dziewiczy cel podróży na świecie

Główny Pomysły Na Wycieczki Tasmania to kolejny wielki pod radarem, dziewiczy cel podróży na świecie

Tasmania to kolejny wielki pod radarem, dziewiczy cel podróży na świecie

Pierwszego dnia po powrocie do Hobart na Tasmanii wiedziałem, od czego muszę zacząć. Po zameldowaniu się w hotelu poszedłem do Battery Point, dzielnicy starych marynarzy. Nawet jeśli odwiedzasz ją po raz pierwszy, aura morskiego przygnębienia uderzy Cię jak proustowski narkotyk. Dla mnie, wracając 10 lat później, efekt był podwojony. Był początek czerwca i okolica była spokojna, skąpana w bladym świetle australijskiej zimy. Chaty rybaków i kupców; domy wzdłuż wijących się XIX-wiecznych uliczek wydawały się owdowiałe. W piekarni Jackman & McRoss, prymitywnej, ale wykwintnej pracowni Hobarta, którą czule pamiętałam, mały krąg starszych kobiet plotkował cicho w kącie. Przypominali sobie stare powiedzenie, że obywatele wspólnoty poza Wielką Brytanią są „bardziej brytyjscy niż Brytyjczycy”, przypominając mi, że w Battery Point nie należy podnosić głosu z obawy przed przebudzeniem zmarłych.



Tasmania — wyspa na południowo-wschodnim wybrzeżu Australii, nieco ponad godzinę lotu od Melbourne — zwisa z krawędzi ziemi. A Battery Point sprawia wrażenie, jakby zwisał z krawędzi Tasmanii. Czyste, orzeźwiające wiatry, które smagają cię podczas spaceru wzdłuż nabrzeży, wieją aż z Antarktydy, około 1700 mil na południe. Jeśli posłuchasz, usłyszysz żałobne podteksty historii Tasmanii. Ta sama smagana wiatrem surowość i całkowite oddalenie, które uważałem za tak malownicze, zainspirowały Imperium Brytyjskie na początku XIX wieku do założenia tu kolonii karnej. Ponad 75 000 skazańców wysłano do ówczesnej Ziemi Van Diemena, gdzie większość została zmuszona do ciężkiej pracy. Po przybyciu William Smith O'Brien, irlandzki więzień polityczny, napisał do swojej żony: „Znalezienie więzienia w jednym z najpiękniejszych miejsc utworzonych przez rękę Natury w jednej z jej najbardziej samotnych samotności wywołuje odrazę uczucia, której nie mogę opisać.' Łódka na raki u wybrzeży Hazards, pasma górskiego w Parku Narodowym Freycinet. Sean Fennessy

Dziś Hobart jest wyszorowanym i schludnym, pięknie urządzonym miastem portowym, położonym poniżej Mount Wellington, u podnóża wzgórz schodzących do rzeki Derwent. Na głównym nabrzeżu, z widokiem na Sullivans Cove, na północ od Battery Point, wszędzie widać oznaki rozwoju – i przebudowy. Nabrzeża i groble są konsolidowane w zamknięty od wody plac publiczny, zatłoczony restauracjami i otoczony dwoma luksusowymi hotelami. Kawiarnie w okolicy przygotowują płaskie białe z taką samą sakramentalną czcią jak w Melbourne, najbardziej opętanym kawą mieście w anglosferze. Zamożni turyści przybywają tłumnie z Chin, a singapurski potentat kupił niedawno nieruchomość komercyjną wzdłuż nabrzeża, prawdopodobnie po to, by zbudować wieżę o wysokości kilkudziesięciu pięter.




Wraz ze wzrostem tempa rozwoju, „Tassie”, jak nazywają ją miejscowi, może wkrótce dogonić bardziej wyrafinowanych rywali turystycznych, takich jak Queensland. To słodko-gorzka perspektywa dla tych, którzy postrzegają uroki Tasmanii jako kruche i związane z opuszczoną historią wyspy, jej wiecznym statusem australijskiego zaścianka. Dla mieszkańców kontynentu nazwa Tasmanii tradycyjnie jest pretekstem do okrutnego poniżenia; jako cel podróży wyczarowywał wypady kamperem lub hipisów z plecakiem. Ale Tasmańczycy zawsze wiedzieli, że mają coś cennego i byli pewni, że świat w końcu się dowie. Kiedy odwiedziłem go dziesięć lat temu, wina z Tasmanii, zwłaszcza odmiany o chłodnym klimacie, takie jak Pinot Noir i Chardonnay, zdobywały międzynarodowe uznanie. Poważni kucharze i wykwintni goście zdali sobie sprawę z niesamowitej zdolności wyspy, dzięki zróżnicowanemu mikroklimatowi, do uprawy wszystkiego i dobrego jej uprawy, od owoców pestkowych i jagód po awokado i orzechy włoskie.

Ważne jest, aby zrozumieć, jak nieprawdopodobne wydawało się tutaj nawet skromne faksymile kulinarnej rewolucji w stylu Alice Waters. „Kiedy po raz pierwszy przyjechałem trzydzieści lat temu, nastawienie było tak negatywne”, wspomina Tony Scherer, urodzony w Ameryce rolnik, który jest właścicielem nieruchomości w dolinie rzeki Coal, na północ od Hobart. Piłem drinka z Schererem i jego żoną Joyce Johnston, pracownikiem socjalnym, w Glass House, modnej konstrukcji na pływającym molo z widokiem na Sullivans Cove
i góry poza nią. Posiada miedziany bar z podświetlanymi półkami i oferuje szeroki wybór wspólnych talerzy w stylu tapas i designerskich koktajli. Tasmańska gorzałka, zwłaszcza whisky, była ciemna i pikantna, a widoki na wodę, przesuwające się w świetle, hipnotyzowały.

Podczas mojej pierwszej wizyty Scherer zauważył, że Tasmania może stać się najczulszym barometrem zmian na planecie w XXI wieku. – Jedyne pytanie – powiedział – to to, co najpierw nas przekształci — globalne ocieplenie czy globalny kapitał. Johnston powiedział mi, że w dzisiejszych czasach Tasmania staje się „nową Islandią” — kolejnym gorącym miejscem docelowym dla światowych trendsetterów. Ich dolary turystyczne są mile widziane, ponieważ historycznie Tasmania miała najwyższy odsetek odbiorców pomocy rządowej w Australii. „A jednak słodycz Tasmanii — powiedział Scherer — pochodzi z niej, która jeszcze nie dojrzała.

Historia Tasmanii jest powiązana z niezdarnymi próbami cywilizacji, by wcisnąć się w naturalny krajobraz, od pierwotnej kolonii karnej po koncerny zajmujące się wyrębem lasów, przemysł wydobywczy i hodowle ryb mamutów, które teraz ryzykują zanieczyszczenie słynnych dziewiczych wód. Dziesięć lat temu każdy, kogo spotkałem w branży hotelarskiej, martwił się, że to, co zbudowali, może być zagrożone przez zaproponowaną wówczas gigantyczną celulozownię. Elektrownia nigdy nie została zbudowana, ale teraz Tasmańczycy stają w obliczu nieoczekiwanego nowego zagrożenia: popularności. Czy to, co Tasmańczycy kochają w Tasmanii, może zostać skompromitowane, sprzedając to osobom z zewnątrz? Czy duszę wyspy mogłyby zniszczyć kominki gazowe, wymuszone uśmiechy, aksamitne kanapy, autobusy wycieczkowe?

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

W Hobart zatrzymałem się na obrzeżach miasta w Islington, butikowym hotelu w rezydencji w stylu regencji, od dawna jedynym pięciogwiazdkowym wykopaliskiem w mieście. Chociaż jest to bardziej wyszukane niż ja, nic, co powiedział ani nie zrobił uprzejmy personel, nie przypomniało mi o tym fakcie. Spędziłem jedną z bardziej błogich godzin mojego życia przed kominkiem opalanym drewnem w szklanym atrium, czytając powieść Anne Enright i jedząc komicznie pulchne ostrygi z tacy. To było tak, jakbym był jednocześnie w domu i poza nim.

Młodsza konkurencja Islington jest na nabrzeżu. Henry Jones, mieszczący się w starej fabryce dżemów, to zachwycająco elegancki hotel, który nie będzie wyglądał nie na miejscu w Sydney czy Londynie. Dalej na tym samym molo można znaleźć jego właśnie ukończoną siostrę, Macq 01, elegancką szopę ze szkła i cyprysów. Kiedy zwiedziłem teren, powiedziano mi, że hotel wynajął zespół „gawędziarzy”, z których wszyscy są na wezwanie, aby na żądanie opowiedzieć o niektórych aspektach mrocznej historii Tasmanii. Każdy ze 114 pokoi nosi imię kolorowego bohatera (lub łotra) z przeszłości Tasmanii. Salon to nie tylko salon, to „zaczątek opowiadania historii”, a bar to nie tylko bar, to Story Bar, ozdobiony przedrukami starych gazet.

Pomimo całego tego kiczowatego filigranu, Macq 01 to wspaniały obiekt. Pokoje nad wodą unoszą się jak wronie gniazda nad zatoką Sullivans, z tarasami, z których rozciąga się widok na Mount Wellington. Jej właściciel prowadzi również siedmioletnią Saffire, luksusowy domek na północny wschód od Hobart na półwyspie Freycinet. Poszedłem tam kilka dni później i odkryłem, że na swój subtelny sposób, Saffire zajmuje się opowiadaniem historii tak samo, jak jej młodsze rodzeństwo z Hobart. Od lewej: lobby w Saffire, luksusowym kurorcie na półwyspie Freycinet na Tasmanii; Malowane Klify, odcinek wzorzystego piaskowca biegnący wzdłuż wybrzeża wyspy Maria. Sean Fennessy

Zbudowany na obrzeżach Parku Narodowego Freycinet, Saffire to pikująca, strzelista konstrukcja zaprojektowana tak, aby z daleka
jak olbrzymia płaszczka. Wytłumione drewno i szkło o niskim współczynniku odbicia sprawiają, że budynek wtapia się w otaczający go las eukaliptusowy. W głównej loży wysokie okna otaczają Hazards, pasmo górskie, którego cztery główne szczyty nieustannie zmieniają cerę w zmieniającym się świetle. Wszystko w Saffire jest co do rękojeści, ale najbardziej podobał mi się jego uważny personel i jak szybko odkryli, że wszystko, co chciałem zrobić, to wpatrywać się w góry i znikać w tasmańskiej whisky
i miękka oprawa. W międzyczasie karmili mnie jak ukochanego monarchę.

Wszyscy w Saffire, od przewodnika po szlaku w kucyk do zapiętego na ostatni guzik rzecznika korporacyjnego, wydawali się kierować tą samą zasadą, co ten krąg plotek, który obserwowałem w piekarni w Hobart: Szanuj zmarłych. Opowiadali mi historie, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się napisane w scenariuszu, ale gdybym trochę popchnął, stwierdziłbym, że sentyment był prawdziwy, najprawdopodobniej dlatego, że osoba, która je wyrażała, była rodowitym Tasmańczykiem.

Pewnego popołudnia Paul Jack, przewodnik po szlakach, zabrał mnie ścieżką położoną między Mount Amos i Mount Mayson, obok gumek miętowych i białych krzewów kunzea, które wydzielały aromat karmelizowanego miodu. Dotarliśmy do punktu widokowego nad Zatoką Wineglass, gdzie mogliśmy spoglądać w dół na ząbkowany biały piasek linii brzegowej i nad erodowaną, dewońską skalną ścianę góry Freycinet. Wineglass Bay bierze swoją nazwę nie tylko od kształtu przypominającego kielich, ale także dlatego, że kiedyś była wypełniona krwią ubitych wielorybów. To najbardziej kultowy krajobraz na Tasmanii. – Ropa z wielorybów ożywiła tasmańską gospodarkę – powiedział Jack. „Wreszcie jesteśmy właścicielami tego, kim byliśmy, zamiast przepraszać za to”.

Zaczął dyskutować z łatwością o aborygeńskich miskach, stosach muszli pozostawionych przez łowców-zbieraczy u zarania epoki holocenu. – Nazywali góry śpiącymi bogami – powiedział. „Nie da się tego obejść, Tasmania ma wykształcenie duchowe. Nasz jest niestabilny krajobraz, który potrzebuje ognia, aby się zregenerować”.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Według wszystkich, z którymi rozmawiałem, największym motorem wzrostu tasmańskiej turystyki jest MONA, Muzeum Starej i Nowej Sztuki, które zostało otwarte w 2011 roku w Hobart. „To, co jest wyjątkowe w MONA, jest tym, co wyjątkowe w Tasmanii” – powiedział mi Mark Wilsdon, współdyrektor muzeum. Została założona przez Davida Walsha, tasmańskiego miliardera, który dorobił się fortuny jako zawodowy hazardzista, aby pomieścić swoją prywatną kolekcję. Chociaż Walsh wydał na MONA około 200 milionów dolarów, zachował ją bezpłatnie dla Tasmańczyków. Obecnie mówi się, że wpompuje w tasmańską gospodarkę 100 milionów dolarów rocznie. Główna galeria w MONA, Muzeum Starej i Nowej Sztuki w Hobart. Sean Fennessy

Muzeum jest ciemne, dosłownie iw przenośni: jego główna galeria, wyrzeźbiona w klifie z piaskowca obok zabytkowej winnicy, prezentuje komicznie makabryczną wizję kuratorską skupioną na seksie, śmierci i ekskrementach. Aby się tam dostać, podróżujesz w głąb lądu, z tego samego molo, na którym znajduje się Glass House, około 20 minut w górę rzeki Derwent na katamaranie, którego zewnętrzna strona jest pomalowana we wzór kamuflażu i którego wnętrza przypominają wnętrza nowojorskiego metra. temu są objęte
w graffiti. Bomby i tagi dziwnie dobrze komponują się z suchym Rieslingiem z pokładowej kawiarni.

Przyjeżdżasz nie do muzeum sztuki, ale do muzeum antysztuki. Z smaganego wiatrem dziedzińca, którego mury obronne wychodzą na rzekę, schodzisz, by znaleźć stałą kolekcję zawierającą dzieła Chrisa Ofili, Anselma Kiefera i Damiena Hirsta. To doświadczenie jest zdominowane w mniejszym stopniu przez globalne marki niż przez, jak to ujmuje strona internetowa muzeum, „Rzeczy, które David kupił, kiedy był pijany” i pracy, która „irytuje nasze kuratorki”. Być może najbardziej znanym kawałkiem jest Kanalizacja profesjonalista, belgijskiego artysty Wima Delvoye'a, seria mechanicznych komór, które naśladują ludzki proces trawienny, wywołując na końcu kupę.

To, co najbardziej podobało mi się w MONA, to sposób, w jaki wprowadza ona swój złowieszczy urok do życia miasta goszczącego. Pewnego ranka obudził mnie o świcie najdziwniejszy dźwięk. Po raz pierwszy jako podróżnik musiałem zapytać konsjerża: „Przepraszam, ale czy słyszałem zaklęty melanż kobiecych głosów rozbrzmiewający w mieście o świcie?”.

Odpowiedź brzmiała: „Tak, proszę pana”. ja usłyszałem Syreni Śpiew, 28-kanałowy dźwięk nadawany z 450 głośników zamontowanych na różnych budynkach Hobart. Gęsto warstwowe chóralne buczenie brzmiało przez siedem minut o wschodzie i zachodzie słońca, codziennie przez dwa tygodnie, jako zwiastun licznie odwiedzanego zimowego festiwalu MONA, Dark Mofo. Zauważyłem, że miejscowi są prawie szowinistyczni w swojej dumie, jeśli chodzi o MONA. W kółko słyszałem: MONA jest tak samo nasza, jak Walsha; wyraża naszą dziwność, nasze oddalenie, ponurą ambiwalencję naszej historii.

Nasz. Dla Tasmanii nie jest to mały przełom.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Po mojej wizycie w MONA pojechałem do Rocky Top Farm, mieszkania Tony'ego Scherera w dolinie rzeki Coal, gdzie Scherer przedstawił mnie szefowi kuchni Luke'owi Burgessowi. W 2010 roku Burgess zamienił stary garaż mechanika w Hobart — „250 metrów kwadratowych i blaszany dach — powiedział mi — „z kratownicami uszkodzonymi przez ogień” — w 46-miejscową winiarnię i restaurację o nazwie Garagistes, które dzieliły stolików, nie przyjmował żadnych rezerwacji i zawierał pierwszą listę całkowicie naturalnych win w Australii. Nastąpiło międzynarodowe uznanie, a Tasmania miała swoją pierwszą globalną kulinarną sensację. Ale Garagistes szybko stał się tym przerażającym stworzeniem - a rzecz — a turyści zgromadzili się, spiesząc, aby przesłać to doświadczenie na Instagram. Nastąpiło zmęczenie właściciela i Garagistes, choć triumfował, zakończył swoją pięcioletnią dzierżawę.

Od tego czasu Burgess podróżuje po świecie, od czasu do czasu gotując podczas rezydencji szefa kuchni lub we własnych pop-upach. Ale on i Scherer mają wspólną wizję.

– Ogród to dla mnie sposób na wydostanie się z kuchni – powiedział Burgess.

Scherer wtrącił się, wskazując na swoją ziemię. „Rozegraj dobrze swoją rękę, a możesz tu wyhodować wszystko”. Duet chce postawić właśnie tutaj restaurację: małą jadalnię z widokiem na farmę Scherera obok ujścia zatoki Barilla Bay.

Jeśli zrealizują swój plan, na pewno pojawi się zapotrzebowanie. „Za każdym razem, gdy jadę do Melbourne lub Sydney, jedynym przymiotnikiem, który słyszę, jest Tasmański, — powiedział Kim Seagram, właściciel Stillwater, w Launceston, 2,5 godziny na północ od Hobart. „Nie „Australii Południowej”. To jest Tasmański przegrzebki,' lub „ Tasmański ostrygi; lub „ Tasmański spirytusy. ' Od lewej: łódź rybacka w doku Constitution na rzece Derwent w porcie Hobart; jajko w koszulce na pieczonej dyni w Sweetbrew w Launceston. Sean Fennessy

Seagram odegrał kluczową rolę w transformacji Launceston, drugiego miasta Tasmanii, i jest ewangelistą obywatelskiej potęgi swojej gastronomii. W zeszłym roku założyła farmę rynku i pomogła stworzyć rodzącą się kulturę food-vanów na placu St. Georges, gdzie można teraz znaleźć dostawców wszystkiego, od burgerów i naleśników po tureckie kofte . Stillwater, który został otwarty w 2000 roku w pięknie odrestaurowanym młynie mąki z lat 30. XIX wieku, była pierwszą elegancką restauracją w Launceston, oferującą eleganckie, ale zabawne podejście do lokalnych produktów tasmańskich. Od czasu mojej ostatniej wizyty stał się również centrum społeczności, serwującym śniadania, lunche i kolacje i wypełnionym przez cały dzień popijającymi kawę, radośnie gadającymi mieszkańcami.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Na południe od półwyspu Freycinet, na wschodnim wybrzeżu Tasmanii, znajduje się małe miasteczko Triabunna, z którego można złapać prom na wyspę Maria. Maria (wymawiane z długim ja, jak w Mar ja ah Carey) ma kształt stopionej klepsydry, której północna głowa połączona jest z południowym dnem wąskim, piaszczystym przesmykiem. W 1971 r. rząd australijski ustanowił go parkiem narodowym. Wszechobecne są czarne łabędzie i kilka gatunków małych torbaczy. Dzięki gęstym lasom i paprociowym wąwozom Maria jest teraz siedliskiem pospolitych wombatów, kangurów leśnych i kangurów Bennetta — zagrożonych gatunków, które zostały sprowadzone z lądu, aby zapewnić im przetrwanie.

Maria była kiedyś domem dla stacji wielorybniczych i zakładów karnych, ale teraz jest to sielankowe. Za pomostem przylotów znajdują się silosy magazynowe i zawalone piece starej cementowni, pozostałości po XIX-wiecznej próbie industrializacji. Dalej znajduje się maleńka, opuszczona osada. Na wyspie mieszka niewiele osób, ale każdy może zarezerwować nocleg w dawnym budynku skazańców, który został przekształcony w skromny barak. Prywatna firma Maria Island Walk zbudowała dwa małe obozowiska z drewna i płótna w pobliżu pustych plaż z białym piaskiem. Wydzierżawiają także należący do rządu dom Bernacchi, prosty domek z szalówką za białym płotem, z lawendowym ogrodem przy małej werandzie. Jej nazwa pochodzi od włoskiego przedsiębiorcy, który przybył do Marii z marzeniami o zbudowaniu jedwabnego imperium. „Z brutalnej przeszłości”, powiedział Ian Johnstone, założyciel i dyrektor generalny Maria Island Walk, „poszukuje się tutaj harmonii. Między ludźmi, między tymi ludźmi a miejscem. Leśne kangury pasące się na wyspie Maria. Sean Fennessy

Jeśli masz szczęście, co jakiś czas jako podróżnik znajdziesz to — miejsce, w którym przeszłość i teraźniejszość, przyroda i kultura, historia radości i dziedzictwo cierpienia równoważą się na punkcie wzajemnego szacunku. znalazłem to na Wyspie Marii, na Bernacchi i podczas wędrówek
z Maddy Davies i Paulem Challenem, dwoma przewodnikami, którzy gościli mnie na weekend, gotując genialnie proste posiłki i zapewniając doskonałe towarzystwo podczas całodniowych wycieczek na szczyty wyspy Dolerite.

W mój ostatni poranek na Marii wybraliśmy się do Skipping Ridge, nad Morzem Tasmana, aby napić się kawy i obejrzeć wschód słońca. Gdy cienki naskórek światła przebił się nad długą linią chmur, Challen zażartował: „Pierwszy człowiek, który przekroczy krawędź, dostaniemy płot”.

„Jeśli postawią płot”, odpowiedział Davies, „nigdy nie wrócę”.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Szczegóły: co robić na Tasmanii

Jak się tam dostać

Leć do Hobart przez Brisbane, Melbourne lub Sydney.

Organizator wycieczek

Wycieczki i wyprawy do Wielkiej Piątki : Oferta tej zaufanej firmy Tasmania obejmuje wędrówki piesze i plażowe na półwyspie Freycinet, a także czterodniową wędrówkę przez wyspę Maria, gdzie można spotkać kangury i emu
w jednym z najbardziej odległych sanktuariów dzikiej przyrody na świecie. 1 2-dniowe wycieczki od 12 950 USD.

Hotele

Henry Jones : Ta szykowna przestrzeń, zbudowana w jednym z najstarszych budynków magazynowych na nabrzeżu, stała się integralną częścią rozwijającego się życia nocnego Hobart. podwaja się od 215 dolarów.

Dom Highfield : Posiadłość z epoki wiktoriańskiej, niegdyś dom znanego polityka kolonialnego i krykieta Williama Henty'ego, odnalazła nowe życie jako butikowy pensjonat z widokiem na dolinę Tamar. Launceston; podwaja się od 132 dolarów.

Islington : Położony w odległości krótkiej przejażdżki samochodem od centrum Hobart, hotel ten jest pełen ekscentrycznych dzieł sztuki i antyków oraz dysponuje przeszklonym atrium, w którym można zjeść posiłek i zrelaksować się. podwaja się od 369 dolarów.

Macq 01 : Ten elegancki 114-pokojowy obiekt na Macquarie Wharf wychodzi na zatokę Sullivans i zatrudnia personel przesiąknięty wiedzą na temat historii Tasmanii. Nie przegap okrągłego salonu na pierwszym piętrze, który jest zbudowany wokół otwartego kominka. podwaja się od 315 dolarów.

szafir : Kilka godzin na północny wschód od Hobart w Parku Narodowym Freycinet, ta siostrzana posiadłość Macq 01 zapewnia niezwykłe widoki na góry i lasy półwyspu. Zatoka Colesa; podwaja się od 1650 $.

dwa cztery dwa : Zaledwie kilka kroków od centrum miasta Launceston, ta kolekcja stylowych apartamentów jest zaopatrzona w szeroki wybór tasmańskich win, którymi można delektować się podczas grillowania na prywatnym tarasie. mieszkania od 160 dolarów.

Restauracje i kawiarnie

Bryher : Witraż, wspaniała kawa i sezonowe menu zapraszają do tej domowej kawiarni. Launcestona.

Szklany Dom : Ten bar o trafnej nazwie, zamknięty w szkle na pływającym pomoście, serwuje wspólne talerze, takie jak tatar z wallaby. Jej koktajle doskonale prezentują tasmańską whisky. Hobarta; małe talerze 11–26 USD.

Jackman i McRoss: Miejscowi uwielbiają tę biesiadną piekarnię, która jest stałym elementem kulinarnej sceny Hobart za śniadania i świeże wypieki. 61-3-6223-3186.

Kawiarnia i piekarnia Pigeon Hole : To fajne, proste miejsce jest koniecznością na kawę, wypieki i wygodne dania, takie jak klopsiki z wieprzowiny i kopru włoskiego. Hobarta; przystawki 11–15 USD.

Nie zmącona woda : Wyznaczający tempo w wykwintnej kuchni w Launceston. Karta win tasmańskich łączy się z menu wywodzącym się z regionalnych składników, takich jak walabia Lenah i jagnięcina karmiona solą z Flinders Island. przystawki 16–62 USD.

Słodycz : Przyjdź do tego ulubionego lokalu Launceston na specjalną kawę, znakomitą ofertę wypieków i menu brunchowe oparte na warzywach, zawierające takie oferty, jak tosty z awokado z marynowaną rzodkiewką i grillowanym tofu. wejściówki 10-14 USD.

Świątynia : Ten raj z tablicowym menu to kulinarny cud, mieszczący się w 20-osobowej przestrzeni na bocznej uliczce w Hobart. Przyjdź na wspólną kolację, zostań na wyjątkowe wina. przystawki 13–25 USD.

Muzeum

MONA : Szybki rejs promem w górę rzeki Derwent z Hobart zabiera zwiedzających do tego popularnego muzeum, w którym znajduje się prywatna kolekcja sztuki ekscentrycznego miliardera, która jest z kolei lekceważąca i groteskowa. Berriedale.