Jak pójście na rekolekcje jogi podczas pandemii nauczyło mnie oddychać ponownie

Główny Joga + Wellness Jak pójście na rekolekcje jogi podczas pandemii nauczyło mnie oddychać ponownie

Jak pójście na rekolekcje jogi podczas pandemii nauczyło mnie oddychać ponownie

Uwaga redaktora: Osoby, które zdecydują się na podróż, są zdecydowanie zachęcane do sprawdzenia lokalnych ograniczeń, zasad i środków bezpieczeństwa związanych z COVID-19 oraz do wzięcia pod uwagę osobistego poziomu komfortu i stanu zdrowia przed wyjazdem.



„Nie obiecywałem, że cię to nie zabije”, śmieje się nasza przywódczyni, opalona, ​​stonowana półbogini w bikini w panterkę. Dla Tary ceremonia temezcal to tylko kolejny piątek. Dla mnie to tylko różnica między życiem a śmiercią. W rzeczywistości nie jestem do końca pewien, czy nie umarłem i nie poszedłem do piekła w tym maleńkim szałasie potu. Ironia, że ​​ma kształt igloo, nie umknie mi. Czterdzieści pięć minut przemiany pocenia się z błędów przeszłości i starych złamanych serc to kulminacja tygodnia spędzonego w Costa Dulce, rekolekcje jogi i surfingu w Nikaragui.

Rekolekcje Costa Dulce Rekolekcje Costa Dulce Źródło: dzięki uprzejmości Costa Dulce

Costa Dulce , co oznacza słodkie wybrzeże w języku angielskim, była jedną z pierwszych ekolodge zbudowanych na odległej plaży 10 mil na południe od San Juan Del Sur. Osiem lat temu opuściłem Nowy Jork i próbowałem żyć w tej rybackiej wiosce pełnej emigrantów. Wytrzymałem jeden sezon... ale zawsze chciałem odwiedzić krainę jezior i wulkanów. Kiedy nauczyłem się jednego z pionierów jogi na desce wiosłowej, Jessica Bellofatto , który był gospodarzem rekolekcji jogi i surfingu tutaj w styczniu, zapisałem się. Na moje nieszczęście, zaledwie tydzień przed odosobnieniem, Prezydent Biden podpisał dekret wykonawczy. Podróżni potrzebowali teraz negatywnego testu na COVID-19, aby dostać się do USA. Jessica przeniosła swój odwrót do Puerto Rico. Z sercem nastawionym na powrót do Nikaragui sięgnąłem do Costa Dulce. Brakowało headlinera takiego jak Jessica. Jednak przez cały rok odbywają się tam tygodniowe rekolekcje jogi i surfingu (od 1100 USD za osobę).




Merriam-Webster najpierw definiuje odosobnienie jako „akt lub proces wycofywania się, zwłaszcza z tego, co trudne, niebezpieczne lub nieprzyjemne”. Naysayers mogą wskazywać, że wyjazd na rekolekcje podczas pandemii jest ryzykowny. Ale co, jeśli to pandemia, przed którą się wycofujesz? Oczywiście pomaga, jeśli twoje odosobnienie odbywa się w odosobnieniu. Położony w prywatnym, zamkniętym osiedlu na końcu polnej drogi, którą znają tylko miejscowi, a SUV z napędem 4x4 może przetrwać, Costa Dulce wznosi się wysoko nad ustronną plażą. Jest widoczny tylko z łodzi lub samolotu.

Na miejscu mieszka kilkunastu pracowników obiektu oraz pasjonat ochrony żółwi morskich, który opiekuje się wylęgarnią. Jestem jednym z zaledwie siedmiu gości; w normalnym roku mieliby co najmniej 20. Moi nowi przyjaciele to młoda para z Wielkiej Brytanii, która pracuje na superjachtach, ojciec i jego nastoletni syn z Kolorado oraz dwie 30-letnie profesjonalistki z Kanady. Każdy z nas uzyskał negatywny wynik testu na COVID-19 per Wymagania wjazdowe Nikaragui . Większość z nich jest tu na miesiąc, aby skorzystać z nowego programu pobytowego Costa Dulce dla pracowników zdalnych (2 000 USD miesięcznie). Z wyjątkiem komory potu – która wydaje się zbyt niegościnnym środowiskiem dla większości wirusów – interakcje w pomieszczeniach są ograniczone.

Nasz dzień zaczyna się na dachu, pozbawionej ścian shali do jogi, z której roztacza się widok na dżunglę i ocean. W oddali widzimy Kostarykę, a gdy mamy szczęście, przedzierają się wieloryby. Widoki odciągają mnie od porannej medytacji. Prawie fizycznie nie mogę zamknąć oczu. W takiej scenerii wydaje się to świętokradztwo. Nasze posiłki serwowane są na tarasie z widokiem na odkryty basen i bar. Nasze popołudnia spędzamy na łapaniu fal — lub, jak w moim przypadku, na próbach stania na poruszającej się desce, zdeterminowanej, by zanurkować. Po zachodzie słońca wszyscy możemy znaleźć się w naszych prysznicach na świeżym powietrzu, spłukując piasek i surfując przed zebraniem się na pokładzie. Tutaj ponownie przeżywamy nasz dzień przy talerzach z odżywczym jedzeniem z Nikaragui. Popijamy je lodowatym piwem, do którego częstujemy się z baru honorowego.

Rekolekcje Costa Dulce Rekolekcje Costa Dulce Źródło: dzięki uprzejmości Costa Dulce

Costa Dulce ma 13 kabin zasilanych energią słoneczną, większość z widokiem na ocean i żadna z klimatyzacją, telewizorem lub innymi niepotrzebnymi udogodnieniami. Ale to nie znaczy, że to nie jest wygodne. Kabiny mają łazienki z wentylatorami sufitowymi. A stworzeń jest mnóstwo. Pewnej nocy wchodzę do kuchni tylko po to, by spotkać mieszkającego tam skunksa. Jest przyjazny i wie, jak odsunąć siatkowe drzwi nosem.

Nasze posiłki, głównie wegetariańskie i ekologiczne, przygotowywane są przez zamaskowanych kucharzy. To te same kobiety, które sprzątają nasze pokoje w ciągu dnia i robią nam masaże w spa na świeżym powietrzu. Ciężko pracują, ale mogę powiedzieć, że są szczęśliwi z ich funkcji. Freddy, 20-letni mieszkaniec, który pewnego ranka zabiera mnie o wschodzie słońca na prywatną lekcję surfingu i hiszpańskiego, pracuje w Costa Dulce od 15 roku życia. Wiele z moich przełomowych odkryć – w tym uświadomienie sobie, że muszę wziąć czas na odczytanie fali lub sytuacji życiowej przed próbą jej pokonania — wypłynięcia na wodę. Jednak większość ma miejsce podczas jogi.

Rekolekcje Costa Dulce Rekolekcje Costa Dulce Źródło: dzięki uprzejmości Costa Dulce

„Pierwszą zasadą jest, aby nigdy nie traktować siebie zbyt poważnie” – mówi Paul, nasz wysoki, wytatuowany instruktor jogi. Lubi zdejmować koszulę, zawiązywać ją wokół oczu, żeby nic nie widział, i zachęcać nas do tańca z nim tak, jakby nikt nie patrzył. Paul pochodzi z Yorkshire, ale większość czasu spędza na rozmowach o swoich doświadczeniach w pracy w służbie bezpieczeństwa w Afganistanie i Libii, zanim zaczął studiować jogę w Indiach i uczyć się w Tajlandii i we Włoszech. Jest typem jogina, którego częściej można znaleźć w pubie w Laosie niż sportowca w Los Angeles. Jego żona Katja, uderzająca Niemka z imponującym doświadczeniem wojskowym, odpowiada za relacje z gośćmi w Costa Dulce. Jest także joginem. Razem założyli Joga , nowa filozofia łącząca jogę i człowieczeństwo.

To właśnie podczas zajęć z vinyasą Katji robię coś, czego nigdy wcześniej nie miałam okazji robić w jodze: freestyle. Na większości zajęć jogi jesteś prowadzony przez ustawione pozy lub asany . Ale tego dnia Katja daje nam solidne 10 minut w środku zajęć, aby płynąć własnym rytmem. Nie mogę uwierzyć, że zostawia nas samym sobie. Żaden z nas nie jest doświadczonym joginem, który na polecenie potrafi stanąć na głowie. Ledwo możemy dotknąć naszych palców! Czy to dziwne? Tak. Czy jesteśmy zsynchronizowani? Ledwie. Czy wypadam z pozy? Kilka.

Ale takie jest życie. Przez większość czasu nikt nie jest pod ręką, zwłaszcza podczas pandemii, kiedy mycie rąk zastępuje trzymanie ręki. Paul i Katja od pierwszego dnia jasno mówią, że przez cały tydzień będziemy znajdować się w trudnych pozach. Wyjaśniają również, że kluczem do ich opanowania jest opanowanie naszego oddechu. To jedyna rzecz, którą możemy kontrolować.