Tajemnice duchowe Tamil Nadu

Główny Kultura + Design Tajemnice duchowe Tamil Nadu

Tajemnice duchowe Tamil Nadu

Na wybrzeżu Coromandel
Gdzie wieją wczesne dynie,
W środku lasu
Mieszkał w Yonghy-Bonghy-Bo...



Jako dziecko zakładałem, że te wiersze Edwarda Leara, XIX-wiecznego angielskiego mistrza poezji nonsensów, opisują magiczny dom dla Yonghy'ego, jego fantastycznego bohatera. Tak więc z dreszczem dreszczyku, jak w chwili, gdy zaklęcie zaczęło działać, wylądowałem w Chennai, na południowo-wschodnim wybrzeżu Indii – na prawdziwym wybrzeżu Coromandel. Sam Lear odwiedził miasto w latach 70. XIX wieku, kiedy nazywało się Madras.

Podstawowymi środkami transportu Leara były wówczas wozy i lektyki. Byłem wdzięczny, że jechałem minivanem Toyoty prowadzonym przez mojego kierowcę, S. Jayapaula Sreenevasana, dżentelmena o dworskich manierach, ubrany w nieskazitelną biel, który poruszał się po ryczącej stolicy stanu Tamil Nadu z mieszaniną nerwów i werwy. Poranne godziny szczytu obfitowały w ruch uliczny, nawoływania wron i słone powietrze w Zatoce Bengalskiej. Hidesign, butik w Chennai. Mahesz Szantaram




Tamil Nadu najlepiej jest postrzegać dzisiaj jako kraj w kraju. Pod rządami charyzmatycznego przywódcy Jayalalithaa Jayarama (który zmarł nagle w grudniu ubiegłego roku, pogrążając region w politycznej niepewności), stał się jedną z najbardziej stabilnych i najbardziej rozwiniętych części Indii. Jej ponad 70 milionów mieszkańców zasila trzecią co do wielkości gospodarkę stanową w Indiach, z produktem krajowym brutto wynoszącym około 130 miliardów dolarów. Jednak nawet wtedy, gdy Tamil Nadu przyjęło teraźniejszość, tradycyjna kultura i język tamilski, które sięgają tysięcy lat wstecz, pozostają energicznie żywe. Świątynie i skarby stanu od dawna przyciągają podróżników i pielgrzymów z innych części Indii, ale są mniej znane zagranicznym turystom. Ponieważ Tamil Nadu nie było tak ekonomicznie uzależnione od rozwoju infrastruktury turystycznej jak inne części Indii, takie jak sąsiednia Kerala, dopiero teraz przybywa do tego stanu wiele eleganckich hoteli. Stanowią idealny sposób na poznanie różnorodnej historii życia Tamil Nadu, która obejmuje pomniki dawnych władców dynastycznych, hermetyczne praktyki duchowe i ekscentryczne, oderwane społeczności. Z inskrypcji w miejscu pochówku Adichanallur wyrzeźbionych w 500 r. p.n.e. do wielkiej świątyni Meenakshi w Madurai, gdzie co noc odbywają się mistyczne rytuały, jest wiele do odkrycia, nawet dla osób często podróżujących do Indii.

Kiedy dotarliśmy na przedmieścia Chennai, Sreenevasan wskazała błyszczącą siedzibę kilku międzynarodowych firm technologicznych. Budynki wyglądały dziwnie niestosownie w porównaniu z lagunami i bagnami, gdzie czaiły się czaple, a rolnicy z wygiętymi grzbietami doglądali pól ryżowych, tak jak robili to za czasów Leara.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Sreenevasan i ja jechaliśmy przez kilka godzin przez powtarzający się krajobraz pól ryżowych, palm i małych wiosek, aż dotarliśmy do pierwszego skarbu wybrzeża, urzekającego miasteczka Pondicherry. Oficjalnie Puducherry od 2006 roku (choć nigdy nie słyszałem nowej nazwy), jest to leniwe i ukwiecone miejsce, pełne ptaków i ważek, które wciąż odzwierciedla wieki francuskich rządów. To kolejna z osobliwości Tamil Nadu; podczas gdy Wielka Brytania skolonizowała prawie całe Indie, Francja utrzymywała kilka małych enklaw na wybrzeżu Coromandel, w tym Pondicherry, które kontrolowała od 1674 do 1954 roku. Po uzyskaniu niepodległości niektórzy Pondicherryjczycy zdecydowali się zostać obywatelami francuskimi. Dziś francuski ma mniejszy wpływ niż a droga życia .

Przez większość czasu myślę po francusku - powiedział Christian Aroumougam w Café des Arts przy Rue Suffren. Urodził się w Pondicherry i kształcił się tam oraz we Francji, gdzie prowadził szkołę jogi aż do powrotu do Indii, aby pomóc rodzicom przejść na emeryturę. Aroumougam wyjaśnił, że francuskie rządy w Pondicherry nie były tak surowe, jak brytyjskie w pozostałej części Indii. Byli bardziej tolerancyjni i tolerancyjni wobec lokalnych tradycji i sztuki. Widziałeś posąg Josepha Dupleixa?

Brązowy hołd złożony XVIII-wiecznemu gubernatorowi Pondicherry, wspaniale ubranemu w długi płaszcz i buty do jazdy konnej, stoi na cokole nad morzem. Podobnie jak francuskie znaki drogowe, kuchnia Dzielnicy Francuskiej i trójkolorowy lecący nad konsulatem Francji, jest symbolem dumy z niezwykłego dziedzictwa Pondicherry. Handlarze sprzedający towary na ulicy przed świątynią Meenakshi Amman. Mahesz Szantaram

Moją bazą był La Villa, uroczy hotel w kolonialnej rezydencji, która została unowocześniona dzięki fantazyjnym architektonicznym ozdobnikom, takim jak spiralne schody prowadzące do basenu z widokiem na eleganckie pokoje. Każdego wieczoru wyruszałem, aby dołączyć do tłumu flaneurów, którzy przechadzają się nad brzegiem morza w Pondicherry. Rozkoszowaliśmy się mleczno-zieloną gwałtownością Zatoki Bengalskiej tryskającej na falochronie i chłodem morskiego wiatru. W Le Café, restauracji na plaży, studenci i rodziny pili cafe au lait i jedli dosa podczas gdy po drugiej stronie ulicy bawili się mężczyźni kulki . Pozowali z tym samym medytacyjnym przeczuciem, z rękami za plecami, jak panowie w całej Francji, kiedy rzucają stalowymi kulami. Między rundami rozmawiano ze mną krótko.

Powiedział, że pracowałem dla policji w Paryżu przez dwadzieścia lat. Oczywiście zależy nam na Francji. Żołnierze z Pondicherry walczyli za Francję w Wietnamie.

Kiedy wrócił do swojej gry, zastanawiałam się nad nieziemskim klimatem tego miejsca: jaskrawe kolory sari kobiet świecących na tle morza, melancholia w blaknących odcieniach bulwarów, absolutna swoboda w powietrzu. To nie przypadek, że jednym z przemysłów Pondicherry jest duchowość. W 1910 roku indyjski nacjonalista, poeta i święty człowiek Sri Aurobindo, uciekając przed brytyjskim nakazem aresztowania za podżeganie do buntu, przybył do Pondicherry. Bezpieczny pod jurysdykcją Francji, zaczął głosić oświecenie i ewolucję duchową poprzez jogę i medytację. Aurobindo i jego uczennica, Mirra Alfassa, charyzmatyczna paryżanka, którą ochrzcił Matką, założyli Aśram Sri Aurobindo w Pondicherry w 1926 roku. Pielgrzymów pociągała wiara Aurobindo, że jedność z boskością nie oznacza wyrzeczenia się świata, ale odrzucenie woli od motywy interesu własnego dla prawdy i służby większej rzeczywistości niż ego, jak pisał w swoim pamiętniku. Dziś aszram zapewnia pożywienie i schronienie setkom oraz kieruje życiem tysięcy ludzi. Jej siedziba główna, biblioteka, kawiarnia, działalność wydawnicza, hafciarnia, poczta i sklepy mieszczą się w kolonialnych budynkach skupionych w północnej części Dzielnicy Francuskiej w Pondicherry.

Jednym ze współczesnych zwolenników Aurobindo jest Jagannath Rao N., energiczny sześciolatek, który powiedział mi, że spotkanie z Matką było jednym z wielkich wydarzeń w jego życiu. Miałem czternaście lat i czułem, że wszystkie moje problemy zostały rozwiązane, wspominał. Wydawało się, że ma odpowiedź na wszystko. Rao N., który swoją karierę spędził w handlu diamentami, jest wolontariuszem w aśramie. To jej praca, powiedział, Pozbywamy się naszego ego. Żadna praca nie jest zbyt mała ani świetna.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Kilka mil na północ od Pondicherry leży Auroville, utopijna społeczność Alfassa założona w 1968 roku, kiedy miała 90 lat, na ówczesnych suchych zaroślach. Nazywając je miastem świtu, wyobraziła sobie Auroville jako miasto oddane nowym sposobom życia: bezgotówkowym, międzynarodowym, oddanym pokojowi i duchowej harmonii. Dziś zajmuje ponad 2000 akrów, mieszcząc 2000 ludzi z 43 krajów, którzy mieszkają razem pod baldachimem 2 milionów drzew, które zasadzili. Aurovilians prowadzą firmy w różnych dziedzinach, od technologii po tekstylia. Centralnym punktem kampusu jest Matrimandir, przestrzeń medytacyjna wewnątrz konstrukcji, która przypomina gigantyczną złotą piłkę golfową na nieskazitelnym fairwayu. Odwiedzający mogą zostać w Auroville, uczestniczyć w kursach, pracować jako wolontariusze, dołączyć do sesji jogi lub zarezerwować czas na medytację w Matrimandir. Po lewej: Centrum medytacji w Auroville, niedaleko Pondicherry. Po prawej: La Villa, hotel w dawnej rezydencji kolonialnej w Pondicherry. Mahesz Szantaram

W Dreamer’s Café, części kompleksu straganów i butików w centrum informacyjnym, spotkałam jedną z najnowszych mieszkanek Auroville, 70-letnią Marlyse, która nazywa się tylko swoim imieniem. Opisała podróż, która przywiozła ją tu trzy miesiące wcześniej ze Szwajcarii. Pracowałam w korporacyjnym IT, powiedziała. Musiałem wychować moje dziecko! Potem znalazłem stronę internetową Auroville i od razu wiedziałem – to jest miejsce, do którego należę.

W lnianej koszuli, z maoryskim wisiorkiem symbolizującym przyjaźń zawieszoną na szyi, Marlyse promieniowała entuzjazmem do nowego życia. Po prostu chcę przyczynić się do tego przedsięwzięcia, powiedziała. Auroville ułatwia, jeśli masz marzenie. Jest częścią zespołu opracowującego transport elektryczny dla społeczności, finansując część przedsiębiorstwa z własnych oszczędności. Powiedziała, że ​​po przyjeździe była przerażona wszystkimi motocyklami. Kiedy nie poświęca się temu projektowi, Marlyse pracuje za biurkiem informacyjnym i na stronie internetowej. Jest oceniana przez innych Aurovilians, którzy zdecydują, czy ma cechy osobiste i etykę pracy, aby pozostać pełnoprawnym członkiem społeczności.

Wokół nas młodzi ludzie konsultowali się ze swoimi laptopami. Wiara w nauki Matki i Aurobindo nie jest już wymagana, wyjaśniła Marlyse – ale musisz pracować. Członkowie społeczności pracują sześć dni w tygodniu. Atmosfera była pełna cichego podekscytowania, pracowita i poświęcona czemuś poza osobistym rozwojem.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Następnego wieczoru znalazłem się w mieście Thanjavur na grzbiecie motoroweru, przeraźliwie przedzierając się przez ruch uliczny jak kamyk w lawinie. Mój kierowca, psotny i charyzmatyczny K.T. Raja, ciągle trąbił, nigdy nie patrząc w prawo, w lewo ani w tył, kierując się instynktem i wiarą. Gdy miasto przemijało, znów pomyślałem o Learze: Gwałtowna i niesamowita radość ze wspaniałej różnorodności życia i ubioru tutaj. Spokój Auroville wydawał się odległy.

Rano Raja, przeszkolony przez rząd przewodnik turystyczny, jak głosi jego odznaka, kontynuował moją edukację w historii Thanjavur. Miasto było stolicą średniowiecznej dynastii Chola, która 1000 lat temu rozprzestrzeniła się w południowych Indiach, północnej Sri Lance i Malediwach. Chodziliśmy wokół Brihadisvara, potężnej świątyni ukończonej przez króla Rajaraja I w roku 1010, podziwiając jej charakterystyczną cechę, strzelistą wieżę z pomarańczowego granitu ozdobioną tysiącami figurek, nisz i gzymsów. Dołączyliśmy do linii wielbicieli Śiwy, która tworzyła się każdego dnia od wieków. Przeszliśmy obok rzeźbionych filarów do serca świątyni, gdzie ksiądz wzniósł piramidę ognia złożoną z małych świeczek. Krzyki tłumu sprawiły, że pokój zabrzmiał błagalnie. Występ bharata natyam , forma klasycznego tańca indyjskiego, poza świątynią Brihadisvara. Mahesz Szantaram

Świątynie oznaczają zatrudnienie, powiedział mi Raja. Jeśli ludzie mają pracę i jedzenie, jest taniec, rzeźba, malarstwo. Nad wielkimi murami i wokół 80-tonowego zwieńczenia wieży przelatywały papugi i jerzyki, wznoszone, jak powiedział Raja, przez słonie, które niosły ją po wielkiej glinianej rampie, która prowadziła aż na sam szczyt.

Przestudiowaliśmy ogromną rzeźbę Nandi, świętego byka Śiwy, datowaną na XVI wiek. W pobliżu znajdowały się rzeźby Śiwy, które wydawały się mieć cztery ręce i cztery nogi. Były to zarówno dewocyjne, jak i instruktażowe, wyjaśnił Raja, przedstawiając bóstwo przybierające jednocześnie dwie pozy. Wewnątrz Pałacu Królewskiego, obecnie muzeum, pokazał mi zadziwiające XI-wieczne rzeźby z brązu przedstawiające Śiwę i jego piękną małżonkę Parvati, boginię płodności, miłości i oddania. Ich szczegółowe naszyjniki i bransoletki niemal brzęczały przy narastających ruchach mięśni. Po lewej: licznik kawy w Svatma. Po prawej: wegetariański obiad thali w Svatma. Mahesz Szantaram

Potem wróciłem do Svatma, nowego hotelu w starej rezydencji kupieckiej w cichym kwadrancie Thanjavur. Jej filozofia opiera się na relacji między zdrowym ciałem a spokojnym umysłem. Restauracja jest czysta, poinformował mnie kelner, co oznacza, że ​​serwuje tylko warzywa. Na początku każdego wystawnego posiłku pokazywał tacę z cebulą, papryką, bakłażanem, ziemniakami i przyprawami, niczym kuglarz rzucający wyzwanie gościowi, by wyobraził sobie, jak szef kuchni mógłby przekształcić tak przyziemne potrawy w pyszne curry i sosy, które wkrótce służyć.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Na południe od Thanjavur krajobraz staje się bardziej suchy i mniej zaludniony. Nad równiną wznosi się granitowy klif. Dotarłem do strefy mniej znanych i bardziej tajemniczych wyznań Indii. Jednym z nich jest dżinizm, założony w VI wieku p.n.e. przez Mahavirę, towarzysza Buddy. Medytacja, post i odrzucenie jakiegokolwiek działania, które mogłoby zaszkodzić innej żywej istocie, jak wierzą dżiniści, prowadzą do wyzwolenia duszy.

Sreenevasan skręciła z drogi, abyśmy mogli odwiedzić świątynię w jaskini Sittannavasal, ośmiostopowy sześcian wykuty w klifie w VII wieku przez dżinistycznych rzemieślników. Wewnątrz były wyrzeźbione postacie Buddy zwane tirthankaras i świecące malowidła ścienne przedstawiające postacie religijne, łabędzie i kwiaty lotosu. Staliśmy na środku i nuciliśmy. Kamień przejął dźwięk. Trwało to nawet po tym, jak zamilkliśmy. Czuliśmy, jak pulsuje przez otaczającą nas skałę.

Dalej wzdłuż drogi, w odosobnionej wiosce Namunasamudram, setki koni z terakoty ustawiły ścieżkę do świątyni. Były to artefakty wiary Aiyanar, egalitarnej odnogi hinduizmu, która jednakowo uznaje wyznawców wszystkich kast i religii. Zaciekła czujność koni w połączeniu z niesamowitą ciszą świątyni sprawiły, że poczułem kłujące uczucie na karku. Trzymaj się z dala od koni, powiedziała Sreenevasan. Są węże. Wewnątrz świątyni znaleźliśmy zasłony i kolorowe pigmenty, które niedawno zostały pozostawione, ale żadnego śladu nikogo – tylko wrażenie bycia obserwowanym podczas stania na świętej ziemi. Wewnątrz kompleksu świątynnego Brihadisvara w Thanjavur. Mahesz Szantaram

Wrażenie upadku w nowoczesności pogłębiło się dopiero po naszym przybyciu do regionu Chettinad. Chettiarowie, hinduska klasa kupiecka zorganizowana w strukturę klanu, osiedlili się w XVII wieku, prawdopodobnie dzięki handlowi solą. Ich rozkwit nastąpił pod koniec XIX wieku, kiedy zaczęli pożyczać pieniądze od brytyjskich banków kolonialnych i pożyczać je małym handlowcom na wyższe oprocentowanie. Zdobyte fortuny pozwoliły im sfinansować budowę tysięcy pałacowych domów, z których wiele w stylu Art Deco, ułożonych w gęstwinę planowanych wiosek. Paryski architekt Bernard Dragon, który wyjaśnił mi historię Chettiar, odnowił jedną z rezydencji i obecnie prowadzi ją jako wymarzony hotel o nazwie Saratha Vilas. Zbudowany w 1910 roku, to szereg sal i dziedzińców z włoskiego marmuru, angielskich płytek ceramicznych i birmańskiego teku, a wszystko to zaaranżowane zgodnie z zasadami wastu shastra , hinduska filozofia architektonicznej harmonii.

Wiele okolicznych rezydencji jest zamkniętych i niszczejących. Dragon i jego partner prowadzą wysiłki na rzecz ich ochrony, opisując ich wiele cudów i ubiegając się w imieniu rządu Tamil Nadu do UNESCO o status chroniony. W wiosce Athangudi, w domu Lakshmi – nazwanym na cześć bogini, która była patronką bogactwa, ulubienicą Chettiarów – wejścia strzegą posągi brytyjskich żołnierzy kolonialnych z karabinami i hełmami korkowymi, co jest świadectwem obustronnie korzystnych relacji. Później spacerowałem uliczkami wioski Pallathur, rozkoszując się architektoniczną symfonią wielkich domów i długich włoskich stodół, papużek i jaskółek nad głowami oraz czapli gromadzących się z pól ryżowych w postrzępionych motkach. Ponieważ na tych wąskich drogach ruch zmotoryzowany jest niewielki, krajobraz dźwiękowy pozostaje taki, jaki był sto lat temu: śpiew ptaków, dzwonki rowerowe i odległa rozmowa.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Wszyscy, których spotkałem w Tamil Nadu, od kierowców po kobiety biznesu, opowiadali historie o związkach bogów i kłótniach jak we wspólnej i uniwersalnej operze mydlanej. Wielkie świątynie są miejscem, do którego udają się, aby zobaczyć te historie wcielane w życie, a żadna świątynia nie jest większa niż Meenakshi Amman w Madurai, jednym z najstarszych nieprzerwanie zamieszkałych miast w Indiach. Świątynia jest wspomniana w listach Megastenesa, greckiego ambasadora z III wieku p.n.e., kiedy to miała około 300 lat. Jednak większość kompleksu została zbudowana w XVII wieku przez Thirumalai Naickera, władcę dynastii Nayak i mecenasa sztuki. Meenakshi pozostaje duchowym sercem Madurai, przyciągającym pielgrzymów z całego subkontynentu. Jest to 16-akrowe miasto w mieście, chronione przez 14 wież, które wiją się z misternie pomalowanymi figurkami. Ponieważ większość terenu jest zadaszona, chodzenie do środka przypomina wejście do podziemnej cytadeli. Po zmroku, gdy gorący księżyc prześwieca przez nocną mgłę, goście przepychają się do bram. Mówi się, że piętnaście tysięcy przybywa codziennie, ale przestrzeń wewnątrz jest tak ogromna, że ​​nie ma w niej ścisku.

Szedłem wysokimi korytarzami między kamiennymi bestiami, z czasem odcumowałem. Nie było okien. Kamień był gorący pod stopami. Zapachy były kwiatowe, kwaśne, słodkie. Słyszałem dzwonki, śpiewy, głosy. Mężczyźni modlili się na brzuchu, jakby pływali na płytach. Zwężki migotały, kapał wosk. Posągi ozdobiono girlandami, olejem, cynobrem i tajemniczymi znakami kredowymi. Oto Kali, niszczycielka, ubrana w ofiary, jej stopy pokryte były proszkami. Wyczuwało się poczucie przerażających mocy trzymanych w ryzach, uspokajanych i uspokajanych. Po lewej: świątynia Meenakshi Amman w Madurai. Po prawej: róże i Maduraj modelka , lokalna odmiana jaśminu, w hotelu Svatma w Thanjavur. Mahesz Szantaram

Niewielki tłum obserwował procesję, która odbywała się co noc od XVII wieku. Najpierw pojawiły się czynele, bębny i róg, a następnie, prowadzony przez dwóch mężczyzn niosących płonące trójzęby, mały palankin, srebrny i zasłonięty, niesiony przez czterech kapłanów ze świątyni Śiwy. Kapłani z wielką powagą przenieśli go korytarzami i za rogiem do sanktuarium Parvati. Łączyli dwoje kochanków. Postawili palankin przed bramą świątyni, podczas gdy zespół grał w żywym, tanecznym rytmie (dwóch studentów kołysało się, nagrywając na swoich telefonach), a następnie fumigowało go obłokami kadzidła. Tłum napierał na jednego z kapłanów, który namaszczał sobie czoła szarym popiołem. Przygotował ofiarę z pasty sandałowej, jaśminu i ziół, a następnie podpalił. Tłum podniósł wielki okrzyk i zabrzmiała trąbka. Następnie kapłani ponownie zarzucili palankin na ramiona i zabrali Shivę do świątyni Parvati.

W tłumie było cudowne, podniosłe uczucie i uśmiechnęliśmy się do siebie. Chociaż obserwowałem i robiłem notatki, nie czułem się teraz oddzielony od tego, czego byłem świadkiem, ale częścią tego, jakbym także odegrał rolę w usypianiu bogów. Tamil Nadu ma taki efekt: przybywasz jako outsider, tylko po to, by znaleźć sobie uczestnika.

Pomarańczowa linia Pomarańczowa linia

Co robić w Tamil Nadu, Indie?

Organizator wycieczek

Nasz osobisty gość Ten nowojorski operator oferuje trasę po Tamil Nadu z przystankami w Chennai, Pondicherry, Madurai i Thanjavur. Wszystkie noclegi, transfery, przewodnicy i opłaty za wstęp są wliczone w cenę. naszosobistygość.com ; 12 nocy od 7878 $, dla dwojga.

Hotele

Gateway Hotel Pasumalai Ten kolonialny dwór otoczony jest ogrodami i oferuje widoki na wzgórza Pasumalai. Maduraj; podwaja się od 80 dolarów.

Willa Hotel Uroczy kolonialny dom z sześcioma apartamentami, basenem na dachu i wyśmienitym menu. Pondicherry; podwaja się od 180 dolarów.

Saratha Vilas Wyjątkowa rezydencja Chettiar z chłodnymi, wygodnymi pokojami, pięknym jedzeniem i kontemplacyjną atmosferą. sarathavilas.com ; Chettinad; podwaja się od 125 .

Swatma Ta duża, odnowiona posiadłość dysponuje doskonałą wegetariańską restauracją i spa. Wypróbuj masaż detoksykujący, który kończy się peelingiem miodowo-mlekowo-kokosowym. svatma.in ; Thanjavur; podwaja się od 215 dolarów.

Zajęcia

Auroville Odwiedzający mogą rezerwować sesje w Matrimandir, centrum medytacyjnym w sercu tej utopijnej społeczności. auroville.org

Muzeum Pondicherry Ta uznana instytucja pełna jest kolekcji monet, brązów, ceramiki i francusko-kolonialnych artefaktów. St. Louis St., Pondicherry.

Biblioteka Sarasvati Mahal Tę średniowieczną bibliotekę znajdziesz na terenie Pałacu Królewskiego w Thanjavur. Jest wypełniona rzadkimi rękopisami, książkami, mapami i obrazami. sarasvatimahal.in

Wizyty w świątyni Wejście do Brihadisvara, Meenakshi Amman i innych stron jest bezpłatne, ale możesz zostać poproszony o zapłacenie za przechowywanie butów.