Poranne słońce wyraźnie oświetlało skalisty teren pustyni Negev, gdy pewnego wiosennego poranka minibus przejeżdżał przez klify i skaliste zbocza. Większość w autobusie spała z zaciągniętymi roletami, opuściwszy Tel Awiw przed wschodem słońca. Ale nie byliśmy tam w górach, tak jałowych i niesamowicie pięknych, jak one były. Kierowaliśmy się do starożytnego miasta Petra.
Rozległe miasto, którego początki sięgają I wieku p.n.e., zostało w dużej mierze zapomniane na setki lat, opuszczone przez wszystkich z wyjątkiem niewielkiej grupy lokalnych Beduinów. I chociaż misterne rzeźby i labirynty grobowców i pokrytych skałami ścieżek nie zostały ponownie odkryte przez świat zachodni aż do 1812 roku, od tego czasu stały się rajem dla turystów próbujących uchwycić romantyczny urok minionej i nieco przestarzałej epoki.
Związane z: Poznaj ten ukryty klejnot Jordanii, którego wielu odwiedzających Petrę nigdy nie widzi
Jednak tak wspaniała jak jest, Petra jest dość odległa i dotarcie tam nie jest łatwym zadaniem. Dla tych, którzy mają mało czasu, możliwe jest przemierzenie rozległego, wyrzeźbionego miasta w ciągu jednego dnia i odbycie żmudnej podróży w obie strony z Tel Awiwu – oczywiście pod warunkiem, że nie przeszkadza ci bardzo długi dzień.
„Jednodniowa wycieczka naprawdę daje jej posmak i odhacza ją na liście życzeń”, Ben Julius, założyciel i dyrektor generalny Turystyczny Izrael , który oferuje jedno- do czterodniowe wycieczki po Petrze i Jordanii , powiedział Podróże + wypoczynek . „Większość ludzi w końcu wraca zmęczona, ale doceniają to i mają wspaniałe doświadczenie”.
Związane z: Wędrówka z Dany do Petry na nowym szlaku Jordan
Pomimo całego swojego tajemniczego uroku, Petra widziała te same spadki w turystyce, jak mówią, że Jordan jako całość ucierpiała, kraj, który graniczy zarówno z Syrią i Irakiem, jak również z Izraelem i Arabią Saudyjską, dotkniętymi otaczającymi konfliktami. Według Jordan Tourism Board, całkowita liczba odwiedzających Petrę osiągnęła szczyt w 2010 roku, kiedy odwiedziło ją ponad 918 000 osób. Ale liczba odwiedzających spadła w następnym roku o około 35 procent, do mniej niż 600 000 – w tym samym roku, w którym arabska wiosna 2011 przetoczyła się przez większy region.
„Jordan zawsze był… błędnie odczytywany i nadszedł czas, aby pojawić się na mapie świata jako kraj pokorny, ciepły i każdy powinien do niego przyjechać” – powiedział Nizar Ali, przewodnik wycieczek z większej części dekadę, która zabiera gości z całego kraju. „To jest moje przesłanie dla świata: że jest to kraj, który warto zobaczyć”.
W zeszłym roku Petra odnotowała niewielkie odbicie, kiedy przybyło ponad 620 000 osób, czyli 33,7-procentowy wzrost w porównaniu z 2016 r., według Rady ds. Turystyki.
A ze swojej strony Julius powiedział, że Tourist Israel co roku wysyła do Petry około kilku tysięcy ludzi, z których około jedna czwarta to jednodniowe wycieczki. Chociaż loty są dostępne z Tel Awiwu do Ejlatu (gdzie podróżni przekraczają granicę z Jordanią), Julius powiedział, że korzystanie z autobusu staje się coraz bardziej popularne.
Turysta zwiedzający ruiny starożytnej Petry. Petra. Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jordania. Bliski Wschód Źródło: Getty ImagesI było wcześnie. Podróżowaliśmy przez ponad osiem godzin, zanim nawet dotarliśmy do miejsca światowego dziedzictwa UNESCO, przechodząc przez granicę – równie imponujące i surrealistyczne doświadczenie z ogrodzeniem z drutu kolczastego, kontrolą bezpieczeństwa i co najmniej pięcioma różnymi kontrolami paszportowymi – i wsiadanie do drugiego autobusu. Wreszcie w Jordanii minie jeszcze kilka godzin, zanim bilety zostaną rozdane.
Z subtelnym szumem Indiana Jones piosenka przewodnia grająca w mojej głowie (jest w ostatnich scenach trzeciego filmu), warto było czekać, gdy długi spacer po kanionie w końcu ustąpił miejsca najsłynniejszemu budynkowi miasta, Khasneh, czyli skarbowi . Wyłaniając się z wysokich ścian z piaskowca, które sprawiały, że nawet LeBron James czułby się mały, czerwona skała zdawała się świecić, a gorące słońce biło z góry.
Wewnątrz podziemnego grobowca królewskiego, Petra, Jordan Źródło: Getty Images„Przybycie do Petry na jeden dzień jest jak pięciominutowe uczestnictwo w weselu” – żartował później Ali. Potrzebne byłyby co najmniej dwa dni, żeby to wszystko zobaczyć, powiedział.
Niemniej jednak postanowiliśmy biec wśród różanej ziemi i wspiąć się po zwietrzałych kamiennych schodach, aby zobaczyć z bliska 2000-letnie rzeźby, zarówno skomplikowane, jak i niestety zanikające.
W krótkim czasie, jak na jednodniowej wycieczce bywa, zostaliśmy zmuszeni do zawrócenia i odbycia długiej, wyczerpującej podróży z powrotem do wejścia. Tym razem pod górę.
Udało ci się, zauważyło kilku kupców, gdy sapałem i pchałem się po zakurzonym, nierównym terenie, zmęczony i na pewno spocony po 10-kilometrowym spacerze (przynajmniej tak mówiła moja aplikacja zdrowotna na iPhone'a). Jednak nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu, głównie z rezygnacją z krajobrazu, który mnie pokonał i zainspirował.
W końcu w drodze powrotnej do granicy, gdy słońce chyliło się ku niebu, a góry zostały podświetlone przez kilka ostatnich promieni, Jordan nie wydawał się tak obcy, jak wtedy, gdy przejeżdżaliśmy kilka godzin wcześniej.