Te starożytne włoskie miasta mają całe toskańskie piękno i nie mają tłumów

Główny Pomysły Na Wycieczki Te starożytne włoskie miasta mają całe toskańskie piękno i nie mają tłumów

Te starożytne włoskie miasta mają całe toskańskie piękno i nie mają tłumów

Każdego dnia chodzę po winorośli, mówi Gabriele da Prato, wskazując na otaczające nas bujne liście. Wszystkie moje zmysły są zaangażowane. Patrzę, wącham, dotykam, słucham, degustuję. Prowadzę rozmowę z naturą. Jestem w harmonii z ziemią.



Chodzenie po winnicach to nie jedyny sposób, w jaki ezoteryczny winiarz harmonizuje z ziemią. Od czasu do czasu robi im też serenady kilkoma taktami z puzonu jazzowego.

Stoimy na zboczu wzgórza w Podere Còncori, małej, biodynamicznej winnicy położonej w zakątku Toskanii, niezbyt znanej z wina. W rzeczywistości obszar ten jest prawie w ogóle nie znany. Ale producenci tacy jak Gabriele mogą to zmienić, przyciągając podróżników, którzy chcą uciec od tłumów Chianti i wytyczyć nową ścieżkę w popularnym regionie .




Głęboko w północno-zachodniej części Toskanii leży ukryta dolina, która pozostaje jednym z najbardziej niewykorzystanych miejsc we Włoszech. Nie ma klasycznych widoków na strony kalendarza — żadnych rozległych pól słoneczników ani falujących rzędów winogron. Zamiast tego, stromo zalesione grzbiety i zielony krajobraz otoczony z jednej strony Alpami Apuańskimi – których marmur Michałangelo szlifował w arcydzieła – i Apeniny z drugiej strony określają dziką dolinę Serchio.

W całym regionie znanym jako Garfagnana na eksplorację czekają niewielkie średniowieczne wioski schowane na surowych zboczach. Cotygodniowe targi rozlewają się z borowikami, miodem akacjowym, utwardzonymi ptak salami i makaron z mąki mielonej z pulchnych kasztanów z regionu. Biodynamiczni winiarze, tacy jak Gabriele, uprawiają winorośl w połączeniu z fazami księżyca.

Katedra Barga w Toskanii Katedra Barga w Toskanii Źródło: Gina DeCaprio Vercesi

Taksówka wjeżdża na długi podjazd wysadzany drzewami oliwnymi i bujnymi lawendowymi żywopłotami i zawozi mnie do Renaissance Tuscany Resort and Spa. Położony na wzgórzu w zabytkowej posiadłości Il Ciocco hotelowy taras i jasne, łososioworóżowe ściany ociekające gronami glicynii sprawiają, że czujesz się jak w eleganckiej włoskiej willi.

Z balkonu widzę starożytne miasto Barga, jego toskańskie budynki – kremowe, ochry, rdzawe – świecące w popołudniowym słońcu, góry w tle spowite chmurami. Podróżowałem od prawie 17 godzin, ale terakotowe dachy małego miasteczka i brukowane uliczki kuszą, telefon, którego nie mogę odmówić.

W ten sposób łapię się na stopa z Georgesem Midleje, towarzyskim menedżerem renesansu, który zjeżdża mnie z Il Ciocco mini cooperem swojej córki i stawia obok wejścia do średniowiecznego centrum Bargi z machnięciem cygara i obietnicą wrócić po załatwieniu kilku spraw.

Georges może być po prostu największym fanem regionu. W czasach, gdy słowo „autentyczny” stało się banałem, w Dolinie Serchio opis ten nadal obowiązuje. To jest real To Toskania, mówi mi Georges, rzucając małym samochodem po ślepych zakrętach, jednocześnie gestykulując na scenerię i trąbiąc klaksonem, ostrzegając nadjeżdżających kierowców. Te góry, smaki, starożytność borghi wsie . To rzadki, autentyczny zakątek. Lud Garfagnana żyje starym sposobem.

Niebo otwiera się chwilę po przejściu przez Porta Reale, jedną z dwóch pozostałych bram prowadzących przez starożytne fortyfikacje miasta. Biegnę Via Mezzo na mały plac i czekam na oberwanie chmury pod arkadą z kamienia i drewnianych belek w Caffé Capretz, popijając Campari i wodę sodową, podczas gdy deszcz leje się kilka cali od mojego stołu, a włoska flaga łopocze na wietrze. Po drugiej stronie ulicy w Da Aristo, mała grupa śpiewa do akompaniamentu gitary, brzdąkając melodię amerykańskiego klasycznego rocka. Nie mam mapy ani planu — nie muszę też wędrować po średniowiecznym labiryncie uliczek Bargi.

Wilgoć pozostawiona przez deszcz intensyfikuje kredowy zapach średniowiecznego bruku i oddycham głęboko z stuleci, gdy podążam za opuszczonym alejki zawsze w górę do Duomo San Cristoforo, romańskiej katedry w Barga. Stojąc obok przypominającego zamek kościoła, z bujnym trawnikiem i placem z widokiem na zielone grzbiety Apeninów, czujesz się bardziej jak w szkockich wyżynach niż na wzgórzach Toskanii. Fakt, który jest prawdopodobnie apropos, biorąc pod uwagę, że Barga, której ponad połowa mieszkańców twierdzi, że ma więzy rodzinne ze Szkocją, jest uważana za najbardziej szkockie miasto we Włoszech.

Chociaż miasto budzi się do życia kilka razy w roku, kiedy odbywają się w nim letnie festiwale jazzowe i operowe, dziś mam Bargę — jej ulice, katedrę, widoki — tylko dla siebie, trochę samotnych gości w bardziej wydeptanych wzgórzach Toskanii rzadko, jeśli w ogóle, doświadcza.

W drodze powrotnej do Il Ciocco wspominam Georgesowi, że zapomniałam kupić parmezan. Chwilę później skręca samochód na krawężnik i wyłącza zapłon, nazywając to najlepszym miejscem Parmezan w całych Włoszech! gdy znika w sklepie po drugiej stronie ulicy. Wchodzę na piętach i znajduję go już w ożywionej rozmowie z dwoma uśmiechniętymi, siwowłosymi mężczyznami za ladą.

Od ponad 100 lat Alimentari Caproni zaopatruje rodziny Barga w kuchnie, a dziś bracia Agostino i Rico kierują kwintesencją włoskiego rynku. Podczas gdy Georges śpiewa ich pochwały, bracia zajmują się Parmezan . Rico wycina dwa kliny z gęstego toskańskiego bochenka i przykrywa każdy cienkimi jak papier plasterkami różowej szynki — przekąska dla Georgesa i dla mnie, gdy przeglądam towary. Wybieram duży worek cennego terytorium farro , starożytne zboże uważane za główny element rzymskiej diety, a Agostino bawi się pakowarką próżniową, aby zachować mój kilogram sera na podróż powrotną do Nowego Jorku.

Kościół Gombereto, Toskania, Włochy Kościół Gombereto, Toskania, Włochy Źródło: Gina DeCaprio Vercesi

Wcześnie rano następnego dnia wyruszyłem na zwiedzanie surowej strony Garfagnany. W ostatnich latach region wyrobił sobie markę na włoskim rynku podróży przygodowych, oferując wszystko, od raftingu na rzekach Serchio i Lima po trekkingowe zawroty głowy przez ferratę — żelazna droga — przez Alpy Apuańskie. Zdecydowałem się wybrać łagodniejszą ścieżkę w dzikie tereny regionu, wędrując przez Cinque Borghi, 10-kilometrową wycieczkę, która łączy pięć starożytnych wiosek pośród głębokich lasów kasztanowych i zielonych łąk alpejskich.

Spotykam Alice Bonini, moją przewodniczkę rano, w Agriturismo Pian di Fiume, rodzinnym gospodarstwie rolnym, które wyznacza pierwszą z pięciu wiosek. Podążamy za Sentieri della Controneria — krętą pętlą górskich ścieżek, niegdyś przecinanych przez kozy Garfagnina i hodowców, którzy je opiekowali — wędrując wzdłuż strumieni i w górę skalistego szlaku. Wychodząc z lasu, wkraczamy do Guzzano, drugiej średniowiecznej enklawy, której początki sięgają roku 777. Napełniam butelkę wodą przy kamiennej fontannie wsuniętej w ścianę na jedynej ulicy Guzzano i adoptujemy psiego towarzysza o imieniu Jack, który kłusuje obok nas przez pozostałą część naszego spaceru po lesie.

Poza psem spotykamy bardzo niewiele innych, choć każda maleńka osada nosi ślady życia. Jaskrawoczerwone pelargonie i słoneczny nagietek wylewają się z doniczek z terakoty wyścielających schody, drzwi prowadzące do kamiennych domów pokryte są błyszczącą warstwą farby, porośnięte mchem brukowane ulice wyglądają na świeżo zamiecione. W Gombereto wchodzę do środka, aby zerknąć na mały kościółek, nieskazitelny jak dom babci, drewniane ławki i rośliny doniczkowe zdobiące sąsiedni plac.